Kto
wie, może to jest właśnie The Quintet? Ten najdoskonalszy, jedyny w swoim
rodzaju, wyprzedzający o lata świetlne choćby najdoskonalsze składy Milesa
Davisa? Może tak było… Najlepiej wiedzą ci, którzy ten koncert słyszeli, bowiem
to zpewnością jedna z dwu najgorzej nagranych, a zarazem najdoskonalszych płyt
w całej historii jazzu. Ta druga, to legendarne nagranie
Theloniousa Monka – „Live At The Five Spot Discovery!”. To nie jest zbyt chlubna
klasyfikacja, ale trzeba naprawdę perfekcyjnej muzyki, żeby pomimo zwyczajnie
lichej jakości rejestracji można było nazwać tą płytę arcydziełem. Biorąc pod
uwagę skład, to z pewnością również spotkanie na samym szczycie be-bopu…
Koncert,
który znajdziemy na płycie zarejestrowano w 1953 roku w czasie koncertu w Massey
Hall w Toronto. Ten koncert, to oprócz Oscara Petersona najważniejszy wkład
Kanady w historię jazzu. To nagranie to jedyna istniejąca rejestracja koncertu
zespołu w tym gwiazdorskim składzie. Ostatnie, rozszerzone wydania tego
koncertu uzupełniono o utwory bez udziału Charlie Parkera i Dizzy Gillespiego.
Moim zdaniem nie warto w tym przypadku
szukać koniecznie tego kompletnego wydania. Ten zespół to kwintet. Bez
Charlie Parkera i Dizzy Gillespiego to już nie to samo. Co prawda ta edycja
zawiera oryginalną ścieżkę kontrabasu – czyli tą prawie niesłyszalną. Pierwotne
wydanie, które ukazało się w wytwórni Charlesa Mingusa – Debut Records zawiera
kontrabas dograny w studiu. W tym jedynym chyba wypadku wolę wersję z dogranym
kontrabasem, niż tą w teorii prawdziwszą, czyli prawie bez kontrabasu…
Nie
dajcie się zwieść opowieściom o tym, że Charlie Parker grał na jakimś
zabawkowym plastikowym saksofonie. Ów saksofon istotnie był dość
eksperymentalnym instrumentem wykonanym w dużej części z odlewu akrylowego
przez firmę Grafton. To była ślepa uliczka rozwoju tego instrumentu, ale
niekoniecznie produkt zupełnie nieudany, a z pewnością nie zabawkowy. Ot, taka
techniczna ciekawostka, o której już nikt dziś nie pamięta. Na takim
instrumencie grał też dość długo Ornette Coleman, a Charlie Parker użył go w
związku tym, że swój instrument sprzedał w celu zakupu narkotyków.
Pomimo
użycia zupełnie sobie nieznanego instrumentu, to właśnie Charlie Parker wydaje
się być najważniejszą postacią zespołu. To nie znaczy, że inni grają źle. To
jednak saksofon zdaje się rządzić na tej scenie. To Charlie Parker wykazuje się
największą inwencją improwizacji, co jednak nie dziwi, bowiem był on przecież
największym improwizatorem wszech czasów. I można przyznać mu ten tytuł już
tylko za „Salt Peanuts” z koncertu w Massey Hall.
Muzycznie
ten koncert też nie jest doskonały. Ma momenty wyśmienite – jak wspomniane
„Salt Peanuts”, czy „Perdido”, ma też momenty nieco słabsze – jak „All The
Things You Are” – kiedy słychać, że mimo tego, że wszyscy muzycy w przeróżnych
konfiguracjach grywali wcześniej ze sobą często, to wszyscy razem na scenie
znaleźli się (przynajmniej wnioskując z zapisków historycznych i dostępnych
nagrań) tylko ten jeden jedyny raz, bez żadnej próby. Z pewnością też wypełniona
jedynie w części sala i poczucie, że przegrali tego wieczoru z jakąś walką
bokserską transmitowaną w telewizji nie pomagały w pełnej koncentracji.
Gdybym
miał wybrać jeden koncert, na który chciałbym się magicznie teleportować –
miałbym spory problem z wyborem, pewnie umieściłbym jeszcze kilka na liście,
ale z pewnością ten znalazłby się na niej jako jeden z pierwszych. Odrzućcie
szumy, niedoskonałości techniczne, momentami brak zrozumienia muzyków na scenie
i posłuchajcie muzyki. To jest najlepszy be-bop na świecie, a może nawet coś
więcej…
The Quintet (Dizzy Gillespie, Charles
Mingus, Charlie Parker, Bud Powell, Max Roach)
Jazz At Massey Hall
Format: CD
Wytwórnia:
Debut / Fantasy / OJC
Numer:
09020400177
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz