30 maja 2011

Imelda May - Mayhem

Muzyka Imeldy May to przedziwna mieszanka stylów. Jest w niej wiele tradycji rockabilly i rock & rolla w jego pierwotnej postaci. Jest też wiele jazzu z sal tanecznych Harlemu, choć z pewnością artystka nie ukrywa również swojego irlandzkiego pochodzenia i akcentu. Kiedy chce i potrzebuje, jest zdecydowanie bardziej amerykańska – jak na płycie Jeffa Becka „Rock ‘N’ Roll Party: Honouring Les Paul”.  Jej najnowsza płyta – „Mayhem” z pewnością nie jest jednak skierowana wyłącznie do bywalców klubów Dublina. To światowa produkcja przygotowana z dużą dbałością o szczegóły przez wytwórnię Decca. To rodzaj nowoczesnego swingu przygotowany tak, aby młodsi odbiorcy uznali to, że to również ich muzyka.

Dawno, dawno temu jazz to była muzyka do tańca. Nie zapominajmy o tym słuchając intelektualnego be-bopu, czy momentami nieco na siłę oryginalnej awangardy. W każdym standardzie jazzowym jest nuta bluesa, albo swingu, albo odrobina broadwayowskiego teatru. Stylistyka Imeldy May to nowoczesne brzmieniowo i aranżacyjnie wcielenie tanecznej witalności jazzu.  To swoista fuzja jazzu i rockabilly, który przecież od jazzu pochodzi w prostej linii. To muzyka, którą młodzież może zaakceptować jako pop, a która nie rani uszu przyzwyczajonych do dobrych kompozycji i nieco bardziej skomplikowanych harmonii. Nie zapominajmy, że wszyscy wielcy w latach czterdziestych i wcześniej grali do tańca…..

Płyta „Mayhem” zawiera prawie w całości autorski repertuar napisany przez Imeldę May wraz z mężem i jednocześnie gitarzystą jej zespołu Darrelem Highamem. Wyjątkiem od tej reguły jest cover „Tainted Love” – piosenki napisanej przez Eda Cobba dla soulowej amerykańskiej piosenkarki Glorii Jones w latach sześćdziesiątych. Prawdziwą popularność t kompozycja zdobyła jednak w latach osiemdziesiątych za sprawą wersji popularnej wtedy grupy Soft Cell.

Utwór tytułowy – „Mayhem” to mocna rockowa gitara. Po nim następuje jedna z ciekawszych kompozycji na płycie – „Kentish Town Waltz” – świetna ballada i świetny wokal. „Inside Out” to piosenka żywcem wyjęta z kabaretów popularnych 60 i więcej lat temu w czarnych dzielnicach amerykańskich metropolii. „Bury My Troubles Away” to świetny taneczny przebój z odrobiną bluesa.

Muzyka z „Mayhem” niewątpliwie wiele zawdzięcza nie tylko świetnemu głosowi Imeldy May. To także stabilna i swingująca sekcja rytmiczna – Al Gare (kontrabas i gitara basowa) i Steve Rushton (perkusja). Gitara Darrela Highama momentami przypomina klasyczną gitarę rytmiczną Scotty Moore’a lub Duane Eddy’ego. W solówkach Darrel Higham sięga do tradycji Les Paula, potrafi też pokazać rockowy pazur. Dave Priseman (trąbka) gr niewiele, ale jest obecny zawsze tam gdzie trzeba i kiedy trzeba – wystarczy posłuchać choćby „Bury My Troubles”.

Porzućmy więc poważny intelektualny jazz i wyobraźmy sobie, że nie było drugiej wojny światowej, globalnej recesji i zakazu nagrań płytowych (record ban) w latach czterdziestych. Z pewnością gdyby nie te wszystkie katastrofy, jazz byłby weselszy i bardzo prawdopodobne, że jego główny rozrywkowy nurt przypominałby twórczość Imeldy May. Czy stojąc w korku w drodze nad morze, albo w góry można słuchać Cecila Taylora, lub Keitha Jarretta? Pewnie można, ale ja w takich okolicznościach wolę Imeldę May. Weźcie jej muzykę ze sobą na wakacje koniecznie. To nie tylko „Mayhem”, ale także „Love Tattoo”, najlepiej w wersji dwupłytowej (z dodatkową płytą koncertową), bo Imelda na koncertach jest wyśmienita. Dołóżcie też najnowszego Jeffa Becka („Rock ‘N’ Roll Party: Honouring Les Paul”) z Imeldą w roli Mary Ford…

Imelda May
Mayhem
Format: CD
Wytwórnia: Decca
Numer: 602527529257

Brak komentarzy: