Bardzo lubię, kiedy Michał Urbaniak gra na skrzypcach. W ogóle lubię jazzowe skrzypce, potrafią być takie zadziorne, drapieżne, nawet jak gra wielki romantyk Stephane Grappelli. Ale nie o tym dzisiaj. Skrzypce to chyba mój ulubiony instrument jazzowy. I z pewnością to wyjątkowo polska specjalność. To jedyny instrument, o którym można śmiało powiedzieć, że został wprowadzony do nowoczesnego jazzu przez Polaków. Również najlepszy skrzypek jazzowy to Polak - niezrównany, fantastyczny Coltrane skrzypiec, wulkan energii, król skrzypcowej improwizacji - Zbigniew Seifert. On jest najlepszy, a zaraz potem, myśląc o klasyfikacji ogólnoświatowej mamy Krzesimira Dębskiego (szkoda, że dziś gra okazjonalnie), no i oczywiscie Urbaniaka. Wspomniany już Stephena Grappelli to trochę inna konkurencja. Choć szkoła francuska niewątpliwie jako jedyna w silnym składzie konkuruje z polskimi skrzypcami w jazzie.
Urbaniak kiedyś grał ciekawą muzykę, zanim zaczął rapować i komponować użytkową muzykę filmową. Grał bardzo ciekawe rzeczy w latach siedemdziesiątych. Później jakoś nie miał szczęścia do wytwórni. Grał i nagrywał dużo w różnych okazjonalnych składach, dla różnych wydawców. Jego nagrania dla wytwórni SteepleChase, z której pochodzi dzisiejsza płyta należa do ciekawszych, obok tych wydanych przez Storyville.
W latach osiemdziesiątych Urbanak często korzystal jeszcze z klasycznego instrumentu, modyfikując jednocześnie brzmienie przy użyciu mikrofonu i własnego głosu. Wiele osób do dziś wspomina zdumiewajacy i niespodziewany koncert sprzed wielu lat na Jazz Jamboree w wykonaniu Michała Urbaniaka i Czesława Niemena. To jeszcze czasy, kiedy grał dużo, tworząc gęste faktury, atakując poszczególne akordy w sposób własciwy dla polskiej szkoły skrzypiec. Tak jest też na dzisiejszej płycie, pierwotnie nagranej i zapewne wydanej w 1984 roku.
Muzykowi towarzyszy bardzo sprawna sekcja rytmiczna - Horace Parlan na fortepianie, Jesper Lundgaard na basie i Aage Tanggaard na perkusji. Sekcja pracuje sprawnie. Jej niekwestionowanym liderem jest pianista, który wiele razy dzielnie i stylowo wtóruje improwizacjom Urbaniaka. Repertuar płyty to prawie w całości utwory lidera. Najciekawszy moment to jednak kompozycja tytułowa, w której brzmienie skrzypiec jest bardzo śpiewne, znacznie zmodyfikowane właśnie przez wokalizę Urbaniaka. I tutaj znowu, tak jak w wielu utworach bardzo ciekawe są partie fortepianu.
Całej płyty słucha się przyjemnie, jest jednocześnie łatwa i przyjemna i zdecydowanei niebanalna. Skrzypce Urbaniaka są zawsze na miejscu, jeśli trzeba łagodne i melodyjne, kiedy indziej potrafią zagrać szybciej. Kompozycje lidera są ciekawe, chociaż nie zapadają w pamięć i nie sądzę, żeby były jeszcze kiedykolwiek wykonywane. Powstały pewnie w większości na potrzeby tego nagrania. Najlepsza z nich, najbardziej melodyjna i wpadająca w ucho jest Mean And Mine, oznaczona na płycie jako wcześniej niepublikowana.
Doskonała muzyka została skrzywdzona przez sposób nagrania. Płyta zrealizowana jest bardzo cicho. Różnica głośności w moim wypadku wymaga kompensacji na poziomie jakiś 30 stopni na skali potencjometru w stosunku do innych plyt. Nagranie perkusji jest zbyt ostre, za dużo w nim wysokich tonów. Scena dźwiękowa jest bardzo wąska, co byłoby jeszcze do zniesienia, gdyby nie słaba dynamika nagrań. Ogólnie sposób realizacji przeszkadza nieco w odbiorze muzyki.
Michał Urbaniak with Horace Parlan Trio
Take Good Care Of My Heart
Format: CD
Wytwórnia: SteepleChase
Numer: SCCD-31195
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz