Trio Oscara
Petersona z Rayem Brownem i Edem Thigpenem to zespół wzorcowy w swojej
kategorii. Sam Oscar Peterson czuł się zresztą wyśmienicie w każdym małym
zespole – nagrywał solo, w duetach – również z Rayem Brownem, ale też z
gitarzystami, pianistami, czy trębaczami. To jednak właśnie zespół z Rayem
Brownem i Edem Thigpenem jest również według mnie najlepszym wcieleniem
geniuszu pianisty.
„The London
House Sessions” to nagrania które powstały w … Chicago, latem 1961 roku w
czasie serii koncertów, jakie trio dało w legendarnym nie tylko dla fanów w
Chicago klubie London House. To miejsce ważne dla historii amerykańskiej muzyki
już dawno nie istnieje, w czasach świetności grali jednak tam niemal wszyscy wielcy,
a w szczególności pianiści. Zespół Ramseya Lewisa zaczynał swoją światową
karierę jako dyżurna klubowa sekcja. Grywali tam Erroll Gardner, Bill
Evans i Dave Brubeck. Latem
1961 roku grał Oscar Peterson. Koncerty były niezwykle udane, dały fanom serię płyt –
„The Trio”, „The Sound Of The Trio”, „Put On A Happy Face” i „Something Warm”. Rok później zespół nagrał chyba
najbardziej znaną i uważaną powszechnie za najlepszą studyjną płytę tej trójki
– album „Night Train”.
Współcześnie
producenci z Verve zebrali materiał koncertowy dostępny na wspomnianych 4
albumach i dodali 22 wcześniej niepublikowanych utworów tworząc złożony z 5
płyt CD zestaw „The London House Sessions”. Zestaw prezentujący trio genialne
trio Oscara Petersona w najlepszej postaci. Pełen energii, wspomaganej
entuzjazmem publiczności i ciągle nowego w składzie perkusisty zespół
prezentuje zestaw swingujących standardów i bopowych przebojów. Ed Thigpen
zastąpił w zespole gitarzystę – Herba Ellisa i mimo tego, że Herb Ellis był
świetnym gitarzystą i z Oscarem Petersonem rozumiał się jak mało kto, była to
dobra zmiana.
Nie potrafię
wyróżnić żadnego z utworów. Wybór należy do każdego z słuchaczy, każdy wybierze
te melodie, które lubi najbardziej. Tu nie ma słabszych momentów. Chwil, w
których zespół pozwala soliście odpocząć, wymyślić kolejną frazę. To
encyklopedia jazzowych melodii w najlepszym wydaniu. Nie rozumiem ludzi, którzy
w czasie tego koncertu jedli spokojnie kolację, albo rozmawiali ze znajomymi...
Trudno
przecenić prace inżynierów odpowiedzialnych za renowację dźwięku w wydaniu
cyfrowym. Wykonali kawał wyśmienitej roboty. Oczywiście techniczna jakość
nagrań daleka jest od dzisiejszych standardów, jednak w żadnym wypadku jakość
techniczna nie przeszkadza w odbiorze muzyki. Znam współczesne płyty koncertowe
nagrane gorzej. Nawet nieco więcej, niż zwykle odgłosów z sali nie przeszkadza.
Dziś nie jest
łatwo kupić ten wydany niemal 20 lat temu zestaw. Z pewnością oferuje on więcej
niż dostępne osobno płyty, bowiem dodane dodatkowe nagrania są równie dobrej
jakości. Nie są jakimiś odnalezionymi cudownie nieudanymi studyjnymi odrzutami,
które nie powinny nigdy ujrzeć światła dziennego. Z nich można ułożyć kolejne
dwa, albo i trzy albumy, równie dobre jak te, które ukazały się krótko po zarejestrowaniu
koncertów w London House w Chicago. Jeśli zobaczycie ten zestaw na półce w
sklepie, sięgnijcie głęboko do kieszeni. Jeśli chcecie mieć jedno wydawnictwo
Oscara Petersona – to będzie jeden z najlepszych wyborów.
Oscar Peterson Trio
The London House Sessions
Format: 5CD
Wytwórnia: Verve
Numer: 731453176621
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz