Nie jestem jakimś szczególnie
oddanym fanem Diany Krall. Zawsze jednak uważałem, że na fortepianie zagrać
potrafi, jak tylko zechce, a większość jej ostatnich płyt to produkcje
skierowane do wszystkich, czyli do nikogo. Niewątpliwie jednak Diana Krall ma
ciekawy głos, który ginął ostatnio w barokowo wręcz rozbudowanych orkiestrowych
realizacjach.
Po latach doczekałem się jednak na
taką płytę, jakie powinna nagrywać w zasadzie od zawsze. Niebanalną
repertuarowo, ciekawą muzycznie, zagraną z odpowiednią dawką prawdziwej pasji
do muzyki. „Glad Rag Doll” to wyśmienity album. Mam nadzieję, że Diana Krall z
tej płyty jest tą prawdziwą… Choć zupełnie nie rozumiem pomysłu na okładkę…
Może to kryzys wieku średniego…
Niewątpliwie wiele do muzycznej
zawartości albumu wniósł grający na różnych gitarach w niemal wszystkich
utworach Marc Ribot. Z pewnością również wiele do tej płyty wniósł T Bone
Burnett, zaangażowany w produkcję tego albumu. Obecność T Bone Burnetta
w ekipie produkującej album i grającego na gitarze w jednym z utworów – „Lonely
Avenue” to z pewnością zasługa męża
Diany Krall – Elvisa Costello. Sam Costello obecny jest również w paru
nagraniach występując pod znanym fanom pseudonimem Howard Coward.
Oficjalna wersja historii
powstania tego albumu opowiada o dziecięcej fascynacji Diany Krall amerykańską
muzyką rozrywkową z lat dwudziestych, z czasów największej świetności Tin Pan
Alley. Kompozycje z tego okresu w większości brzmią dziś dość banalnie.
Interpretacje Diany Krall jednak dalekie są od muzycznej tandety produkowanej
taśmowo w latach dwudziestych muzyki rozrywkowej. To zabawa konwencją w
najlepszym wydaniu.
Album udał się doskonale.
Oszczędne aranżacje, archaicznie brzmiący fortepian i akustyczne gitary tworzą
klimat, jaki wszystkim kojarzy się z czasem powstania piosenek, które wybrano
na płytę. Jak brzmiała wtedy muzyka – tak naprawdę nikt dziś nie wie, bowiem
nieliczne zachowane nagrania to produkcje studyjne, a ideą realizatora było
raczej przeniesienie słuchacza do jakiegoś małego klubu, bądź sali tanecznej,
gdzie w przerwie pomiędzy tańcami słuchano czasem podobnej muzyki.
Wybór zapomnianych przebojów z
czasów prohibicji uzupełnia kilka utworów ze złotej ery rock and rolla. „I’m A
Little Mixed Up” to wyśmienity przykład tego, jak stylowo i sprawnie potrafi
Diana Krall zagrać na fortepianie.
Kompozycje w rodzaju „Prairie
Lullaby”, „Wide River To Cross”, czy wspomnianej już „I’m A Little Mixed
Up” nie mają wiele wspólnego z jazzem w ortodoksyjnym znaczeniu tego słowa.
Zresztą cała płyta nie ma z jazzem wiele wspólnego. To jednak wyśmienita muzyka
na długie zimowe wieczory. Muszę przyznać się do tego, że w Dianę Krall trochę w
ostatnich latach zwątpiłem. Tym albumem jednak powraca w pełnym blasku swojego
talentu. W sumie wolę pozytywne zaskoczenia, od tych negatywnych…
Diana Krall
Glad Rag Doll
Format: CD
Wytwórnia: Verve
Numer: 602537118571
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz