Z całym tym Laboratorium,
to mam mały problem. W czasach świetności zespołu i mojej osobistej, muzyczna
propozycja Laboratorium była dla mnie chyba za bardzo skomplikowana i ambitna.
Być może zwyczajnie niezrozumiała. W związku z tym wydawane w sporych nakładach
analogowe, wtedy innych nie było, płyty zespołu nie znalazły się w moich
zbiorach i o istnieniu zespołu na wiele lat zapomniałem. Dopiero wydany w 2006
roku nakładem Metal Mind box zawierający większość, a być może nawet całą
dostępną dyskografię zespołu, pozwolił mi spojrzeć na niezwykły dorobek
Laboratorium z perspektywy wielu tysięcy płyt i setek koncertów. To zupełnie
inne spojrzenie.
Limitowana
edycja Metal Mind ukazała się w nakładzie tysiąca egzemplarzy. To z pozoru
niezbyt wiele, choć nie mam pewności, czy nie było dodatkowej produkcji tego
wydawnictwa. Z pewnością jednak wielu fanów nadal korzysta z wydań analogowych.
Zespół powstał
w 1970 roku, w momencie, kiedy świat już dowiedział się, że można grać tak, jak
zespół Milesa Davisa na „Bitches Brew”. Weather Report i The Mahavishnu
Orchestra jeszcze nie istniały, Billy Cobham nie nagrał jeszcze „Spectrum”, choć
Frank Zappa, Tony Williams i King Crimson byli już uznanymi liderami nowego
ruchu. Jeśli o kimś ważnym zapomniałem, to nie jest jakieś celowe zaniechanie,
jednak w przypadku Laboratorium perspektywa czasowa jest dość ważna. Również w
Polsce tego rodzaju granie miało swojego pioniera w osobie Czesława Niemena i
jego zespołu, z którego powstał później działający już bez lidera SBB.
Równie ważną
okolicznością historyczną jest fakt potrzeby użycia w muzyce tworzonej przez
Laboratorium sporej ilości nowoczesnych instrumentów elektrycznych, do których
dostęp był w początku lat siedemdziesiątych w Polsce mocno ograniczony. Nie
tylko brak dostępności instrumentów w sklepach, ale również siła nabywcza
złotówek z polskich honorariów tworzyły barierę trudną do pokonania.
Jednak talent,
inwencja twórcza i ciężka praca potrafią wiele. W pierwszym składzie oprócz
Janusza Grzywacza i Marka Stryszowskiego grali Wacław Łoziński na flecie,
Edward Mąciwoda na basie i Mieczysław Górka na bębnach. Skład dość szybko uległ
zmianie. Edward Mąciwoda porzucił karierę muzyka, jednak do gitary basowej
zdążył jeszcze przekonać syna, dziś doskonałego basistę współpracującego między
innymi z Michałem Urbaniakiem w przerwach pomiędzy trasami koncertowymi
Scorpions – Pawła Mąciwodę-Jastrzębskiego. Zwolnione miejsce zajął najpierw
Maciej Górski, a później Krzysztof Ścierański.
Do zespołu
dołączył Paweł Ścierański, a skład opuścił Wacław Łoziński. Janusz Grzywacz
zamienił fortepian na sporą baterię instrumentów elektrycznych i w tym składzie
powstała debiutancka płyta zespołu – „Modern Pentathlon” zarejestrowana w 1976
roku. Wcześniej zespół nagrał połowę płyty w Klubie Płytowym Polskiego
Stowarzyszenia Jazzowego z gościnnym udziałem Zbigniewa Seiferta. Na drugiej
stronie tego albumu umieszczono zarejestrowany w 1972 roku podczas Jazz
Jamboree koncertu Juliana Cannonballa Adderleya, pewnie nie do końca wydany za
zgodą samego artysty, ale takie były czasy.
W 1976 roku zespół
miał już na swoim koncie sporo nagród polskich i zagranicznych oraz wiele
udanych koncertów. Zanim powstał „Modern Pentathlon”, zespół grał sporo
koncertów z Czesławem Niemenem i Tomaszem Stańko.
Według Janusza
Grzywacza utwór tytułowy był pierwszym nagranym w Polsce z użyciem sekwencerów.
Pewnie o palmę pierwszeństwa można się spierać wsłuchując w nagrania Czesława
Niemena, SBB czy Michała Urbaniaka. To pierwszeństwo w użyciu sekwencera nie ma
żadnego znaczenia. Pierwsze wydanie sprzedało się podobno w zawrotnej ilości
115 tysięcy egzemplarzy. Box Metal Mind w 2009 roku ukazał się w nakładzie
jednego tysiąca. Były czasy…
Po latach „Modern
Pentathlon” - debiut Laboratorium brzmi zaskakująco świeżo. To oczywiście talent
muzyków, ale również – co dziś wydaje się paradoksalne – ograniczony dostęp do
nowoczesnych instrumentów. Dziś wiele amerykańskich nagrań z tego samego okresu
przypomina dźwiękowe katalogi reklamowe ówczesnych liderów technologii
instrumentów elektronicznych, gdzie fascynacja możliwościami najnowszych
klawiatur była ważniejsza niż muzyka.
Według
wspomnień Janusza Grzywacza elektronika i eksperymenty brzmieniowe pojawiły się
częściowo dlatego, żeby odróżnić się od Jazz Carriers – ówczesnego zespołu Henryka
Miśkiewicza i Zbigniewa Jaremki.
Dziś kiedy
słucham Laboratorium rozumiem, dlaczego 40 lat temu do mnie nie trafiała. Nie
mieli Jaco Pastoriusa. Nie byli polskim Weather Report. Laboratorium to funk po
polsku, inny, nie amerykański i dobrze, próba kopiowania byłaby skazana na
porażkę i dziś wypadłaby prawdopodobnie blado i wtórnie. Własna droga zawsze
najlepsza, nawet jeśli 40 lat zajęło mi zrozumienie o co w tym chodzi – dziś
często wracam do „Modern Pentathlon”.
Laboratorium
Modern
Pentathlon
Format: CD
Wytwórnia:
Metal Mind
Numer: 5907785028173 (Laboratorium: Anthology
1971-1988 Nagrania Wszystkie)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz