Herbie Hancock
to jeden z gigantów współczesnego jazzu. Jego własna, niezwykle różnorodna
dyskografia mogłaby posłużyć za wyłączną ilustrację muzyczną historii gatunku w
zasadzie od fenomenalnego debiutu w 1962 roku, czyli albumu o słusznym i
adekwatnym tytule – „Takin’ Off”. Jak każda trwająca już niemal 60 lat kariera,
również ta budowana przez Herbie Hancocka ma swoje wzloty i nieco słabsze
momenty. Gdyby do projektów dowodzonych przez Hancocka dołożyć te, w których
wziął udział jako pianista w zasadzie nigdzie (poczynając od nagrań z 1961 roku
z Donaldem Byrdem) nie będąc muzykiem drugiego planu, powstanie monumentalny i
zupełnie nieprawdopodobny zestaw nagrań. Wśród muzyków, którzy zaprosili Herbie
Hancocka do współpracy uznając go za jednego z najlepszych na świecie pianistów
i nagrali z nim swoje ważne płyty wystarczy wymienić choćby Wayne Shortera
(„Speak No Evil”), Wesa Montgomery, Stana Getza, Paula Desmonda, Freddie
Hubbarda, Joni Mitchell i Carlosa Santanę. O roli Herbiego Hancocka w zespole
Milesa Davisa w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych możnaby napisać
całkiem pokaźną książkę.
Trochę więc
szkoda, że od premiery ostatniego oficjalnego nowego albumu Herbie Hancocka
(„Imagine Project”) minęło już 7 lat. Oczywiście wytwórnie specjalizujące się w
wydawaniu koncertów odnajdują ciągle nowe nagrania, jednak oczekiwanie na nowy
album studyjny Herbie Hancocka (w szczególności, że artysta mimo całkiem już
dojrzałego wieku pozostaje nadal aktywny i całkiem często występuje na
amerykańskich i europejskich scenach) wystawia jego fanów na ciężką próbę.
Album
„Gershwin’s World” powstał niemal 20 lat temu. Już kilka razy wracałem do tej
płyty z myślą o umieszczeniu jej w naszym radiowym Kanonie Jazzu, za każdym
razem starannie licząc datę wydania, a później, żeby trochę czasu nadrobić,
wcześniejszą datę nagrania. Od rozpoczęcia prac właśnie mija 19 lat.
Postanowiłem nie czekać kolejnych 12 miesięcy, żeby zachować regułę, której do
tej pory raczej sztywno trzymałem się tworząc Kanon Jazzu. Dla wielkiego
mistrza można zrobić wyjątek, jestem bowiem absolutnie pewien, że „Gershwin’s
World” w ciągu najbliższych 12 miesięcy nie straci niczego ze swojego
pierwotnego blasku.
Umieszczona
poniżej lista wykonawców uczestniczących w nagraniu albumu stanowi aktualną w
1998 roku listę najciekawszych na światowej scenie jazzowej muzyków. Wielu z
nich, wtedy grających w drugim rzędzie zespołu to dziś gwiazdy pierwszej
wielkości. Sprawdzony na setkach płyt i jeszcze większej ilości koncertów
repertuar jazzowych standardów w większości napisanych przez braci Gershwin w
połączeniu z wybitnym zespołem dowodzonym przez Herbie Hancocka okazał się
genialnym pomysłem na przypomnienie atmosfery epoki przedwojennej Ameryki.
Gdybym miał
opisć jednym zdaniem, czym jest „Gershwin’s World”, napisałbym, że to jest
genialna, jednorazowa akcja promocyjna amerykańskiej kultury muzycznej. Za
sprawą tej jednej płyty Herbie Hancock zrobił coś, czemu Wynton Marsalis
poświęcił całe życie i jakoś nie najlepiej mu wyszło. Za sprawą „Gershwin’s
World” to właśnie Herbie Hancockowi należy się tytuł kustosza muzeum jazzu
tradycyjnego. To właśnie Herbie Hancock potrafi zrobić coś, czego Wynton nie
potrafił nigdy – przedstawić muzyczą tradycje w nowoczesny sposób, strawny dla
dzisiejszych odbiorców. Wszystkich odbiorców, a nie tylko tych, którzy skupiają
się na wyłowieniu subtelnych różnic w brzmieniu trąbki pomiędzy Wyntonem
Marsalisem, Louisem Armstrongiem i Doc’kiem Cheathamem – muzykiem łączącym
tradycje Armstronga, którego nawet czasem zastępował jeszcze w latach
dwudziestych ubiegłego wieku, kiedy ten był niedysponowany i nie mógł zagrać
koncerów z całkiem współczesnym traktowaniem muzycznej rzeczywistości. Przy okazji
polecam Waszej uwadze genialny album „Doc Cheatham & Nicholas Payton”. Ten
powstał w 1997 roku - więc już bez naginania reguł możemy umieścić go w Kanonie
Jazzu.
Umieszczenie w
towarzystwie kompozycji braci Gershwin utworów Duke Ellingtona, Jamesa P.
Johnsona, WC Handy’ego i Maurice Ravela to pokazanie źródeł inspiracji braci
Gershwin.
Album nagrano w
gwiazdorskim składzie, praktycznie każdy utwór w nieco innym składzie
personalnym. Sesji było całkiem sporo i jakimś cudem udało się z tego wszystkiego
uzyskać niezwykle spójny muzyczny obraz świata, który swoimi kompozycjami
opisywali George i Ira Gershwin. Dodatkowym bonusem do ogólnej atmosfery są
między innymi udział Joni Mitchell („The Man I Love” i „Summertime”), duety z
Wayne Shorterem, powrót po latach do duetu fortepianowego z Chickiem Corea oraz
„St. Louis Blues” ze Stevie Wonderem.
Herbie Hancock
Gershwin’s World
Format: CD
Wytwórnia: Polygram / Verve
Numer: 731455779721
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz