Stuff
Smith jest dla jazzowych skrzypiec postacią równie ważną, co Django Reinhard
dla gitary, Louis Armstrong dla trąbki, czy Lester Young dla saksofonu
altowego. Każdy instrument ma jazzowego prekursora. Oczywiście znawcy tematu
będą się spierać, czy w muzycznej prehistorii nie powinno wymienić się Eddie
Southa, albo Joe Venutiego jako tego, który odkrył skrzypce dla jazzu. To
oczywiście spór nierozstrzygalny, przynajmniej w przypadku Venutiego, bowiem
nagrań Eddie Southa zachowało się niewiele i w zasadzie o jego roli w rozwoju
jazzowych skrzypiec wiemy więcej z relacji świadków niż z zachowanych nagrań.
Stuff
Smith nagrywał już w latach trzydziestych w składach, gdzie skrzypce były
dominującym solowym instrumentem. Po wielu latach te nagrania trafiły na
kompilacje takie jak „Hot Jazz Violin: Jazz Legends 1930 – 1940”. To były lata
jeszcze przed wynalezieniem płyty długogrającej. Trudno więc znaleźć ważne
nagrania z początku jego kariery, które mogą znaleźć się w Kanonie Jazzu. Jeden
wybitny album ze Stuffem Smithem w roli lidera, a właściwie współlidera już w
Kanonie się znalazł – to płyta „Stuff And Steff, Jazz in Paris 82” w wykonaniu
Stephane Grappelly’ego i Stuffa Smitha zawierająca nagrania z 1965 roku.
„Cat
On A Hot Fiddle” powstał w pamiętnym dla jazzu 1959 roku. Jest ważnym albumem
we wcale nie tak obfitej, choć niezwykle różnorodnej dyskografii Stuffa Smitha
nie tylko ze względu na jego wyśmienitą formę, ale również dlatego, że to
nagraniowy debiut Shirley Horn i początek jej wielkiej kariery. Gdyby pominąć
jedną przypadkową sesję z big bandem Quincy Jonesa, Shirley Horn po raz kolejny
zagrała na czyjejś płycie dopiero ponad 30 lat później (nagrania z Carmen
McRae). Według jednej z biografii Stuffa Smitha, początkowo ten album miał być
swoistym songbookiem George’a Gershwina z Shirley Horn w roli wokalistki,
jednak wyszło trochę inaczej, wykorzystano tylko kilka utworów z udziałem
debiutantki, a resztę płyty wypełniono innymi kompozycjami nagranymi w innym
składzie, w tym kilkoma utworami napisanymi przez lidera.
W
kolejce do Kanonu Jazzu czekają jeszcze co najmniej dwa albumy z udziałem
Stuffa Smitha – płyta formacji Sun Ra z 1973 roku – „Deep Purple” i album
„Stuff Smith” nagrany w 1957 roku z Oscarem Petersonem.
Repertuar
płyty to w większości znane melodie George’a Gershwina. W wykonaniu Stuffa
Smitha są pełne swingu i dawnej elegancji. W 1959 roku jazz był już w nieco
innym miejscu, a Stuff Smith swoimi późniejszymi nagraniami (jak choćby również
zawierający repertuar Gershwina album Sun Ra z 1973 roku) udowodnił, że te
melodie są ponadczasowe.
Obecność
albumu „Cat On A Hot Fiddle” w Kanonie Jazzu nie jest medalem za wysługę lat.
To świetny jazzowy album również dzisiaj. Momentami zaskakujący, pełen energii,
dla znawców jazzowej wiolinistyki pozycja absolutnie obowiązkowa. Ja mam do
tego instrumentu niezwykły sentyment. Być może w związku z tym skrzypcowe
albumy mają nieco łatwiej i szybciej są w tym cyklu prezentowane. Jednak
wybitnych albumów wystarczy nam na wiele lat, a ciągle pojawiają się nowe. W
Kanonie Jazzu stosuję nienaruszalną zasadę próby czasu – od wydania płyty musi
minąć co najmniej 20 lat, żeby mieć pewność, że czas nie wpływa źle na
nagranie, że staje się ponadczasowym klasykiem. Stąd też, i tu pozwolę sobie na
odrobinę zupełnie nieobiektywnej refleksji – „Imaginary Room” Adama Bałdycha
musi jeszcze na swoje miejsce w Kanonie trochę poczekać.
Tradycyjnie
już w wypadku Stuffa Smitha milczeniem pominę jego próby wokalne – na szczęście
na tym albumie śpiewa tylko w dwu utworach, co oczywiście pozwoliło w 1959 roku
wydać single i umieścić je w szafach grających. Reszta muzyki jest wyśmienita i
zasługuje na najwyższą ocenę.
Stuff Smith
Cat On A Hot Fiddle
Format: CD
Wytwórnia: Verve
Numer: MG VS 6097
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz