18 października 2011

Pat Martino - Filharmonia Pomorska, Bydgoszcz, 16.10.2011


W niedzielę, 16 października w Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy zagrał Pat Martino. Po raz kolejny zaczarował licznie zgromadzoną publiczność. Ostatnio był w Polsce w 2002 roku. W Bydgoszczy zagrał w swoim ulubionym składzie, w towarzystwie perkusisty Shawna Hilla i grającego na organach Hammonda Jaya Bianchi. Taka właśnie konfiguracja zespołu, bez kontrabasu sprzyja gitarowym improwizacjom lidera. Z takimi zespołami nagrywa najczęściej od końca lat sześćdziesiątych kolejne wyśmienite płyty.

Pat Martino

Koncert był wyśmienity. Muzycy towarzyszący liderowi byli tłem dla jego gitarowych improwizacji, choć trzeba przyznać, że tłem wyśmienitym. Prawdopodobnie każdy z nich mógłby zagrać dużo więcej i ciekawiej. W końcówce koncertu swój kunszt pokazał grając wyśmienitą solówkę Shawn Hill. Ten wieczór należał jednak do Pata Martino.

Shawn Hill

Mało już zostało muzyków, którzy potrafią w taki sposób zaczarować słuchaczy. Następców też jakoś nie widać. Pat Martino to niezwykła osobowość, sceniczna charyzma i pogoda ducha. Elegancja z jaką posługując się gitarą wyczarowuje niby oczywiste, a jakże urocze interpretacje znanych melodii jest jedyna w swoim rodzaju. Pat Martino to także świetna technika, timing i niezwykle kreatywne improwizacje.

Obszerny wywiad, który udało mi się z Patem Martino przeprowadzić przeczytacie w litopadowym numerze JazzPRESSu. Pat Martino to muzyk niezwykły, ale też ujmujący swoją pozytywną energią niezwykle otwarty człowiek. Rozmowa miała być o muzyce, ale była godzinną pogawędką o życiu, radości chwili, znajdowaniu szczęścią w każdej sekundzie życia i umiejętności cieszenia się każdym dniem i wszystkimi drobnymi zdarzeniami, które nas otaczają. Mnie pomogła zrozumieć fenomen tego niezwykłego artysty. Tłumaczenie rozmowy nie będzie łatwe, ale z pewnością jej obszerne fragmenty znajdziecie już za niespełna 2 tygodnie w naszym miesięczniku.

Pat Martino

Spodziewałem się, że na sali zobaczę całe zastępy polskich gitarzystów, bowiem zobaczyć na żywo Pata Martino, to inspirujące doświadczenie dla każdego, kto gra na gitarze. Dostrzegłem tylko Jarosława Śmietanę. Nie rozmawiałem z nim wcześniej o koncercie, jednak kiedy zobaczyłem go na widowni nie byłem zdziwiony…

Dziś niezbyt często można usłyszeć na jednym koncercie taki repertuar, jak w niedzielny wieczór w Bydgoszczy. Pat Martino oprócz kilku kompozycji własnych i klasyków Wesa Montgomery zagrał między innymi „All Blues”Milesa Davisa, i „Seven Come Eleven” Charlie Christiana i Benny Goodmana. Publiczności gromkimi brawami udało się wywołać muzyków na dwa długie bisy. Pierwszy z nich – taki zapewne planowany jeszcze przed koncertem – to było brawurowe wykonanie „Impressions” Johna Coltrane’a, utworu często granego przez gitarzystów. Drugi bis – to była wyciszająca emocje widowni wykonana na pożegnanie z Bydgoszczą kompozycja Horace Silvera  „Peace” – to też utwór lubiany przez improwizujących gitarzystów.

Trzeba przyznać, że mimo upływu lat Pat Martino nie zwalnia, potrafi ciągle zagrać szybko i agresywnie, zachowując przy tym pełną kontrolę nad każdym uderzeniem w strunę. Wielki dystans jaki ma do muzyki i otaczającego go świata sprawia, że w tak znanych tematach jak „Impressions”, czy „All Blues” odnajduje ciągle coś nowego, niezwykłego, tak jakby słyszał więcej i potrafił tym co usłyszy podzielić się ze słuchaczami.
Pat Martino

Pat mimo tego, że jak często podkreśla i co powiedział mi też w czasie wywiadu, koncentruje się na chwili obecnej, często nie pamiętając nawet wczorajszego koncertu, ma wiele planów dotyczących nowych nagrań, w tym z pewną tajemniczą orkiestrą symfoniczną, dla której napisał dawno temu nieznane jeszcze światu kompozycje. O szczegółach dowiecie się z wywiadu, na razie pozostają wspomnienia z niezwykłego koncertu, garść płyt na półce i oczekiwanie na nowy album – „Undeniable”, który ujrzy światło dzienne dosłownie za kilka dni.

Ten koncert, obok występu Jeffa Becka w Warszawie był w tym roku bez wątpienia najważniejszym muzycznym wydarzeniem w Polsce. Przed nami jeszcze Sonny Rollins…

Brak komentarzy: