3 listopada, w ramach dwu zupełnie
niezależnie organizowanych festiwali wystąpiły dwie światowe gwiazdy. Na
szczęście godziny rozpoczęcia obu koncertów ze sobą nie kolidowały, a
wyludnione w związku ze świątecznym przedłużonym weekendem miasto pozwalało
szybko zmienić miejsce. Wielu słuchaczy nie potrafiło wybrać i po zakończeniu
pierwszego koncertu postanowiło szybko przemieścić się z Filharmonii do
Impartu.
Zacznijmy jednak od początku.
Talent organizatorów Jazztopadu do organizowania niezwykłych wydarzeń i
przekonywania muzyków, żeby chcieli przyjechać właśnie do Wrocławia, często na
jedyny koncert w Europie znam i podziwiam od lat. Wspomnieć wystarczy choćby
zeszłoroczny, zupełnie fenomenalny koncert Sonny Rollinsa, o którym pisałem
tutaj:
W tym roku główna atrakcja
Jazztopadu – Ornette Coleman, jeszcze przed nami. W ostatnią sobotę ze swoim
najbardziej mainstreamowym aktualnie projektem Tribe w sali Filharmonii zagrał
Enrico Rava. Zagrał wyśmienicie, choć scena była dla zespołu nieco za duża, a
na widowni sporo pustych miejsc nie sprzyjało stworzeniu niepowtarzalnej
atmosfery. Jednak z pewnością nikt nie wyszedł z tego koncertu niezadowolony. Na
dłuższą relację będziecie musieli poczekać do grudniowego JazzPRESSu, a teraz
jedynie garść zdjęć…
Giovanni Guidi, Gianluca Petrella, Enrico Rava, Gabriele Evangelista, Fabrizio Sferra
Enrico Rava
Enrico Rava
Enrico Rava
Gabriele Evangelista
Gianluca Petrella
Giovanni Guidi
Fabrizio Sferra
Szybki transfer kilka ulic dalej,
do miejsca dla jazzowej i rockowej mapy Wrocławia historycznego – IMPARTu. W
latach dziewięćdziesiątych byłem tam świadkiem wielu niezapomnianych koncertów.
Sala wygląda jakby czas się zatrzymał, jedynie wejścia i korytarze nieco przebudowano.
Koncert Johna McLauglina przeniesiono z dużo większej hali Orbita i to była
dobra decyzja, bowiem nie ma dla muzyków nic lepszego, jak pękająca od nadmiaru
słuchaczy widownia. Całkiem przypadkiem zajrzałem głęboko w oczy
przedstawicielowi Straży Pożarnej, który nadkompletem był nieco przerażony, ale
w końcu jakoś dogadał się z organizatorami i koncert rozpoczął się z małym
opóźnieniem związanym z koniecznością wydrukowania wszystkich biletów od nowa
przy użyciu jednej małej drukarki… Dla tych, co pędzili z Filharmonii to
opóźnienie było zbawienne.
Etienne Mbappe, Ranjit Barot, John McLaughlin, Gary Husband
John McLaughlin
Ranjit Barot
Ranjit Barot
Ranjit Barot
Sam John McLauglin zagrał chyba
mniej niż wszyscy się spodziewali po dynamicznym, niemal rockowym składzie. Za
to Etienne Mbappe był tego wieczoru absolutnie fenomenalny. Właściwie ukradł
show wielkiemu gitarzyście, a to sztuka nie lada…
Etienne Mbappe
John McLaughlin, Etienne Mbappe
Etienne Mbappe
W archiwalnym już, październikowym numerze JaZZPRESSu przeczytacie mój wywiad z Johnem McLaughlinem. Archiwalne numery JazzPRESSu do pogrania ze strony: www.jazzpress.pl
Od przybytku głowa nie boli, ale
jak usłyszałem w kuluarach, w związku z tym, że we Wrocławiu dzieje się wiele,
lokalna władza zamierza spróbować skoordynować przyszłoroczne imprezy tak, żeby
gonitwa po mieście nie była konieczna…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz