Od
premiery ostatniej płyty Billy Harta – „All Our Reasons” minęły niemal 2 lata.
O poprzednim albumie napisałem, że to przede wszystkim album wielkiego
perkusisty. Przez ten czas Billy Hart nie przestał być genialnym perkusistą.
Nie zmarnował tego czasu. Został liderem świetnego zespołu. Dziś jego grupa to
zespół czterem osobowości, które tworzą jakość zupełnie zdumiewającą. Dlatego
właśnie najnowszy album zespołu jest dużo ciekawszy od poprzedniego, mimo, że
„All Our Resons” to nie była zła płyta.
Jazzowych
kwartetów było wiele. Często zastanawiam się, czy warto kupić kolejną taką
płytę, czy pojawią się na niej dźwięki, których wcześniej nie słyszałem? Nie
muszą się takie pojawiać. Nie oczekuję tego od jazzowego klasyka – saksofon
tenorowy (Mark Turner), fortepian (Ethan Iverson), kontrabas (Ben Street) i
oczywiście lider na bębnach.
Dla
mnie „One Is The Other” powinna być podpisana nazwiskiem Ethana Iversona. Nie
wiem w zasadzie nic o relacji pomiędzy muzykami w studiu, choć z pewnością
Billy Hart z całą swoją wielką dyskografią jest mentorem dla pozostałych. Być
może dlatego, ale z pewnością również ze względów marketingowych zespół
firmowany jest przez Billy Harta. Może to zabrzmi jak herezja, ale gdyby Ethan
Iverson musiał wybierać między The Bad Plus i kwartetem Billy Harta – jestem za
tym, żeby nawet na zawsze porzucił The Bad Plus, choć to zespół fantastyczny.
Repertuar
złożony jest w zasadzie z kompozycji autorskich członków zespołu. To dobry
pomysł, bowiem granie standardów powodowałoby u większości słuchaczy nawet
wbrew woli porównania do innych nagrań sprzed lat. Na płycie pojawia się jednak
jedna znana melodia – „Some Enchanted Evening”. To oczywiście tylko hipoteza,
jednak mam wrażenie, że ta melodia znalazła się na płycie po to, żeby pokazać
punkt odniesienia – wykazać przez porównanie, że wszyscy członkowie zespołu
potrafią pisać kompozycje wcale nie gorsze niż Richard Rodgers i Oscar
Hammerstein II, a raczej Richard Rodgers, bo to on przecież pisał muzykę, a
słów w wykonaniu kwartetu Billy Harta brak…
Nie
wszystkie oryginalne kompozycje powstały z myślą o tym albumie. „Lennie Groove”
to jedna w wczesnych kompozycji Marka Turnera. Mimo ewidentnie post-bopowego
charakteru zespołu, płytę wydała wytwórnia ECM – to będzie zupełnie nietypowa
pozycja w ich współczesnym katalogu. „Sonnet for Stevie” stanowił dla mnie
niezłą zagadkę. Wysłuchałem tego utworu kilka razy i uznałem, że to dla Stevie
Wondera. Okazało się, że to prawda, choć ciągle w zasadzie nie wiem dlaczego..
O tym, że Mark Turner miał właśnie Stevie Wondera na myśli przeczytałem w
materiałach prasowych później.
Albumy
w rodzaju „One Is The Other” nie odkrywają niczego nowego. Każdy fan jazzu ma
na półce pewnie wiele podobnych płyt. Nie żałuję jednak ani złotówki wydanej na
ten album, zapewniam Was że również nie będziecie żałować. A następny album,
który z pewnością powstanie też kupię w ciemno. Takie zespoły dojrzewają. Może
czas na album koncertowy?
„One
Is The Other” to realny dowód na to, że jazz nie był chwilową modą lat
pięćdziesiątych. To sztuka ponadczasowa. Ten album w złotej epoce hard-bopu
byłby światowym przebojem. Dziś może się nim stać, jeśli pobiegniecie do sklepu
i go kupicie. Możemy razem stworzyć historię…
Billy Hart Quartet
One Is The Other
Format: CD
Wytwórnia: ECM
Numer:
602537597338
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz