Cóż można napisać o takiej płycie ? Jeden z ważniejszych zespołów lat osiemdziesiątych osiągający szczyty swoich możliwości. Właściwie ten jedyny raz zespół stanowi monolit. Doskonałe kompozycje, świetna gra wszystkich muzyków, gościnnie grający Mike Manieri. Spójność stylistyczna, ambitne brzmienie, bez oglądania się na to, czy to się sprawdzi na listach przebojów. To zwyczajnie najlepsza płyta Dire Straits, no chyba że ktoś lubi popowe przeboje w rodzaju Brothers In Arms…
W sumie to zapewne taka płyta, która znajduje miejsce w niejednym zbiorze melomana niezależnie od jego muzycznych zainteresowań. Każdy zna muzykę z tej płyty, wielu zna tą płytę na pamięć.
Dlaczego akurat dziś przyszła pora na Love Over Gold ? W moim zbiorze pojawiło się nowe wydanie. To 180 gramowa płyta winylowa z materiałem poddanym procesowi ponownego miksowania i masteringu przez samego Bernie Grundmana. Jak głosi dumnie opis na okładce, miks został przeprowadzony przy użyciu oryginalnych analogowych taśm matek.
W każdym utworze słychać ingerencję w materiał źródłowy, jest ona znaczna, ale nie ma żadnej zmiany, którą można uznać za nietrafioną. Zmian jest wiele, jednak myślą przewodnią nowego miksu było chyba uwypuklenie partii syntezatorów Alana Clarka. To dobra decyzja, brzmienie tych instrumentów wytrzymało próbę czasu, co trudno powiedzieć o wielu brzmiących dziś plastikowo i tandetnie instrumentach z czasu powstania płyty. W porównaniu z nowym wydaniem winylowym, pierwsze wydanie (wersja UK) i wydanie na CD (zwykłe katalogowe i zremasterowane przez Warnera) są jakby puste w środku, mniej uporządkowane. Słabiej słyszalne partie syntezatorów, których zadaniem jest wypełnienie przestrzeni między partiami gitary w starszych wydaniach tworzą pustkę, która co prawda buduje nastrój, jednak przy bardziej skupionym odsłuchu trochę przeszkadza. Zawsze wydawało mi się, że te miejsca, w których co prawda słychać było syntezatory, ale w bardzo odległym planie, miały brzmieć inaczej. A może to dzisiejsza siła sugestii nowego wydania ?
To tak naprawdę nieważne, jeśli nowe wydanie sprawi więcej przyjemności, jest bogatsze brzmieniowo, bardziej zwarte i lepsze dynamicznie, to oznacza, że warto kupić kolejną wersję. Najwięcej zyskał otwierający pierwszą stronę Telegraph Road. Dodatkowo, wreszcie można usłyszeć, czemu miał służyć udział Mike Mainieriego w Private Investigations i Love Over Gold. Wreszcie marimba jest marimbą, a nie tanią elektroniczną imitacją.
Dire Straits
Love Over Gold
Format: LP
Wytwórnia: Vertigo/Mercury/Warner
Numer: 1-47772 (K1)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz