Album „Szpilman”
to nowość trochę spóźniona, ale z pewnością warta uwagi, więc reguły
prezentacji naszej radiowej Płyty Tygodnia można trochę zmodyfikować na
okoliczność popularyzacji tego zarejestrowanego w Polsce i wydanego przez
polskie wydawnictwo Multikulti nagrania.
Płyta sygnowana
jest nazwiskiem Uri Caine’a, choć sam artysta o jej nagraniu i wydaniu niewiele
wspomina na swojej stronie internetowej, nie traktując tego albumu jako części
swojej dyskografii. Wielka szkoda, bo prawdopodobnie w związku z tym album
będzie szerzej znany jedynie w Polsce, a w związku z jakością muzyki, udziałem
polskich muzyków oraz materiałem związanym z polskim kompozytorem – Władysławem
Szpilmanem, byłby świetnym towarem eksportowym. Chyba jednak tak nie jest,
bowiem również niezależne strony poświęcone Uri Caine’owi nie wspominają zbyt
wiele o tym wydawnictwie.
W ten oto sposób
mamy kolejny album nagrany przez światową gwiazdę w Polsce, w towarzystwie
polskich muzyków, zawierający specjalnie przygotowany na okazję koncertu
materiał, o którym nikt poza Polską nie słyszał. Taka już nasza tradycja, którą
dawno temu rozpoczął Stan Getz, ale to zupełnie inna historia.
Płyta zawiera
rejestrację koncertu zorganizowanego w ramach Tzadik Poznań Festiwal w 2013
roku, podczas wspólnego występu Uri Caine’a z Ksawerym Wójcińskim i Robertem
Raszem, poświęconego twórczości Władysława Szpilmana, który dzięki „Pianiście”
Romana Polańskiego został na nowo odkryty również w Polsce. Szpilman miał
wielki talent do pisania pięknych, łatwych do zapamiętania melodii. Gdyby
znalazł się w odpowiednim czasie w Hollywood, albo na Broadwayu, dziś wiele
jego melodii byłoby jazzowymi standardami. Dzięki Polańskiemu, a także
muzycznym projektom, przypominającym jego twórczość, mamy szansę usłyszeć, że
przeboje przed drugą wojną światową powstawały nie tylko w Ameryce.
Uri Caine chętnie
sięga po muzykę klasyczną, przetwarzając ją w często dość kontrowersyjny i z
pewnością daleki od intencji kompozytorów sposób. Tym razem, wspólnie z polską
sekcją rytmiczną stworzył niezwykle zgrany zespół, który podszedł do twórczości
Szpilmana zaskakująco konwencjonalnie.
Owa
konwencjonalność oznacza nie tylko ograniczenie brzmieniowej formuły do
klasycznego tria z sekcja rytmiczną, ale również oznacza aranżacje skupione na
podkreślaniu pięknych melodii, które były znakiem rozpoznawczym twórczości
Władysława Szpilmana, o którym sam Uri Caine powiedział w jednym z wywiadów, że
mógłby być polskim Gershwinem. Nie wiem, czy to zabieg celowy, ale brzmienie
fortepianu przypomina nagrania sprzed wielu lat znane z dźwiękowych ilustracji
przedwojennych filmów. Nie jest to z pewnością ułomność techniczna rejestracji
koncertu, bowiem od strony dźwiękowej płycie nie da się wiele zarzucić, może za
wyjątkiem braku przestrzeni, która przecież w sali koncertowej występuje. Bezpośredniej
rejestracji instrumentów brakuje nieco oddechu, choć to kwestia osobistych
preferencji, ja jednak w koncertowych rejestracjach wolę usłyszeć więcej
dźwięków nie pochodzących bezpośrednio z instrumentów.
Jeśli kojarzycie
twórczość Uri Caine’a z takich albumów, jak znakomity „The Othello Syndrome” –
odczytania Verdiego z udziałem awangardowego gitarzysty Nguyena Le, czy równie
niekonwencjonalnych interpretacji dzieł największych kompozytorów muzyki
klasycznej, którą pora chyba zacząć nazywać dawną, to „Szpilman” Was zaskoczy.
Usłyszycie Uri Caine – znakomitego pianistę, który pozostawia na chwilę swoje
ulubione brzmieniowe eksperymenty, żeby skupić się na pięknie kompozycji
niesłusznie zapomnianego przez świat Władysława Szpilmana.
Nie zauważyłem
tego albumu w zeszłym roku, dobrze że jest okazja ten błąd naprawić. To
wyśmienita płyta i ciągle zastanawiam się dlaczego nie jest wymieniana jako
element dyskografii Uri Caine’a…
Uri Caine
Szpilman
Format: CD
Wytwórnia: Multikulti
Numer: 5907529223154
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz