09 marca 2017

Krzysztof Dys Trio - Toys

Encyklopedia wybitnych kompozycji, podręcznik historii jazzu, wycieczka w przeszłość, najwięksi z największych w subiektywnym wyborze niezwykłego zespołu. Szacunek dla tradycji połączony z dumną prezentacją własnych pomysłów artystycznych. Twórcza, subiektywna, momentami odkrywcza, starannie zaplanowana, przemyślana i niezwykle udana próba odczytania idei wielkich mistrzów kompozycji. Jeden z najlepszych dowodów na to, że warto uczyć się od najlepszych i korzystać z ich dorobku. Równie dobry przykład na to, że nie warto bać się kompozycji, które większość z nas zna w wykonaniu największych. Warto, a nawet trzeba mieć własne zdanie. Nie zawsze trzeba zrobić wszystko od nowa – bycie kompozytorem, twórcą, aranżerem, producentem, liderem i wykonawcą, a także wizjonerem i niestety często managerem, to często zbyt wiele.


Taką właśnie produkcję przygotował i dostarczył do naszych rąk za pośrednictwem wytwórni ForTune Productions zespół uznanych już muzyków, debiutujący w składzie, w którym powstał album „Toys” – Krzysztof Dys, Andrzej Święs i Krzysztof Szmańda.

Muzycy na warsztat wzięli kompozycje Herbie Hancocka, Wayne’a Shortera, Theloniousa Monka, Milesa Davisa i Horace Silvera. Miejsce znalazło się też dla Billa Evansa i Johna Coltrane’a. Na deser, skromnie umieszczona na końcu krążka, wcale nie gorsza kompozycja lidera – „Green In Blue”. Nieco zaskakująca wydaje się w tym towarzystwie obecność melodii Antonio Carlosa Jobima – „The Girl From Ipanema” – z pozoru błahej i chwytliwej melodii, która od lat jest grywana przez jazzowych mistrzów.

Umieszczenie w jednym szeregu z „Giant Steps”, „Criss Cross” i „The Sorcerer” chwytliwego przeboju Jobima wydaje się być niezrozumiałe. Dla mnie jednak to właśnie „The Girl From Ipanema” jest kluczem do zrozumienia pomysłu na cały album. Dekompozycja, wnikliwa analiza, próba poszukiwania istoty pomysłu autora w połączeniu z doskonałym użyciem formuły trzech akustycznych instrumentów to recepta na sukces. Wiedzą to od zawsze wszyscy pianiści, choć niewielu udaje się tak doskonale, jak Krzysztofowi Dysowi znaleźć właściwą równowagę.

Czasem dekompozycja staje się sportem podobnym do gry w bierki, które do granic absurdu sprowadzają japońscy pianiści wystawiają słuchaczy na próbę – ile nut można z kompozycji usunąć, żeby słuchacze jeszcze wiedzieli co jest grane? Część młodych muzyków chcących na siłę wyróżnić się na tle swoich mistrzów próbuje za bardzo i za szybko. To zwykle nie kończy się najlepiej, powstają projekty radykalne, o których zapominamy za szybko.

Niezwykle trudno odnaleźć muzyczną równowagę. To właśnie równowaga, na wszystkich możliwych polach, zarówno pomiędzy własną kreacją artystyczną a oryginalną myślą kompozytora, jak i ta opisująca relacje w zespole i ta pozwalająca zarówno na odrobinę wirtuozerskiego szaleństwa w granicach akceptowalnych przez słuchacza chcącego usłyszeć muzykę zespołu, a nie popisy solowe, które warto pozostawić na instruktażowy filmik przeznaczony dla młodszych kolegów po fachu.

To właśnie równowaga powoduje, że powstają płyty magiczne, do których chce się wracać. Niby wszyscy mają dziś te same instrumenty, możliwości realizacyjne i dostęp do wszelkich możliwych zapisów nutowych. Większość skończyła jakieś szkoły muzyczne i spędziła wiele długich wieczorów analizując najlepsze nagrania swoich idoli. Jednak tylko nieliczni potrafią z tego wszystkiego zrobić należyty użytek i nagrać tak doskonały album jak „Toys”.

Krzysztof Dys Trio
Toys
Format: CD
Wytwórnia: ForTune
Numer: 0115 073

Brak komentarzy: