Z Marcusem Millerem mam problem. Niby wyśmienitym
basistą jest, ale dobrych płyt to raczej od lat nie nagrywa. Jednak jakiś honor
mu się należy. Taki album wybrany do Kanonu Jazzu symbolicznie – za całokształt.
Amerykanie przyznają takie nagrody za zasługi. To i ja mogę. Jako, że w Kanonie
Jazzu utrzymujemy regułę 20 lat od wydania płyty, Marcusowi nagroda może się
należeć. Trochę czekałem na ten moment chcąc przyznać ową nagrodę za
całokształt wskazując płytę „The Sun Don’t Lie” jako tą godną polecenia.
Właśnie mija wspomniane dwadzieścia lat od jej wydania, więc mogłaby znaleźć
się w naszym redakcyjnym Kanonie Jazzu.
Mogłaby, ale się nie znajdzie. Płyta już wylądował
w odtwarzaczu w celu jej wysłuchania po raz nie wiadomo który. Słuchałem jej
wiele razy, wcale nie w związku z jej wyjątkową jakością muzyczną, choć wcale
tak słaba nie jest. Przez lata stanowiła jedną z dyżurnych pozycji w światku
audiofilskim, służących do oceny jakości przetwarzania basu przez każdy system
odtwarzający muzykę, będąc połączeniem najniższych rejestrów gitary basowej z
pełną kontrolą nad dynamiką każdej nuty, co sprawia wielu nawet drogim systemom
sporo problemów, bowiem to sprzeczne ze sobą cechy – albo gra nisko, albo bas jest
kontrolowany. Ten album wymaga obu tych cech.
Chcąc uhonorować Marcusa Millera za całokształt w
ostatniej chwili jednak doznałem olśnienia – przecież on jest nie tylko
wybitnym gitarzystą basowym, ale przede wszystkim genialnym producentem muzyki
wszelakiej, głównie filmowej. W swoich basowych popisach gubi nieco muzyczne
emocje, a publiczność europejskich festiwali jest już nieco znudzona jego
powtarzanymi od lat zagrywkami, czego odzwierciedleniem jest systematyczne
przenoszenie jego corocznych niemal występów do nieco mniejszych sal
koncertowych.
Tak więc w owym olśnieniu wymieniłem przygotowany
już w odtwarzaczu album na analogową wersję zupełnie innej produkcji –
firmowanego dwoma nazwiskami albumu z muzyką filmową – „Music From Siesta”,
zmieniając oczywiście również przy okazji odtwarzacz na ulubiony gramofon. Na
okładce znajdziecie dwa nazwiska – Milesa Davisa i Marcusa Millera. Dla mnie to
jednak zawsze była płyta Marcusa Millera. Nawet miejsce na półce ma obok paru
innych płyt Marcusa, a nie pomiędzy „Tutu” i „Amandlą”, gdzie również mogłaby
znaleźć miejsce.
Argumentów za tym, że to płyta Marcusa Millera jest
oczywiście sporo. To Marcus Miller napisał praktycznie całą muzykę, za
wyjątkiem jednego z utworów – „Theme For Augustine / Wind / Seduction / Kiss”,
którego współautorstwo przypisane jest Milesowi Davisowi. Marcus Miller był też
producentem tego albumu, a także zagrał na wszystkich instrumentach, za
wyjątkiem trąbki oczywiście oraz części dźwięków elektronicznych, które
zaprogramował Jason Miles.
Sam album umieszczony w dyskografii Milesa Davisa
pomiędzy doskonałym „Tutu” i może nieco słabszą „Amandlą” przeszedł nieco
niezauważony, tym bardziej, że w jego promocji z pewnością nie pomógł film, do
którego stanowił ścieżkę dźwiękową. Film, delikatnie rzecz ujmując hitem nie
był, mimo wyśmienitej obsady, wśród gwiazd na ekranie widać między innymi
Gabriela Byrne, Jodie Foster, Grace Jones i Isabellę Rossellini.
Fil słaby, pozycja w dyskografii Milesa Davisa, w
towarzystwie zdecydowanie ciekawszych albumów również nienajlepsza, jednak w
dyskografii Marcusa Millera to zdecydowanie najlepsza i warta uwagi płyta.
Ponadczasowa produkcja, nawiązująca nieco do „Sketeches Of Spain”, dedykowana
zresztą Gilowi Evansowi. Marcus Miller robi na tej płycie to co potrafi
najlepiej. Powstrzymuje się od basowych fajerwerków, jest liderem i kreatorem
muzyki najwyższej próby. Idealnie wykonuje zamówienie Milesa Davisa na
nowoczesną, elektroniczną muzykę w stylu i duchu „Sketches Of Spain”.
Właśnie do tej płyty Marcusa Millera wracam
najczęściej. Jest jeszcze jedna – ukryta nieco i często pomijana w oficjalnej
dyskografii Marcusa Millera – „Dreyfus Night In Paris”, nagrana wspólnie z Michelem
Petruccianim, Kenny Garrettem, Bireli Lagrene i Lenny White’m, ale o tym innym
razem.
Miles Davis / Marcus Miller
Music From Siesta
Format: LP
Wytwórnia: Warner Bros.
Numer: 9 25655-1
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz