Wolfgang
Haffner po raz kolejny udowadnia, że perkusista może być liderem zespołu, a nie
tylko osobistością, która nagrywając autorski album popisuje się przed kolegami
po fachu. „King Of Spain” to album, który powinien być pozycją obowiązkową dla
każdego perkusisty, który myśli o nagraniu własnej płyty. Podobnie zresztą jak
poprzedni album Haffnera – otwierający minicykl „Kind Of…”, poświęcony klasykom
cool jazzu „Kind Of Cool”, który prezentowaliśmy jako premierę w Płycie
Tygodnia w styczniu 2015 roku. Wtedy na basie grał Dan Berglund, tym razem w
składzie pojawił się Lars Danielsson.
Wybór
repertuaru z pewnością przykuwa uwagę słuchaczy, albumy ze znanymi tytułami
sprzedają się jakoś lepiej, jednak już po dwóch odcinkach cyklu widać, a raczej
słychać, że to nie jest skok na naszą kasę, a zabawa stylem i zebranie w jednym
miejscu utworów w dość luźny sposób związanych z tytułem albumu. To jednak
tylko pretekst do wspólnego muzykowania i rodzaj drogowskazu w poszukiwaniach
nowego odczytania czegoś, co w zasadzie nie istnieje w takim kontekście – czyli
muzyki hiszpańskiej, a raczej hiszpańskich jazzowych standardów.
Niektóre
z utworów mają swoje źródło w muzyce hiszpańskiej, choć zostały światu
przedstawione szerzej przez mistrzów jazzu – jak choćby „Concierto De Aranjuez”,
znany bardziej dzięki geniuszowi Gila Evansa i wykonaniu Milesa Davisa
(„Sketches Of Spain”) niż dowolnemu innemu, bliższemu oryginalnej partytury
Joaquina Rodrigo z 1939 roku. Tak przy okazji – to chyba jedyny koncert,
pierwotnie napisany na gitarę i orkiestrę, który ma swój własny pomnik,
związany na równi z doskonałością kompozycji, jak i politycznym kontekstem jej
powstania z inspiracji wydarzeniami hiszpańskiej wojny domowej, do czego sam
kompozytor długo nie chciał się otwarcie przyznać.
Dzieło
życia Joaquina Rodrigo zainspirowało również Chicka Corea do napisania jednej z
jego najczęściej granych w jazzowym świecie kompozycji „Spain” pierwotnie
umieszczonej na płycie „Light As A Feather” z 1973 roku nagranej z zespołem
Return To Forever.
Związek
innych jest dość luźny – jak choćby kompozycji amerykańskiego trębacza o
włsokich korzeniach Chucka Mangione do filmu, którego akcja rozgrywa się w
Meksyku, nakręconego według książki amerykańskiego pisarza – „Children Of
Sanchez”.
Sebastianowi
Studnitzkiemu oszczędzono konieczności zmierzenia się z melodią Joaquina
Rodrigo znaną z kilku wyśmienitych wykonań studyjnych i koncertowych Milesa
Davisa. Słuchając „Concerto De Aranjuez” zastanawiam się, dlaczego Gil Evans
nie wpadł na pomysł wykorzystania gitary, szczególnie biorąc pod uwagę, że
oryginał powstał z myślą o tym instrumencie. Być może było to zbyt oczywiste
dla wielkiego maga jazzowej aranżacji.
Do
całości pasuje doskonale „Pasodoble” Larsa Danielssona napisana na album
nagrany z Leszkiem Możdżerem. Najmniej jazzowych korzeni ma „Recuerdos De La
Alhambra” Francisco Tarregi, znana najbardziej z opracowania Mike’a Oldfielda
ze ścieżki dźwiękowej do filmu „Pola Śmierci”. Do tego garść kompozycji
własnych członków zespołu w podobnym, inspirowanym hiszpańskimi klimatami
kolorze.
Siłą
albumu jest równowaga, zespół stanowiący brzmieniowy monolit, a także doskonałe
aranżacje, coś zupełnie niezwykłego w wykonaniu jazzowego perkusisty. Pomysłów
na kolejne części cyklu „Kind Of…” z pewnością nie zabraknie, a sama
konstrukcja tego rodzaju albumów jest doskonałym pomysłem, zapewniającym
brzmieniową różnorodność. Już nie mogę doczekać się kolejnego odcinka.
Wolfgang Haffner
Kind Of Spain
Format: CD
Wytwórnia: ACT Music
Numer:
ACT 9848-2
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz