W
mojej muzycznej świadomości Rudresh Mahanthappa istniał raczej jako partner
pianisty Vijaya Iyera. Widziałem kilka jego koncertów w roli lidera własnego
składu, ale a każdym razem miałem uczucie niedosytu i wrażenie, że saksofonista
ciągle poszukuje swojej muzycznej tożsamości gdzieś między indyjskimi
korzeniami i dziedzictwem Johna Coltrane’a. „Gamak” zmienił moje podejście do
jego muzyki. Nagle wszystkie, porozrzucane kawałeczki rozlicznych muzycznych
inspiracji, które słyszałem na koncertach Rudresha Mahanthappy ułożyły się w sensowną
całość.
Między
Johnem Coltrane’m, a indyjskim folklorem nie trzeba wybierać. Można do tych z
pozoru jedynie skrajnych muzycznych tradycji dołożyć garść afrykańskich rytmów,
nieco amerykańskiego folku i heavy-metalu i stworzyć dzieło niezwykle spójne i
może nie odkrywcze, ale tworzące nową muzyczną jakość, której istota leży w
spójności tych wszystkich gatunków i stworzeniu mieszanki doskonałej, a nie
jedynie bezładnie posklejanej muzyki świata.
Z
pewnością sięgnę również w najbliższej przyszłości po poprzednie solowe
produkcje lidera, bowiem Rudresh Mahanthappa to nie tylko świetny technicznie
wirtuoz saksofonowych improwizacji, ale lider z pomysłem na własne, unikalne
brzmienie i autorski charakter muzyki. Tego nie usłyszałem wcześniej na jego
koncertach, skupiając się na wirtuozerskich solówkach. Gamak to bodajże 15-ty
album Rudresha Mahanthappy w roli lidera, lub współlidera, więc mam trochę
zaległości do odrobienia.
W
nagraniu albumu „Gamak” uczestniczył David Fiuczynski, którego można w zasadzie
traktować jako drugiego, równoważnego z liderem solistę zespołu. Jego sposób
gry i budowania improwizacji leży w muzycznej przestrzeni gdzieś na linii
pomiędzy dźwiękowymi plamami Deana Browna i awangardowymi brzmieniami Nguyena
Le, choć chyba nieco bliżej tego ostatniego, czego zresztą wymagają inspirowane
w sporej części azjatyckim folklorem kompozycje lidera.
Pozostali
członkowie zespołu nie dostają zbyt wielu szans do wykazania się w roli
solistów, choć z pewnością potrafiliby dodać coś od siebie. W krótkim utworze
„F” szansę dostaje basista - Francois Moutin i doskonale wykorzystuje
powierzony mu czas. Jego partner z sekcji rytmicznej – Dan Weiss gra krótkie
solo w utworze „Copernicus - 19”. Dwu wybitnych solistów na jednej płycie to i
tak czasem za dużo, więc może to i lepiej.
Rudresh
Mahanthappa i David Fiuczynski uzupełniają się doskonale, choć z pozoru ich
muzyczne style i inspiracje są od siebie bardzo odległe. Gitara Davida
Fiuczynskiego zbliża się momentami do awangardowych, agresywnych nagrań
rockowych i free-jazzowych improwizacji. Saksofon lidera porusza się w
obszarach od wspomnianego już Johna Coltrane’a do Ornette Colemana. Nie ma tu
jednak mowy o naśladownictwie. To jest własny, dojrzały i łatwo rozpoznawalny
styl, w którym można usłyszeć zarówno wspomniane już nuty indyjskie, ale nawet
więcej znajdziemy tu afrykańskich inspiracji. Momentami saksofon altowy lidera
hipnotyzuje niczym zaklinacz węży z nieodłącznym fletem. Uprzedzając tych, co
lubią komentować – wiem, że kobrę hipnotyzuje ruch muzyka, a nie dźwięki, ale
muzyka jest charakterystyczna i łatwo rozpoznawalna. A jej charakter słyszę w
grze lidera.
Tych
z Was, którzy zanim wysłuchają całej muzyki zaczną narzekać, że mało tu
wspomnianego heavy-metalu – odsyłam do ostatniego utworu na płycie, przewrotnie
nazwanego „Majesty Of The Blues”.
Jeśli
jeszcze nie macie żadnej płyty Rudresha Mahanthappy, to zapewniam Was, że na
tej jednej się nie skończy, bowiem to niewątpliwie muzyk kompletny, a nie tylko
wirtuoz saksofonu. W sumie to uwielbiam tak się pomylić…
Rudresh Mahanthappa feat. David
Fiuczynski, Francois Moutin, Dan Weiss
Gamak
Format:
CD
Wytwórnia:
ACT!
Numer: ACT 9537-2
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz