Kazimierz Jonkisz
– weteran, postać legendarna, jeden z nielicznych na polskiej scenie
perkusistów – liderów. To wszystko być może prawda, choć część tych określeń
sugeruje raczej muzyczną emeryturę, a to z pewnością prawdą nie jest. Kazimierz
Jonkisz to zwyczajnie i tylko wyśmienity muzyk, lider zespołu i jeden z
najlepszych polskich perkusistów. To perkusista, który wyznaczał rytm
„Winobrania” Zbigniewa Namysłowskiego, a jego własny album – „Tiri Taka”
wprowadził na scenę w 1980 roku mało wówczas znanego skrzypka – Krzesimira
Dębskiego, który za chwilę miał utworzyć String Connection.
Ronnie Cuber –
również weteran, saksofonista, najczęściej barytonowy, grał w zasadzie wszystko
i ze wszystkimi. Muzyk niezwykle uniwersalny, był w składzie debiutanckiego kwintetu
George’a Bensona w 1966 roku, wcześniej grał między innymi z Maynardem
Fergusonem. W latach siedemdziesiątych grał z Frankiem Zappą. Okazjonalnie
pojawiał się w zespołach Erika Claptona, B. B. Kinga i Billy Joela. Legendarny
album Dr. Lonnie Smitha „Drives” powstał z jego ważnym udziałem.
For Tune
Production – niezwykle dynamicznie rozwijająca swój katalog polska wytwórnia,
która nie stroni od muzycznych eksperymentów i jakimś cudem znajduje pieniądze
na wydawanie niełatwych, awangardowych projektów z pogranicza jazzu i
przeróżnych niełatwych do nazwania muzycznych nurtów eksperymentalnych.
Najnowszy album
zespołu Kazimierza Jonkisza z gościnnym udziałem Ronnie Cubera to jeden z
najbardziej mainstreamowych projektów w katalogu For Tune. Album nagrany jak za
dawnych lat – tytułowe 6 godzin to właśnie czas nagrania, a przynajmniej czas,
jaki na nagranie mógł poświęcić gdzieś pomiędzy lotniczymi połączeniami Ronnie
Cuber. Tak nagrywało się dawno temu, kiedy muzycy spotykali się na nocnych
sesjach w legendarnej kuchni Rudy Van Geldera w Engelwood Cliffs. Tam powstało
wiele legendarnych albumów Blue Note, Prestige! i Impulse!. Wśród nich
spokojnie można postawić „6 Hours With Ronnie”. Ta płyta mogłaby ukazać się pół
wieku temu w katalogu jednej z tych legendarnych wytwórni. Jest równie dobra.
Największa to oczywiście zasługa muzyków, ale swoje trzy grosze dołożyła
również ponadprzeciętna jakość techniczna nagrania (Tokarnia i Jan Smoczyński).
Tak jak pół wieku
temu – na program płyty złożyło się kilka kompozycji napisanych specjalnie z
okazji tej sesji przez Wojciecha Pulcyna i garść rdzennie jazzowych standardów.
Być może to
wszystko już było? To prawda. Ten album nie wniesie niczego nowego do światowej
kultury. Nie odkryje nowych, niezbadanych jeszcze jazzowych zakątków. Nie
będzie początkiem nowego stylu. Każdy z fanów z łatwością wskaże równie piękne
wykonania „Lush Life”, czy „Bernie’s Tune” – niegdyś ulubionego tematu
perkusyjnych bitew Gene’a Krupy i Buddy Richa.
Atrakcją jest z
pewnością nieczęsto spotykana wiodąca rola saksofonu barytonowego, na którym
nie gra zbyt wielu saksofonistów. Porównanie brzmienia jego instrumentu do
mistrza Gerry Mulligana staje się oczywiste po wysłuchaniu kompozycji Wojciecha
Pulcyna – „Bluszcz”. Muzyka to nie sport, więc nie przyznaje się za solówki
punktów, ale to z pewnością Światowa Liga Mistrzów.
Kazimierz Jonkisz
wie doskonale, na czym polega rola lidera. Jest powściągliwy, uważny, tworzy
fundament i wyznacza kierunki. Szkoda tylko, że nie nagrywa częściej. To z pewnością
jednak nie brak pomysłów, czy twórczej energii. Takie czasy. Najtrudniej
znaleźć na rynku miejsce na zwyczajnie dobry album. Możecie pomóc – każdy z
fanów jazzu może rozwiązać worek z prezentami, kupując ten album dla siebie,
kupcie jeszcze parę sztuk w prezencie dla najbliższych. Dobra muzyka jest
jednym z najlepszych prezentów na świecie…
Kazimierz Jonkisz
Energy
6 Hours With
Ronnie
Format: CD
Wytwórnia: For
Tune
Numer:
5902768701739
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz