To nie jest z całą pewnością najlepsza płyta Wesa Montgomery. To nie jest też najlepsza sesja Herbie Hancocka. Orkiestrze pod batutą i w aranżacjach Dona Sebeskiego też zdarzały się lepsze momenty. Nie każda jednak płyta musi być najlepsza na świecie.
Wes Montgomery w tej sesji nagrań pochodzących z 1966 roku niebezpiecznie zbliża się do granicy wyznaczającej obszar tandetnej muzyki rozrywkowo – użytkowej. Nie przekracza jej jednak, tworząc tym samym łatwy w odbiorze, nie wymagający szczególnego skupienia i doświadczenia od słuchacza zestaw świetnie zagranych chwytliwych melodii o bardzo sugestywnym ilustracyjnym charakterze. To w równym stopniu zasługa umiejętności melodycznych lidera, jak i aranżacji Dona Sebeskiego – specjalisty od współpracy z gitarzystami. Don Sebeski ma na swoim koncie współpracę, wymieniając tylko znane mi płyty, o których w tej chwili pamiętam, z Georgem Bensonem, Gaborem Szabo, Jimem Hallem, Earlem Klugh i Johnem Pizzarelli. Aranżacje jak zwykle u Sebeskiego pełne są efektów perkusyjnych (Ray Baretto i Grady Tate) i kontrapunktów tworzonych przez sekcję dętą. Orkiestra tworzy również silne wsparcie rytmiczne dla fortepianu Hancocka, który jednak na tej płycie nie dostaje zbyt wiele miejsca dla siebie.
Jedynie fragmenty solo w wykonaniu Wesa Montgomery i Herbie Hancocka są bardziej jazzowe. Kiedy jest mniej orkiestry, tworzy się miejsce dla bardziej skomplikowanych dźwięków, jednak nie ma ich na tyle dużo, żeby odstraszyć słuchaczy popularnej muzyki rozrywkowej. Nie znaczy to oczywiście, że orkiestra nie daje pograć liderowi. Celem realizacji tych nagrań było zapewne nagranie orkiestry z solistą, a nie lidera z akompaniamentem orkiestry. Być może fani jazzowej gitary woleliby więcej Wesa Montgomery, a mniej Dona Sebesky, ale wtedy zwyczajnie trzeba wybrać jedną z wielu bardziej jazzowych płyt nagranych przez gitarzystę w mniejszych składach.
Tytułowa kompozycja Wesa Montgomery to już ponadczasowy standard. Reszta utworów utrzymana jest w podobnym stylu. Tłoczenie Cisco Music jest dobre, choć bez możliwości porównania z oryginałem trudno o tym coś więcej powiedzieć. Całość to solidny kawałek łatwej, przyjemnej i dalekiej od efekciarstwa muzyki. To dobra solidna robota profesjonalistów, świetne aranżacje i partie gitary. Konwencja stylistyczna jest zapewne świadomym wyborem producenta (Creed Taylor), a nie wypadkiem przy pracy i chęcią zaistnienia na listach przebojów lidera.
Moim faworytem jest ostatni utwór ze strony B – South Of The Border ze świetnym solo Hancocka i introdukcją Bucka Pizzarelli (gitara).
Wes Montgomery
California Dreaming
Format: LP
Wytwórnia: Verve / Cisco Music
Numer: CLP-8672
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz