Seria
wydawnicza Re:Solution ECM jest dla mnie dość kontrowersyjna. Niektóre pozycje
wznowione w tej serii delikatnie rzecz ujmując jakością muzyki nie zachwycają.
Nie zachwycały nawet w czasie pierwszego wydania. Ponadto szata wydawnicza i
opakowanie wydaje mi się być co najmniej nie na miejscu. Rozumiem cięcie
kosztów i chęć wykreowania nieco tańszej serii wydawniczej, jednak opakowanie
płyty powinno umożliwiać jej bezpieczne przechowywanie, a tego de facto
wykonana z twardego kartonu, sklejona wewnątrz przegródki na płytę koperta nie
zapewnia. Ci co zechcą częściej sięgać po płytę, z pewnością szybko ją
porysują.
Płyty
CD stają się towarem luksusowym, po który sięga coraz mniej klientów, za to
raczej takich, którzy na szczegóły zwracają uwagę. O szczupłości szaty wydawniczej
i pozbawieniu płyt tradycyjnej książeczki nie wspomnę, a to przecież dla
kolekcjonerów, a płyta CD staje się powoli raczej kolekcjonerskim przedmiotem,
niż podstawowym nośnikiem muzyki, bardzo ważne. Z drugiej strony nie mam
pewności, jak wyglądały pierwotne wydania części płyt z serii Re:Solution i czy
zawierały bardziej rozbudowaną książeczkę.
Podstawą
dobrej płyty jest jednak muzyka, a „Contrats” Sama Riversa to jedno z
najlepszych tegorocznych wznowień z serii Re:Solution. Album został zarejestrowany
w 1979 roku przez zespół w składzie: Sam Rivers – saksofony i flet, George
Lewis – puzon, Dave Holland – kontrabas i Thurman Barker – perkusja. Płyta
zebrała bardzo dobre recenzje, kiedy się ukazała i do dziś pozostaje jedną z
ciekawszych w obszernej dyskografii lidera. Dla mnie jest również wyśmienitą
płytą Dave’a Hollanda, który niewątpliwie jest postacią numer dwa tego albumu.
Sam zresztą wielokrotnie podkreślał, że Sam Rivers był jednym z jego
najważniejszych nauczycieli.
W
wypadku tego albumu kontekst reedycji jest zresztą dość unikalny. Dla tych,
którzy nie przepadają za płytami analogowymi, będzie to chyba pierwsza okazja
uzupełnienia kolekcji nagrań Sama Riversa o ważny w jego dyskografii album.
Wcześniej album został wydany w wersji cyfrowej chyba tylko w bardzo
ograniczonym nakładzie w Japonii. Płyta nie była wznawiana przez ECM
prawdopodobnie dlatego, że jest jedynym nagraniem lidera dla ECM, jeśli nie
liczyć albumu Dave Hollanda, który jest już dziś klasykiem – „Conference Of The
Birds”. Innego wytłumaczenia nie potrafię sobie wyobrazić, bo nawet tak
skupionego na stylistycznej jednolitości swojego podstawowego jazzowego
katalogu producenta, jak Manfred Eicher nie podejrzewam o niewznawianie płyty
tylko dlatego, że do innych wydawnictw ECM z przełomu lat siedemdziesiątych i
osiemdziesiątych nie pasuje.
Wśród
kompozycji lidera na wyróżnienie zasługuje „Lines”, szczególnie w związku z
wyjątkowej urody dźwiękami kontrabasu i po raz kolejny za solówkę – tym razem
zagraną smyczkiem przez Dave Hollanda – „Solace”. Thurman Barker jest najmniej
znanym muzykiem kwartetu, jednak tutaj akurat sprawdza się wyśmienicie.
Całość
jest, jak zwykle w przypadku studyjnych albumów ECM świetnie zrealizowana, co
jest wyjątkiem w dyskografii Sama Riversa, który wydał sporą cześć swojej
muzyki w małych wytwórniach, które nagrywały korzystając często z przypadkowych
studiów nagraniowych.
Tak
otwarte free jazzowe granie, które jest jednocześnie osadzone w bluesowej
tradycji, głównie za sprawą pulsu kontrabasu Dave Hollanda, i zupełnie
pozbawione ograniczeń tradycyjnej jazzowej formy nie zdarzało się często. To
płyta zagadkowa, pełna pozornych sprzeczności, a jednocześnie zaskakująco
spójna. To jedna z nielicznych płyt, które można spokojnie opatrzeć etykietą
free i podarować znajomemu, który na słowo jazz reaguje nerwowo i bez
zrozumienia. Muzyka uniwersalna, ponad wszelkimi podziałami stylistycznymi, a
również przykład tego, jak muzycy zupełnie od siebie różni mogą się nawzajem
inspirować i tworzyć nową jakość.
Sam
Rivers
Contrasts
Format:
CD
Wytwórnia:
ECM
Numer: ECM 1162
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz