Ten
album został wydany w 2011 roku, jestem jednak przekonany, że nie tylko dla
mnie, ale też dla wielu z Was będzie nowością, o której nie słyszeliście.
Postać lidera zespołu – belgijskiego wokalisty Davida Linxa była mi dotąd
zupełnie nieznana i z pewnością nie kupiłbym płyty z modnie wyglądającym
zdjęciem wokalisty na tle pikowanej kanapy z w większości autorskimi
kompozycjami, gdyby nie nazwisko Rhody Scott na okładce. Płytę kupiłem
przypadkiem kilka dni temu ciesząc się, że przypadkiem wpadł mi w ręce kolejny
album ze znaczącym udziałem tej wybitnej artystki.
Dyskografia
Rhody Scott obejmuje kilkadziesiąt płyt i jest niezwykle trudna do
skompletowania, bowiem artystka nie ma szczęścia do wytwórni, które długo
utrzymują swoje albumy w katalogu. Każdą więc okazję trzeba natychmiast
wykorzystać.
„Rock
My Boat” to jednak nie tylko wyśmienity album Rhody Scott, to dla mnie także
odkrycie całkiem niezłego wokalnie Belga, który w dodatku potrafi napisać
zgrabne jazzowe piosenki i zaśpiewać je w sposób potrafiący pogodzić
oczekiwania fanów lekkiego i przyjemnego śpiewania poruszającego się na
krawędzi muzycznej tandety w rodzaju Michaela Bubble z wyrafinowanymi pomysłami
harmonicznymi Kurta Ellinga. Za oboma panami raczej nie przepadam, stąd moje niesłabnące
zdziwienie faktem, że ich połączenie w postaci Davida Linxa przypadło mi do
gustu. Może to te organy w tle, które są kwintesencją oszczędnego stylu gry
Rhody Scott? A może oszczędne gitarowe solówki Nguyena Le?
No
właśnie. Album pełen jest gości specjalnych, wśród których ja rozpoznaję
jedynie nazwisko wietnamskiego gitarzysty, który, co dla niego dość nietypowe,
potrafił stanąć w drugim szeregu i nie zakrzyczał swoją gitarą nastrojowych
ballad Davida Linxa. Część występów gości specjalnych uważam za nieco mniej
udane – jak choćby recytacje Tejana Karefa w tekście napisanym do kompozycji
Milesa Davisa „Yesternow”.
Ten
album z pewnością nie stanowi żadnego istotnego jazzowego przełomu. Wyróżnia
się jednak świeżością na tle innych męskich produkcji wokalnych, których,
szczególnie w wykonaniu młodszego pokolenia artystów (jeśli do takich można
zaliczyć nagrywającego od późnych lat osiemdziesiątych Davida Linxa) nie ma
wcale tak wiele. David Linx pokazuje jak można z wielkim wdziękiem pogodzić
wyśmienitą technikę wokalną z przebojowością i odrobiną popowego gwiazdorstwa
nie idąc na artystyczne kompromisy schlebiającej tej części potencjalnych
klientów, którym muzyka nie przeszkadza za bardzo, byle nie była jakaś
szczególnie skomplikowana.
Uwielbiam
takie niespodziewane odkrycia i album wydany w 2011 roku traktuję dziś jako
wartą mojej rekomendacji nowość. Możecie już zakończyć poszukiwania płyty na
letnie wieczory. Z pewnością „Rock My Boat” jest będzie doskonałym wyborem, a
wyśmienite organy Rhody Scott będą świetnym uzupełnieniem bardzo dobrego
materiału napisanego przez lidera.
David Linx
Rock My Boar
Format:
CD
Wytwórnia:
Naïve
Numer: 3298496213111
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz