Dobrze usłyszeć nowe nagrania George’a Bensona, tym
bardziej, że jego najnowsza płyta będzie już niedługo promowana światową trasą
koncertową. Ja już zabezpieczyłem sobie bilet na jeden z tych koncertów i nie
mogę doczekać się spotkania z weteranem jazzowej gitary na żywo. Być może uda
zrobić się też krótki wywiad, ale to jak zwykle w przypadku gwiazd największego
światowego formatu nic pewnego. W każdym razie 8 kwietnia, jeśli nic do tego
czasu się nie zmieni, większość materiału z albumu poświęconego Chuckowi
Berry’emu i Fatsowi Domino będę miał okazję wysłuchać w wersji koncertowej. Mam
nadzieję, że Was materiał z albumu studyjnego również zachęci do poszukania
koncertu, choć tych w Europie nie ma w planie zbyt wielu.
Poprzedni album Bensona ukazał
się w 2013 roku („Inspiration: A Tribute To Nat King Cole”, który nie zrobił na
mnie jakiegoś szczególnego wrażenia) i zupełnie bez czytelnego powodu, po kilku
latach wysłałem go na muzyczną emeryturę. Nie obserwowałem nawet jego strony
internetowej, więc premiera nowego albumu w nowej wytwórni, która jest słabo
reprezentowana w Europie (Provogue / Mascot) była dla mnie zaskoczeniem.
Musiałem trafić na sklep, w którym ktoś zechce pokazać ten album jako wart
promocji. Tym razem pochwała należy się księgarni, która kilka lat temu została
nawet wybrana w specjalnym plebiscycie najlepszą księgarnią na świecie.
Istotnie Readings Carlton w Melbourne to wyśmienicie zorganizowana księgarnia z
dobrym, choć niewielkim działem płytowym.
„Walking To New Orleans” nie
jest albumem odkrywczym, przełomowym ani nie będzie najważniejszą płytą w
bogatej dyskografii George’a Bensona. On już swoje w muzyce zrobił. W moim
autorskim Kanonie Jazzu ma już 3 płyty – „Breezin’”, „Shape Of Things To Come”
i „Body Talk”. Te albumy to lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte. Wtedy też
najjaśniej świeciła gwiazda George’a Bensona, który był jednym z nielicznych
muzyków jazzowych, któremu udała się sztuka wprowadzenia dwu utworów z jednego
albumu na światowe listy przebojów muzyki pop, bez artystycznych kompromisów.
„This Masquerade” i „Breezin’” wytrzymują próbę czasu i dobrze brzmią również
dzisiaj.
Benson miał później jeszcze
kilka przebojów, choć za jego największym sukcesem komercyjnym – płytą „Give Me
The Night” raczej nie przepadam. Jak dla mnie za daleko leży od jazzu, który
lubię. Dla mnie Benson jest doskonałym gitarzystą, który niestety czasem
śpiewał i wtedy było trochę gorzej. Za sprawą płyty „Walking To New Orleans”
muszę zmienić zdanie. Musiało minąć wiele dekad, zanim Benson przekonał mnie
ostatecznie do swojego głosu. Nie jest może wybitnym wokalistą, ale Chuck Berry
też nie był, a jego głos pamiętają do dziś wszyscy. Może właśnie dlatego nie
spodobał mi się Benson w repertuarze Nat King Cole’a z poprzedniego albumu.
Utwory znane z repertuaru
Fatsa Domino i Chucka Berry’ego Benson prezentuje w sposób zbliżony do
oryginalnych aranżacji. Nie znajdziecie tu brawurowych solówek gitarowych czy jakiś
prób znalezienia istotnie innych od oryginałów dźwięków. Ten album przypomina
mi trochę koncepcyjnie płytę „Rock 'N' Roll Party Honouring Les Paul” Jeffa
Becka. Pozwala cofnąć się w czasie i wspomnieć dawnych mistrzów. George Benson
podobnie jak Jeff Beck sięgnął po styl dawnych mistrzów, którzy swoje
największe przeboje nagrywali w czasach jego młodości.
Wokalna improwizacja Bensona
w „Nadine” i stylowo imitujący styl Fatsa Domino pianista Kevin McKendree
nadają temu albumowi dodatkowego blasku. Jeśli brakuje Wam improwizującego na
gitarze George’a Bensona w starym stylu, odnajdziecie go w „Memphis, Tennessee”
i „How You’ve Changed”. Być może nagraniom brakuje trochę spontaniczności,
album powstawał bowiem w kawałkach i w różnych miejscach, przypuszczalnie
muzycy nigdy nie spotkali się razem w studio. To nigdy nie pomaga, choć inżynierowie
zrobili wiele, żeby brzmiał spójnie.
Być może również można
ponarzekać na to, że Benson chowa się trochę za całym zespołem. Taki pomysł sprawdza
się jednak doskonale, nie jest łatwo zagrać takie klasyki jednocześnie z
wielkim szacunkiem dla ich pierwotnych wykonawców, jak i zachowując swoje
własne brzmienie. George Benson wyszedł z tej próby obronna ręką. Nie mogę
doczekać się koncertowej edycji tego projektu.
George Benson
Walking To New Orleans: Remembering Chuck Berry And
Fats Domino
Format: CD
Wytwórnia: Provogue / Mascot
Numer: 819873018650
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz