23 maja 2021

Joe Chambers – Samba de Maracatu

Joe Chambers to perkusista legendarny, lista albumów w których nagraniu wziął udział to całkiem kompletna encyklopedia jazzu mniej więcej od połowy lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. W przyszłym roku skończy 80 lat, jednak ciągle gra i nagrywa powiększając swoją własną dyskografię. Od dawna nie bierze udziału w sesjach innych muzyków. Wiek robi swoje i trzeba było trochę zwolnić. Jednak za zasługi gwiazdek recenzenci nie przyznają.

Najnowszy album Joe Chambersa – „Samba de Maracatu” jest kontynuacją wydanej niemal 5 lat temu płyty „Landscapes” i dopiero drugą płytą Joe Chambersa, którą wydał w Blue Note, wytwórni, w której nagrał wiele fantastycznych płyt pół wieku temu z Donaldem Byrdem, Andrew Hillem, Bobby Hutchersonem, Joe Hendersonem, Waynem Shorterem i wieloma innymi wybitnymi postaciami złotego okresu tej wytwórni.

Łącznikiem stylistycznym „Landscapes” z „Samba de Maracatu” jest fakt, że lider gra nie tylko na perkusji, ale też na południowoamerykańskich instrumentach perkusyjnych i wibrafonie. Inspiracją dla takiego wielościeżkowego nagrania był dla Chambersa album Billa Evansa „Conversation with Myself”, który ciągle jest w jazzowym świecie niedoścignionym wzorcem grania z samym sobą. Tytułowe Maracatu to jeden z rytmów określanych ogólnie mianem samby i choć „Samba de Maracatu” nie jest albumem poświęconym sambie, to egzotyczne rytmy pojawiają się na tej płycie często, jednak w każdym momencie w kontekście jazzowym, a nie lokalnego folkloru. Maracatu jest dla Chambersa inspiracją, wzorcem i poszerzeniem rytmicznych pomysłów, a nie dominującym tematem płyty, która na sklepowych półkach powinna stanąć w sekcji jazzowej, z pewnością nie tej poświęconej muzyce brazylijskiej.

Repertuar płyty jest złożony z kompozycji własnych Chambersa i jazzowych standardów. Lider wraca do swojej własnej kompozycji „Circles”, którą po raz pierwszy nagrał w 1984 roku na płycie „Collage” perkusyjnego zespołu M’Boom założonego niemal 17 lat wcześniej przez Maxa Roacha i „Rio” Wayne’a Shortera, które w wykonaniu Chambersa brzmi bardziej egzotycznie, niż w oryginale, po raz pierwszy wydanym na płycie Lee Morgana „The Procrastinator” z udziałem Shortera.

Trudno znaleźć prawidłowość w wyborze repertuaru, co nie jest wadą, choć do dziś stanowi dla mnie muzyczną łamigłówkę. Oprócz „Circles” i „Rio” na płycie znajdziecie też „Visions” Bobby Hutchersona, „Ecaroh” Horace Silvera i „Never Let Me Go” Jaya Livingstona i Raya Evansa z gościnnym udziałem mało znanej wokalistki Stephanie Jordan. Jest też nowoczesny jazzowy rap „New York State Of Mind Rain”, który z pozoru nie pasuje do całego albumu, ale już po dwóch wieczorach spędzonych z tą wydaną dosłownie kilka tygodni temu płytą zaczął mi się podobać. Szukałem podobieństw do „New York State Of Mind” Billy Joela i nie potrafiłem ich odnaleźć. Znajomy specjalista od rapu podpowiedział mi, że powinienem poszukać w dorobku rapera znanego jako Nas, którego płytami nie dysponuję, ale ponoć to on właśnie napisał „N.Y. State Of Mind” i wydał ten utwór na swoim debiutanckim albumie w 1994 roku, pożyczając sobie sample z „Mind Rain” Chambersa z jego „Double Exposure” i jeszcze jakiejś wcześniejszej płyty Donalda Byrda. Tak oto „Mind Rain” wróciła do właściciela. Ciekawe co na to Nas.

Joe Chambers okazuje się być całkiem sprawnym wibrafonistą. Jego duet z pianistą Bradem Merrittem w kompozycji „Ecaroh” Horace Silvera uważam za jeden z ciekawszych momentów tego albumu. Warto czasem zerknąć na płyty weteranów, którzy potrafią wiele, nic nie muszą już nikomu udowadniać, ale bawią się muzyką, wspomnieniami i muzycznymi konwencjami z biegłością niemożliwą do osiągnięcia przez młodych muzyków.

Joe Chambers
Samba De Maracatu
Format: CD
Wytwórnia: Blue Note
Data pierwszego wydania: 2021
Numer: 602435371160

Brak komentarzy: