W
zasadzie trudno się do czegokolwiek przyczepić. Mamy tu doskonale napisane i
świetnie zaaranżowane piosenki. Wśród nich znajdziecie melodie, które zostaną w
pamięci nieco dłużej. Może nawet znalazłby się wśród tych kompozycji jakiś
potencjalny przebój. Rigmor Gustafsson śpiewa znakomicie, świetnie buduje
relację ze słuchaczem, w zasadzie każdy myśli, że śpiewa właśnie dla niego. Jest
bezpośrednia i szczera, muzyka jest równie ważna jak tekst i jego
interpretacja. Jest również niezwykle muzykalna i na okładce przepięknie się
uśmiecha.
To
co dzieje się w tle muzycznym jest równie atrakcyjne. Niebanalne, a
jednocześnie nie zmuszające do jakiegoś nadmiernego wysiłku w podążaniu za
snującymi się łagodnie melodiami. Wyważone, przypominające wystawne salonowe
amerykańskie produkcje, które mają spodobać się każdemu, takie, które nadają
się do oświetlonego kryształowymi żyrandolami hotelowego lobby, w stylu Diany
Krall chciałoby się powiedzieć, a raczej w stylu Clausa Ogermana. Chyba trochę
się zapędziłem znowu piętnując wybitnego przecież aranżera…
Wiele
z tych piosenek stoi na najwyższym światowym poziomie, za ich sprawą album
„When You Make Me Smile” Rigmor Gustafsson jest produktem najwyższej światowej
klasy wśród jazzowych piosenek dla szerokiego kręgu odbiorców, nie nudząc
jednocześnie tych, którzy poszukują niebanalnych i nieoczekiwanych nut oraz
tego, żeby piosenka miała niebanalny tekst. Pewnie ten album światowym
bestsellerem nie zostanie, bowiem wydała go wytwórnia dla jazzu niezwykle
ważna, nie dysponująca jednak narzędziami marketingowymi tych największych.
Rigmor Gustafsson to gwiazda na miarę Diany Krall, Joss Stone, czy Cassandry
Wilson, to wielokroć jednak bardziej skupiona na muzyce, niż na działaniach
sprzedażowych.
Ozdobą
i urozmaiceniem jest duet z Eagle Eye Cherry, do którego pewnie gdyby płyta
ukazała się za Oceanem w wielkiej wytwórni, powstałby promocyjny teledysk.
Jednak ACT! ma nieco inny pomysł na życie. Siggi Loch skupia wokół swojej
wytwórni artystów, którzy całą swoją energię poświęcają muzyce, pozostawiając
gdzieś w zupełnie nieistotnym niebycie wszelakie czynności pomagające
przypodobać się publiczności. Krzepiący jest fakt, że wytwórnia ma się dobrze i
sprzedaje całkiem sporo.
„When You Make Me Smile” to wyśmienity
album. Małym
kłopotem jest fakt, że w konkurencji jazzowych wokalistek śpiewających piękne
piosenki, jak za dawnych lat świetności gatunku, konkurencja jest olbrzymia.
Trudno wyróżnić się na tle innych. Często wokalistki sięgają po światowe
przeboje. Kiedy indziej gromadzą silną grupę znanych muzyków, kusząc ich
nazwiskami dumnie wydrukowanymi na okładce. Składają całe płyty z wokalnych
duetów z nie cierpiącymi na nadmiar zajęć gwiazdami sprzed lat. Rigmor Gustaffson
nie robi niczego z tych rzeczy. Zwyczajnie śpiewa swoje. Robi to w zachwycający
sposób, a na dokładkę jest autorem części tekstów i muzyki.
Na
światową karierę to może być nieco za mało. Niestety. Jeśli jednak zechcecie mi
zaufać, to być może już jutro Rigmor Gustafsson zaśpiewa właśnie dla Was i
tylko dla Was, bowiem nawiązywanie bliskiego kontaktu ze słuchaczem to coś, co
potrafi najlepiej. Dla mnie to wielka przyjemność.
Rigmor
Gustafsson with Dalasinfoniettan
When
You Make Me Smile
Format: CD
Wytwórnia: ACT!
Numer: ACT 9728-2
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz