Ronin to projekt równie
intrygujący, co trudny do opisania, nie mieszczący się w żadnej w zasadzie
kategorii muzycznej. To co płynie z głośników zdecydowanie sugeruje jazzowe
korzenie wykonawców uwielbiających zarówno tę zbiorową, jak i indywidualne
improwizacje. Przyjęta muzyczna konwencja momentami zawiera w sobie nawet
całkiem bezpośrednie odniesienia do współczesnej muzyki eksperymentalnej, w
szczególności nurtu zwanego muzyką repetytywną, co dobrze oddaje formalny układ
takich kompozycji. Stąd też szukając jakiś odniesień, chcąc Wam przybliżyć w
słowach charakter muzyki, co samo w sobie jest raczej niewykonalne, umieściłbym
muzykę zespołu Ronin gdzieś między Steve’em Reichem, Erickiem Satie i
dyskotekowym Herbie Hancockiem… Jeśli to coś Wam pomoże...
Z drugiej jednak strony idea
powtarzania prostego rytmu, lub krótkiej sekwencji akordów to podstawa w
zasadzie każdej muzyki, w szczególności tej nadającej się do tańca. Muzyka
zespołu Ronin do tańca raczej się nie nadaje, przynajmniej moja wyobraźnia
takiego tańca nie jest w stanie zwizualizować. Być może w sztucznie wytworzonym
świecie robotów byłyby to przeboje klubów tanecznych. Wiem jednak, że to projekt
intrygujący, jeden z tych albumów, do których chce się następnego dnia wrócić i
posłuchać jeszcze raz, odkrywając wciąż nowe warstwy, muzyczne pomysły,
ciekawostki. Nasz mózg każdego dnia odbiera muzykę inaczej.
Poprzednie produkcje zespołu Ronin
wydawały mi się ciekawe, ale pozbawione nieco energii. Ciekawe kompozycje
pozbawione były swoistej duszy. Jakby były zbyt mechaniczne, sterylne,
wytworzone przez superkomputer, a nie żywych muzyków. „Live” uzupełnia pełne
inwencji pomysły muzyczne o emocje związane z występami na żywo. Dlatego
właśnie to najlepsza produkcja zespołu jaka do tej pory powstała.
Ronin to nie tylko ciekawe
kompozycje lidera – Nika Bartscha. To również doskonale przez lata wspólnych
występów i nagrań dopracowany kolektyw.
To słychać. Szczególnie jeśli porównać bezpośrednio te fragmenty z albumu
„Live”, które wcześniej pojawiały się na płytach studyjnych zespołu. Tym
bardziej fani będą żałować, że Bjorn Meyer i Andi Pupato całkiem niedawni z
zespołu odeszli.
To jednak nadaje również płycie „Live”,
która powstała w latach 2008 – 2011 dodatkowego waloru dokumentu, utrwalającego
na zawsze skład, który już pewnie nigdy razem nie zagra.
Utwory, czy raczej fragmenty
muzyczne umieszczone na dwu płytach CD zostały zarejestrowane na wielu
koncertach, jak lider sam pisze w książeczce dołączonej do płyty, w różnych
okolicznościach. Całość brzmi jednak niesłychanie spójnie, zarówno pod względem
muzycznym, jak i realizacyjnym.
Motywem przewodnim, oprócz
powtarzania krótkich muzycznych fraz w wielu kompozycjach jest niemal magiczna
spójność najniższych rejestrów fortepianu i dźwięków gitary basowej. Tym
bardziej szkoda, że Nik Bartsch i Bjorn Meyer nie grają już razem… Nigdy tego
składu na żywo nie widziałem, czego bardzo żałuję…
Nik
Bartsch’s Ronin
Live
Format:
2CD
Wytwórnia:
ECM
Numer:
602537140930
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz