Regina
Carter konsekwentnie kroczy wybraną wiele lat temu drogą artystyczną. Tworzy
albumy dedykowane konkretnym muzycznym inspiracjom, wynikającym z jej
doświadczeń. Sięga po tradycje rodzinne, ale również muzyczne inspiracje
wynikające z jej własnej muzycznej edukacji. Kiedy w 2003 roku ukazał się album
„Paganini: After A Dream”, pomyślałem, że artystka wchodząc na muzyczne salony
wielkiego świata, sięgając po najlepsze dostępne na świecie skrzypce i grając w
ojczyźnie niedoścignionego wirtuoza porzuci jazzowe kluby i już zawsze będzie
grań w wielkich salach koncertowych.
Tak
się jednak nie stało, a kolejne albumy utworzyły cykl, do którego należy
również „Southern Comfort”. Rodzinne inspiracje rozpoczął doskonale przyjęty „I’ll
Be Seeing You: A Sentimental Journey”, którego kontynuacją był wydany w 2010
roku „Reverse Thread”. W 2014 roku w ręce fanów nie rozpieszczającej zbyt dużą
ilością nagrań album „Southern Comfort”.
Niektórzy
mogą narzekać, że Regina Carter znalazła się już dawno bardzo daleko od
klasycznego jazzowego grania i że właściwie nie wiadomo, jaki w tym wszystkim
sens. Nietrudno go jednak odnaleźć. Regina Carter proponuje nam po raz kolejny
niezwykle nowoczesną i muzykalną wersję znanych amerykańskich melodii. Mając u
boku wiernego druha w osobie gitarzysty znanego z wieloletniej współpracy z
Cassandrą Wilson – Marvina Sewella, zabiera słuchaczy w podróż po amerykańskim
południu, gdzie wiele prezentowanych melodii znane jest słuchaczom na wylot.
W
tym właśnie tkwi mały problem – „Southern Comfort” to płyta amerykańska, z
pewnością zupełnie inaczej odbierana w Stanach Zjednoczonych, gdzie folk jest
nie tylko egzotyczną muzyką zza Wielkiej Wody, ale również muzyką z dzieciństwa
wielu potencjalnych odbiorców. Pomysłów na współczesne adaptacje znanych
melodii jest wiele, niektóre zbliżają się niebezpiecznie do taneczno-muzycznej
komercji, co dotyka nawet tak znanych i wyśmienitych artystów jak choćby Bill
Frisell. Inni podchodzą do takich tematów z muzealną dokładnością tworząc
równie niewiele znaczące płyty, dla których czas się zatrzymał, jak choćby
Wynton Marsalis, równie znamienity, choć zagubiony w muzycznym muzealnictwie
kustosz muzeum, które sam stworzył.
Regina
Carter jest w takich muzycznych wspominkach dużo lepsza. Proponuje
przetworzony, nowoczesny, choć zagrany w akustycznych składach folk wspomagany
jedynie od czasu do czasu odrobiną elektronicznych sampli, co wynika zresztą
bardziej z opisu na okładce albumu niż z jego muzycznej zawartości. Do tego
jest wybitną skrzypaczką.
Śledząc
dotychczasowe muzyczne dokonania Reginy Carter z pewnością na kolejny album
trzeba będzie parę lat poczekać. Kontynuując muzyczną rodzinną podróż, która
obejmowała już inspiracje ze strony matki artystki w postaci kolekcji wiekowych
jazzowych standardów – „I’ll Be Seeing You: A Sentimental Journey”, dalekie
afrykańskie korzenie w postaci albumu „Reverse Thread” i wspomnienia ze szkoły
muzycznej zawarte na płycie „Paganini: After A Dream”, czekam na kolejną
pozycję. Nowy album zawiera muzyczne wspomnienia artystki ze strony ojca i
dziadka pochodzącego z Alabamy. Kolejny – mam nadzieję będzie oznaczał prezentację
muzycznych korzeni kuzyna Reginy Carter – Jamesa Cartera. Usłyszymy zatem
powrót do Johna Coltrane’a? Tego nie wiem, ale to byłoby logiczne. Na razie
jednak warto nacieszyć się najnowszym dziełem artystki – albumem „Southern
Comfort”.
Regina Carter
Southern Comfort
Format: CD
Wytwórnia: Sony
Numer: 888430050525
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz