Wiem,
wiem, to nie jest może arcydzieło. Jednak doskonale nadaje się na majówkę. Ja
tą płytę często zabieram do samochodu, żeby rozpocząć dzień od czegoś
energetycznego, niebanalnego i jednocześnie niezbyt hałaśliwego. To rodzaj
prehistorycznego ambientu muzycznego.
Album
powstał w 1969 roku. Słychać w nim przeróżne muzyczne inspiracje, wynikające z
nagraniowych doświadczeń muzyków, którzy stworzyli tą niezwykłą płytę. Dziś
często pisze się, że to fusion, a ja wolę myśleć, że zwyczajnie grali to co
mieli w głowach nie myśląc o grupach docelowych, poszerzaniu potencjalnego
grona klientów i innych sugestiach specjalistów od sprzedaży.
Album
nagrała grupa wyśmienitych jazzowych muzyków w studiach w Memphis używanych na
codzień przez muzyków R&B i gwiazdy pop. Stąd też obecność kilku muzyków,
których nazwiska znaczyły w Memphis w końcu lat sześćdziesiątych wiele, a które
fanom jazzu nic nie powiedzą.
Repertuar
to soulowe przeboje zagrane na jazzowo. „Chain
Of Fools” to klasyk Arethy Franklin, „Hold On. I’m Comin’” to przebój zespołu Sam & Dave,
„New Orleans” był singlowym przebojem Gary U.S. Bondsa. Tego samego, który do
dziś pozostaje aktywnym muzykiem w USA, pozostając raczej nieznanym w Europie.
Jeśli pojawia się jako gość specjalny – mało kto potrafi mieć tyle scenicznej
energii (ostatnio wystąpił gościnnie choćby na słynnym koncercie Jeffa Becka
poświęconym pamięci Les Paula dostępnym na płytach Blue-Ray, DVD i CD – „Rock
'N' Roll Party Honouring Les Paul”). Zestaw uzupełniony jest tradycyjnym
amerykańskim standardem muzyki popularnej – „Battle: Hymn Of The Republic” i
tytułową kompozycją lidera.
„Memphis
Underground” to rodzaj lekkiego smooth jazzu lat sześćdziesiątych. Ten okres
różnił się od dzisiejszej rzeczywistości mniej więcej tym, czym różni się ta
muzyka od dzisiejszych smooth-jazzowych plastikowych kompozycji. Tą różnicę
widać zresztą we wszystkim. Wtedy wszystko było prawdziwe, dziś większość
rzeczy udaje coś innego. Chrom na motocyklach wtedy był z chromu, dziś jest
lakierem na plastikowych deklach pokrytych błyszczącą farbą. Samochód sportowy
wtedy był sportowy, a terenowy był terenowy. Dziś Jeep jest bulwarówką (czyli
SUVem), a samochody sportowe mają ekologiczne silniki z układem Start-Stop.
Silnik do Harleya projektuje Porsche, a znalezienie notebooka z solidnie
wykonaną obudową i klawiaturą, która nie ugina się pod palcami jest prawie
niemożliwe.
Album
we współczesnej reedycji wydaje się nieco za krótki – to tylko 35 minut muzyki
– producentom nie udało się znaleźć żadnych dodatkowych bonusów. Może to i
lepiej, to tylko 35 minut, ale biorąc pod uwagę charakter muzyki, kolejne
utwory zagrane w podobny sposób nie wyróżniałyby się zbytnio, zamiast tego
można słuchać w kółko tych samych kompozycji. Kiedy ugrzęznę w korku w drodze
do pracy, czasem uda mi się posłuchać albumu prawie dwa razy. To dobry początek
dnia. To chyba najlepsze świadectwo subiektywnie postrzeganej jakości.
Herbie
Mann nie był wielkim flecista. Sonny Sharrock i Larry Coryell z pewnością mają
na swoim koncie dużo ciekawsze nagrania. Ale do tej płyt wracam bardzo często,
co i Wam polecam.
Herbie
Mann
Memphis Underground
Format: CD
Wytwórnia: Atlantic / Warner
Numer: 081227358624
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz