Oba albumy – „The Swinger” i „Mr. Swing” od
jakiegoś czasu są nierozłącznie połączone przez obecnego wydawcę – Polygram.
Pomysł na połączenie tych dwu płyt wziął się z faktu, że oba albumy powstały w
zasadzie jednego dnia, w czasie sesji w Nola Recordings w Nowym Jorku, 18
września 1958 roku. Materiału jest na tyle dużo, że nie udało się obu płyt na
jednym krążku CD, tak więc Polygram postanowił wydać album podwójny. To
oczywiście logiczny sposób połączenia obu płyt, szkoda tylko, że większość
wydań pomija oryginalne okładki.
Tytuły obu albumów doskonale oddają charakter
muzyki. W tym wypadku czas powstania nagrań jest dość istotny. W 1958 roku
swing nie był już dominującym, ani szczególnie popularnych stylem muzycznym.
Norman Granz jednak miał do takiej muzyki wiele sentymentu i pozwalał swoim
gwiazdom nagrywać w studiu co tylko chcieli, licząc na to, że trafi się kolejny
wielki przebój, który sfinansuje resztę działalności Verve, a jak zabraknie, to
zawsze mógł dorzucić z przynoszących kokosy cykli koncertów Jazz At The
Phillharmonic.
Sama postać Normana Granza jest niezwykle
kontrowersyjna, jedni nazywają go największym mecenasem w historii jazzu i
wielkim wojownikiem o prawa czarnych muzyków, inni uważają, że z jazzu zrobił
cyrk i pozostał aż do lat osiemdziesiątych zamknięty w świecie tytułowego
swingu.
Być może jednak właśnie dzięki bestsellerowej serii
songbooków Elli Fitzgerald, nagraniom Freda Astaira, czy płytom Oscara
Petersona z Louisem Armstrongiem zawdzięczamy takie wyśmienite nagrania jak
„Mr. Swing” i „The Swinger”. Z pewnością Norman Granz, ani sami muzycy fortuny
na tej sesji nie zbili. To była kolejna noc w studiu nagraniowym spędzona w
gronie dobrych przyjaciół.
To właśnie relaks, spokój i elegancja są
wyznacznikami tych nagrań. Tu gwiazda jest w zasadzie jedna – Harry Sweets
Edison. Zupełnie inaczej, niż kilka miesięcy wcześniej, kiedy nagrywał słynny
album „Jazz Giants ‘58” w towarzystwie Stana Getza i Gerry Mulligana. Większość
fanów swingu kojarzy lidera głównie z wieloletniej współpracy z orkiestrą
Counta Basiego, w której spędził prawie 15 lat. To właśnie Norman Granz
najpierw w wytwórni Norgran, a później w Verve postanowił zrobić z Harry Sweet
Edisona lidera i wielką gwiazdę.
Saksofon Jimmy Forresta jest dobrą przeciwwagą dla
słodkiej, wyciszonej trąbki lidera. Obaj zdają się najlepiej współpracować w
balladach w rodzaju „The Very Though Of You”. Dziś takiej muzyki już nie ma.
Nie dajcie się zwieść marketingowym opowiastkom Wyntona Marsalisa. Jemu daleko
do klasy, a przede wszystkim elegancji wielkim mistrzów trąbki ery swingu.
Zamiast kolejnego gadżetu z Lincoln Center możecie sobie kupić paczkę świetnej
muzyki wybierając dwupłytową edycję „The Swinger / Mr Swing” Harry Sweets
Edisona. Nie słucham takiej muzyki codziennie, ale czasem lubię sięgnąć po ten
album, to nie tylko świadectwo minionej epoki, kawał historii światowej
kultury, ale też wyśmienita rozrywka i czas spędzony z dźwiękami
uporządkowanymi, może momentami zbyt przewidywalnymi, ale zagranymi wyjątkowo
pięknie.
Harry Sweets Edison
The Swinger / Mr Swing
Format: 2CD
Wytwórnia: Verve / Polygram
Numer: 3145598682
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz