06 listopada 2012

Jazzowa Sobota we Wrocławiu (Enrico Rava Tribe, John McLaughin & The 4th Dimension) – Wrocław, 03.11.2012

Znowu szybki przegląd obrazkowy. Wiele się dzieje. Czasem nawet za wiele. Tak było w ostatnią sobotę we Wrocławiu. Czasy monumentalnych koncertów, w czasie których występowało kilka światowych gwiazd już minęły. Kiedyś tak było na Jazz Jamboree. W ostatnich latach centrum jazzowego życia koncertowego wyraźnie przesuwa się na południe Polski. Wrocław rywalizuje tu skutecznie z Bielsko-Białą. Jesienią zdecydowanie wygrywa Wrocław.

3 listopada, w ramach dwu zupełnie niezależnie organizowanych festiwali wystąpiły dwie światowe gwiazdy. Na szczęście godziny rozpoczęcia obu koncertów ze sobą nie kolidowały, a wyludnione w związku ze świątecznym przedłużonym weekendem miasto pozwalało szybko zmienić miejsce. Wielu słuchaczy nie potrafiło wybrać i po zakończeniu pierwszego koncertu postanowiło szybko przemieścić się z Filharmonii do Impartu.

Zacznijmy jednak od początku. Talent organizatorów Jazztopadu do organizowania niezwykłych wydarzeń i przekonywania muzyków, żeby chcieli przyjechać właśnie do Wrocławia, często na jedyny koncert w Europie znam i podziwiam od lat. Wspomnieć wystarczy choćby zeszłoroczny, zupełnie fenomenalny koncert Sonny Rollinsa, o którym pisałem tutaj:


W tym roku główna atrakcja Jazztopadu – Ornette Coleman, jeszcze przed nami. W ostatnią sobotę ze swoim najbardziej mainstreamowym aktualnie projektem Tribe w sali Filharmonii zagrał Enrico Rava. Zagrał wyśmienicie, choć scena była dla zespołu nieco za duża, a na widowni sporo pustych miejsc nie sprzyjało stworzeniu niepowtarzalnej atmosfery. Jednak z pewnością nikt nie wyszedł z tego koncertu niezadowolony. Na dłuższą relację będziecie musieli poczekać do grudniowego JazzPRESSu, a teraz jedynie garść zdjęć…

Giovanni Guidi, Gianluca Petrella, Enrico Rava, Gabriele Evangelista, Fabrizio Sferra

Enrico Rava

Enrico Rava

Enrico Rava

Gabriele Evangelista

Gianluca Petrella

Giovanni Guidi

Fabrizio Sferra

Szybki transfer kilka ulic dalej, do miejsca dla jazzowej i rockowej mapy Wrocławia historycznego – IMPARTu. W latach dziewięćdziesiątych byłem tam świadkiem wielu niezapomnianych koncertów. Sala wygląda jakby czas się zatrzymał, jedynie wejścia i korytarze nieco przebudowano. Koncert Johna McLauglina przeniesiono z dużo większej hali Orbita i to była dobra decyzja, bowiem nie ma dla muzyków nic lepszego, jak pękająca od nadmiaru słuchaczy widownia. Całkiem przypadkiem zajrzałem głęboko w oczy przedstawicielowi Straży Pożarnej, który nadkompletem był nieco przerażony, ale w końcu jakoś dogadał się z organizatorami i koncert rozpoczął się z małym opóźnieniem związanym z koniecznością wydrukowania wszystkich biletów od nowa przy użyciu jednej małej drukarki… Dla tych, co pędzili z Filharmonii to opóźnienie było zbawienne.
Etienne Mbappe, Ranjit Barot, John McLaughlin, Gary Husband

John McLaughlin

Ranjit Barot

Ranjit Barot

Ranjit Barot

Sam John McLauglin zagrał chyba mniej niż wszyscy się spodziewali po dynamicznym, niemal rockowym składzie. Za to Etienne Mbappe był tego wieczoru absolutnie fenomenalny. Właściwie ukradł show wielkiemu gitarzyście, a to sztuka nie lada…

Etienne Mbappe

John McLaughlin, Etienne Mbappe

Etienne Mbappe

W archiwalnym już, październikowym numerze JaZZPRESSu przeczytacie mój wywiad z Johnem McLaughlinem. Archiwalne numery JazzPRESSu do pogrania ze strony: www.jazzpress.pl

Od przybytku głowa nie boli, ale jak usłyszałem w kuluarach, w związku z tym, że we Wrocławiu dzieje się wiele, lokalna władza zamierza spróbować skoordynować przyszłoroczne imprezy tak, żeby gonitwa po mieście nie była konieczna…

Brak komentarzy: