Jego nagrania powstały w latach
trzydziestych, w czasach, kiedy nie wynaleziono jeszcze płyt długogrających,
wobec czego naszą Płytą Tygodnia w kategorii Kanonu Jazzu może zostać jedynie
późniejsza kompilacja. „King Of The Delta Blues Singers” to właściwie debiut
wydawniczy Roberta Johnsona, a na pewno płyta, która jego legendę, znaną
wcześniej jedynie garstce ortodoksyjnych fanów wczesnego bluesa przybliżyła
całemu światu. Album ukazał się po raz pierwszy w 1961 roku i wśród jazzowych,
bluesowych i rockowych gitarzystów wywołał poruszenie, jakiego nigdy nie
wywołał i chyba już nie wywoła żadne inne historyczne wydawnictwo.
Kiedy w zeszłym roku
przygotowywałem specjalną autdycję z okazji 100 rocznicy urodzin Roberta
Johnsona, w 4 godzinnym bloku udało mi zmieścić się jedynie absolutnie najważniejsze
covery kompozycji Roberta Johnsona. Setki nagrań pozostały na półce.
Twórczość tego niezwykłego a
zarazem tajemniczego gitarzysty dla wielu jest źródłem każdego dźwięku, który
od czasu jego jedynych nagrań dokonanych w 1936 i 1937 roku został zagrany na
gitarze. Pewnie to zbytnie uproszczenie, ale z pewnością jest jednym z ojców
współczesnej gitarowej gry jazzowej i rockowej, a przede wszystkim bluesowej. Z pewnością również płyty pozostałych
ojcówwspółczesnej gitary – Charlie Christiana, Les Paula i Django Reinharda
znajdą się w Kanonie Jazzu już wkrótce.
Robert Johnson pozostawił niewiele
nagrań. W sumie to 29 utworów plus kilka wersji alternatywnych. Na płycie „King
Of The Delta Blues Singers” znajdziecie 17 z nich, resztę z łatwością
odszukacie na różnego rodzaju lepiej lub gorzej wydanych albumach, najczęściej
ze słowem „Complete”, lub „Definite” w nazwie… W Kanonie jednak miejsce
powinien zaląć właśnie „King Of The Delta Blues Singers”, ten album ma
znaczenie historyczne.
Wszystkie nagrania Roberta
Johnsona, to jego własne kompozycje, czasem bazujące, jak to w jego czasach
bywało na nieznanego autorstwa pieśniach ludowych. Wiele z nich to dziś
największe bluesowe przeboje wszechczasów, które znać musi każdy gitarzysta,
który zechce pokazać się na jakimkolwiek jamie ze swoją gitarą. Trudno
wyobrazić sobie obraz dzisiejszego bluesa bez rozlicznych interpretacji „Sweet
Home Chicago”, „Ramblin’ On My Mind”, „Love In Vain”, czy „Dust My Broom”.
Jeden z największych przebojów supergrupy Cream – „Crossroads” został
skomponowany przez Erica Claptona na bazie „Cross Road Blues” Roberta Johnsona.
Nie wszystkie te utwory znajdziecie na „King Of The Delta Blues Singers”. Z
pewnością jednak słyszeliście je setki razy w przeróżnych wykonaniach.
Historia życia Roberta Johnsona
obfituje w niezwykłe legendy. Do inspiracji jego twórczością przyznają się
najwięksi gitarzyści wszechczasów, w tym Jeff Beck, Jimi Hendrix, Eric Clapton,
czy Peter Green. Jego kompozycje nagrywali właściwie wszyscy znani gitarzyści bluesowi
i jazzowi. Utwory te również weszły na stałe do jazzowego repertuaru,
przypominane są między innymi przez Cassandrę Wilson.
Eric Clapton wydając w 2004 roku
płytę „Me And Mr. Johnson” zawierającą wyłącznie kompozycje Roberta Johnsona
nazwał go najważniejszym muzykiem bluesowym wszechczasów. Peter Green nagrał
dwa albumy, na które składają się jego własne interpretacje wszystkich
kompozycji Roberta Johnsona – „The Robert Johnson Songbook” i „Hot Foot Powder”.
Keith Richards przez wiele lat nie mógł uwierzyć słysząc nagrania Roberta
Johnsona, że to gra tylko jeden gitarzysta. Zespół The Rolling Stones często do
dziś gra utwory jubilata na koncertach.
Magazyn The Rolling Stone umieścił
Roberta Johnsona na 5 miejscu listy 100 najważniejszych gitarzystów wszechczasów.
W 70 lat po jego śmierci. Dwa lata później portal guitar.com umieścił Roberta
Johnsona na 9 miejscu wśród 50 najważniejszych gitarzystów. W 1990 roku magazyn
SPIN kompilując listę 35 bogów gitary (Guitar Gods) bez wahania umieścił
Roberta Johnsona na pierwszym miejscu.
„King Of The Delta Blues Singers”
to blues prawdziwy, granny I śpiewany przez człowieka, który przeżył z
pewnością wiele z opisywanych w tekstach historii, a te, których nie
doświadczył osobiście, widział gdzieś obok. Dziś takiej muzyki już nie ma.
Artyści nie mają łatwo, ale z pewnością żyją nieco dostatniej, niż ci, na
których się dziś w mniej lub bardziej świadomy sposób wzorują. W związku z tym
często śpiewają o rzeczach, które znają jedynie z lekcji historii, albo opowiadań
starszych kolegów. Może ich nagrania są doskonalsze technicznie, ale z
pewnością nie ma w nich tylu emocji.
Osobny komentarz należy się
stylowi gry na gitarze Roberta Johnsona. Ja osobiście w zaprzedawanie duszy
diabłu raczej nie wierzę, ale faktem jest, że w szczególności jeśli wziąć pod
uwagę jakość instrumentów i techniki nagraniowej z lat trzydziestych, to może w
tego diabła jednak czas zacząć wierzyć…
Robert Johnson
King Of The Delta Blues Singers
Format: CD
Wytwórnia: Sony
Numer: B00000AG6X
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz