Stephane Grappelli i Stuff Smith razem? Czy to nie dwa grzyby w jednym barszczu? Z pewnością nie, przecież Grappelli grał w swojej karierze z wieloma innymi skrzypkami jakże różniącymi się stylem gry. Dostępne są nagrania z Yehudi Menuhinem (to chyba najbardziej znane), ale także z Jean-Luc Ponty, Joe Venutim, Didierem Lockwoodem, Rayem Nance i Eddie Southem. Z pewnością to nie jest jeszcze kompletna lista. To tylko te nagrania, które w tej chwili sobie przypominam.
Grappelli jest najbardziej klasycznym z jazzowych skrzypków. Stuff Smith spotkawszy na swojej drodze artystycznej w Paryżu latem 1965 roku grupę miejscowych muzyków ze słynnym skrzypkiem na czele potrafił jednak stworzyć z nimi bardzo stylowo brzmiącą amerykańska muzykę.
Oczywiście partie skrzypiec nie wymagają komentarza, są po prostu wspaniale. Grają przecież prawdziwi mistrzowie tego instrumentu. Smith jest bardziej drapieżny, brutalniej traktuje swój instrument. Jego partie nagrane są w lewym kanale. Grappelli to mistrz zwiewnej melodii, na tej płycie gra w prawym kanale. Różnice stylów widoczne są od razu. W niektórych utworach muzycy grają na przemian partie solowe. W Blues In The Dungeon grają jednak wspólnie. Tutaj Smith narzuca swój styl gry, dodatkowo wykonując partię wokalną.
Dużymi kompetencjami wykazuje sie sekcja akompaniująca obu skrzypkom. Rene Urterger to bardzo europejski, stylowy , klasyczny pianista. Na prezentowanej płycie jest z pewnością pełnoprawnym członkiem zespołu. Nie znam jego życiorysu, ale założyłbym się, że odebrał staranne klasyczne wykształcenie muzyczne. To słychać w stylu gry i sposobie budowania partii solowych. To on właśnie najczęściej dostaje szansę na zagranie solówki, oprócz oczywiście obu skrzypków. Basista Michel Gaudry tworzy dobrą bazę rytmiczną dla pracy sekcji. Próbuje również grać razem ze Smithem - na przykład w Blues In The Dungeon. Perkusista Michel Delaporte ma ciepły, delikatny sposób gry, pozostaje najczęściej w tle, wypełniając muzykę subtelnym brzmieniem szczoteczek.
Na pewno wiele pracy trzeba było włożyć w odrestaurowanie tych nagrań. Muzyka brzmi czysto, a nie jest to prosty do odtworzenia zestaw instrumentów - skrzypce, subtelna perkusja, partie wokalne, fortepian, kontrabas - to chyba coś w rodzaju złego snu realizatora nagrań. Słychać oczywiście, że to nagranie z 1965 roku, ale jakość jest dobra, nie razi, pomaga cieszyć się tą wspaniałą muzyką. Płyta w wersji remasterowanej pochodzi ze znanej serii wydawniczej Jazz In Paris wytwórni Gitanes / EmArcy / Universal. Ta seria liczy sobie już kilkadziesiąt pozycji. Jakże więc obszerne muszą być zasoby francuskich archiwów.
To bardzo dobra płyta. Być może jedynie Stuff Smith w roli wokalisty nie robi najlepszego wrażenia, ale to przecież tylko dwa utwory. Jak zawsze kiedy gra Grappelli wydaje się, że na niebie świeci letnie słońce. Tutaj spotyka godnego siebie partnera. Szkoda jednak, że z tego spotkania zachowało się jedynie 39 minut muzyki.
Najciekawsze są dwa najdłuższe (każdy ponad 8 minut) utwory z tej płyty. Wspomniana już Blues In The Dungeon kompozycja Smitha oraz popularny standard Harta i Rodgersa - This Can't Be Love. Takie ramy czasowe pozwalają zagrać własne interpretacje tematu obu skrzypkom i pianiście oraz pozostawiają miejsce dla ciekawych pojedynków call & response obu liderów, co brzmi szczególnie ciekawie w drugim ze wspomnianych utworów.
Nieczęsto spotkania na szczycie są udanymi sesjami. To zarejestrowane na Stuff And Steff z pewnością należy do tych wartych odnotowania. Dla wielbicieli skrzypiec w jazzie pozycja obowiązkowa. Dla cierpiących na zimowa depresje (a zima niechybnie kiedyś nadejdzie) dobre lekarstwo. Dla analityków ciekawe studium, jak różnie można zagrać ten sam temat na tym samym instrumencie. Dla wszystkich zwyczajnie kawał optymistycznego, kolorowego, ciekawego jazzu.
Stephane Grappelli & Stuff Smith
Stuff And Steff
Format: CD
Wytwórnia: Gitanes/Universal
Numer: 016 510-2
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz