03 czerwca 2012

Carles Benavent – Un, Dos, Tres...


Codziennie na świecie ukazuje się pewnie co najmniej kilkadziesiąt płyt jazzowych. Z tego pewnie co najmniej połowa nie powinna się ukazać, bo szkoda plastiku, papieru, a w szczególności pieniędzy najpierw na ich produkcję, a później pieniędzy klientów na ich zakup. Z pozostałej połowy, tej wartej zainteresowania, o wielu świat zapomni po roku, albo dwu. Pozostałe, to pozycje bardzo dobre, a które z nich są wybitne – dowiemy się po 10 lub nawet dwudziestu latach. Czasem możemy próbować przewidzieć, czy płyta jest arcydziełem już w dniu premiery.

Nie ma więc nawet sensu próbować poznać wszystkich nowych płyt. Na te najsłabsze zwyczajnie szkoda czasu, choć to również należy pozostawić subiektywnej ocenie każdego z potencjalnych słuchaczy.

W owej niemożliwej do ogarnięcia masie nowości uwielbiam znajdować nieodkryte ciekawostki. Taką interesującą i zupełnie w Polsce nieznaną nowością jest nowy album Carlesa Benaventa, hiszpańskiego jazzowego basisty i znanej postaci muzyki flamenco, muzyka z z niemałym już dorobkiem nagraniowym. Całe owo tłumaczenie sprowadza się zatem do statystycznego uzasadnienia faktu, że o osobie Carlesa Benaventa wcześniej nie słyszałem. Tym bardziej z radością prezentuję jego najnowszy album, który z pewnością zasługuje na miano Płyty Tygodnia. Być może dla wielu ze słuchaczy i czytelników jego nagrania również nie są znane… Odnajdowanie nieznanych, wyśmienitych nagrań dokonanych przez mało znanych artystów jest przyjemnością zdecydowanie ciekawszą niż upewnianie się w przekonaniu, że kolejna płyta gwiazdy z najwyższej światowej półki jest równie dobra, jak poprzednia...

Albumy basistów, którzy potrafią nie być na nich wirtuozami, skomponować ciekawy materiał i dobrze pokierować zespołem nie ukazują się często… Taki jest właśnie album „Un, Dos, Tres...”. Poszukiwacze wirtuozerskich solówek odnajdą tu oczywiście sporo ciekawych momentów – choćby w otwierającej płytę kompozycji „Don” zagranej na gitarze basowej z towarzyszeniem jedynie grającego na kongach Rogera Blavii, o którym również wcześniej nie słyszałem, podobnie jak o grającym na fortepianie i fortepianie elektrycznym Rogerze Mas.

Pewnie przeszukując zasoby internetu odnajdziecie gdzieś komentarz, że to jest fuzja świata jazzu i flamenco. Z pewnością Carles Benavent jest ważną postacią obu światów w Hiszpanii. Z jego inspiracji, pozornie pochodzących z dwu różnych światów powstaje nowa wartość. To nie jest jedynie zagrany na sposób flamenco jazz z Hiszpanii. To nie jest również flamenco z odrobiną partii imrowizowanych. Z hiszpańskimi rytmami próowali z wybitnym często skutkiem pogodzić jazzowe harmonie najwięksi z Milesem Davisem, a właściwie duetem Milesa Davisa z Gilem Evansem na czele… „Un, Dos, Tres... “ nie będzie równie ważnym albumem za trzydzieści lat, jak dziś jest “Sketches Of Spain”. Jest jednak wyśmienitym, świeżym spojrzeniem na jazzowe flamenco i wręcz wybitnym przykładem tego, jakie płyty powinni nagrywać gitarzyści basowi.  Na „Un, Dos, Tres... „ znajdziecie dobre kompozycje, sporo świetnej gitary basowej z niewielkim polskim akcentem, bowiem, co zawsze warte podkreślenia, lider gra przede wszystkim na instrumentach wybitnego polskiego lutnika Jerzego Drozda zaprojektowanych specjalnie z jego wymaganiami…

Carles Benavent
Un, Dos, Tres...
Format: CD
Wytwórnia: Bebyne
Numer: 8437010665066

Brak komentarzy: