11 listopada 2014

Joey DeFrancesco - Never Can Say Goodbye: The Music Of Michael Jackson

Joey DeFrncesco to z pewnością niezwykle utalentowany muzyk. Kiedy tylko mu się chce, potrafi też być niezwykle charyzmatycznym liderem zespołu, dając wyśmienite koncerty. Joey DeFrancesco gra na organach Hammonda. Jeśli pójdziecie kiedyś na jego koncert i zobaczycie, że sięga po trąbkę, lub co gorsza zaczyna śpiewać – spokojnie możecie zrobić sobie przerwę i pójść na spacer.

Joey DeFrancesco potrafi nagrywać płyty wybitne. Oto kilka tych, o których pisałem ostatnio:


Ma na swoim koncie wspólne nagranie koncertowe z Jimmy Smithem, w którym nie wypada źle na tle swojego wielkiego mistrza – album o jakże adekwatnym do muzycznej zawartości tytule „Incredible!”, o którym nie zdążyłem napisać, ale który często gości w moim odtwarzaczu.

Joey DeFrancesco jest również współautorem jednego z najlepszych albumów koncertowych Pata Martino – „Live At Yoshi's”, o którym też, co stwierdzam z dużym zdziwieniem, nigdy niczego nie napisałem…

Nagrywał też w studiu z Milesem Davisem, o czym właściwie nikt nie mówi, choć dla wielu muzyków to była kiedyś przepustka do komercyjnego zaistnienia w jazzowym światku. Znam takich, co kilka dźwięków zagranych u Milesa wspominają przez lata, mimo, że w studiu mistrza nie spotkali… A Joey DeFrancesco grywał też z Milesem koncerty…

Tak więc Joey DeFrancesco to muzyk znamienity, którego lubię słuchać, zarówno w wersji płytowej, jak i na żywo (tu w szczególności jeśli gra w klasycznym jazzowym składzie i zapomina z domu zabrać trąbkę…). Nie robię tego często, uważam bowiem, że warto pisać o płytach dobrych, a o tych słabych raczej należy jak najszybciej zapomnieć. Tym razem z szacunku dla talentu Joeya DeFrancesco zrobię wyjątek – „Never Can Say Goodbye: The Music Of Michael Jackson” to album słaby, zadziwiająco słaby, jak na tą mniej więcej połowę dyskografii Joeya DeFrancesco, którą znam i którą uzbierałem z niemałym trudem, bowiem wytwórnie wydające jego płyty jakoś nie należą do tych największych, które zapewniają dostępność nagrań swoich artystów we wszystkich tzw. dobrych sklepach płytowych.

Oczywiście nagranie znanych przebojów Michaela Jacksona i Jacksons 5 to powinna być gotowa recepta na sukces komercyjny. W tym przypadku jednak zwyczajnie się nie udało. Nagrywając przeboje znane z repertuaru Michaela Jacksona, które znamy wszyscy, nawet jeśli tego nie chcemy, z marszu niejako zapewnia się albumowi rozgłos i sprzedaż większą, niż każdej płycie z autorską muzyką napisaną chwilę wcześniej w studio…

Dodatkowo umieszczenie znanego wszystkim nazwiska na okładce, a z oczywistych względów Michael Jackson to postać dla większości bardziej znana niż Joey DeFrancesco, pomaga w sprzedaży. Oprócz fanów Joeya DeFrancesco, którzy kupują wszystkie jego płyty można liczyć na odrobinę tych, którzy zbierają ciekawostki związane z Michaelem Jacksonem, a nawet jeśli co setny z nich zainteresuje się takim albumem, to sprzeda się go więcej niż najlepszej jazzowej płyty Joeya… Takie życie.

Na tym albumie zawiodło wszystko co zawieść mogło – muzyce brak energii, rytmu, przebojowości i właściwie wszystkiego – ot takie przypadkowe nagrania znanych piosenek przez zespół, który liczył na to, że to nie może się nie udać. Otóż nie udało się.

Oczywiście można uznać, że to twórcze przetworzenie, autorska wizja, nowa interpretacja i takie tam… Moim jednak zdaniem to nic z tych rzeczy. Ot skok na kasę podparty znanym nazwiskiem. Album powstał w 2010 roku i światowej kariery nie zrobił.

Oczywiście te same utwory można zagrać po swojemu, zupełnie odbiegając od oryginałów. Można to zrobić w sposób genialny. Jeśli nie wierzycie – natychmiast udajcie się do sklepów po genialny album „Rava On The Dance Floor” Enrico Ravy, który twórczo interpretując mniej więcej ten sam repertuar stworzył dzieło genialne. On nie musiał nawet umieszczać na okładce nazwiska Michaela Jacksona, czym dał światu znać, że to jego autorski album… Jeśli nie czujecie się przekonani samą deklaracją jego genialności – przeczytajcie więcej tutaj:


A Joeyowi DeFrancesco darujcie tą wpadkę. Przez szacunek dla mistrza omijajcie „Never Can Say Goodbye: The Music Of Michael Jackson” z daleka. Joey DeFranceso to świetny muzyk – czego dowodem jest wiele nagrań, wymienionych powyżej…

Joey DeFrancesco
Never Can Say Goodbye
Format: CD
Wytwórnia: High Note

Numer: 632375721527

Brak komentarzy: