Lee Konitz to bez cienia wątpliwości jeden z najbardziej zasłużonych
żyjących jeszcze na tym świecie muzyków jazzowych. To jednak nie tylko postać
historyczna, ale ciągle aktywny, mimo zbliżania się do 90 urodzin artysta. Dziś
może już nie wyznacza nowej drogi, nie uczestniczy w przełomowych nagraniach,
ale ciągle jest wśród nas i od czasu do czasu gra koncerty, również odwiedzając
w tym celu Polskę.
W niezwykle bogatym i różnorodnym dorobku nagraniowym Lee Konitza znaleźć
można przeróżne składy, poczynając od nagrań solowych („Solo-Lee”), poprzez
kameralne składy kilkuosobowe, gościnne występy na płytach wielkich sław, jak
choćby Milesa Davisa, Gerry Mulligana czy Jimmy’ego Giuffre. Bez trudu można
też z bogatej dyskografii Lee Konitza wybrać nagrania orkiestrowe – jak choćby
jego własny Big Band – „Europa Jazz” z 1981 roku, „An Image: Lee Konitz with
Strings” z 1958, czy udział w big bandzie Gila Evansa z lat pięćdziesiątych.
Lee Konitz grał też w pierwszym wielkim zespole Milesa Davisa, grupie muzyków
odpowiedzialnych za nagranie „Birth Of The Cool” w końcówce lat czterdziestych
ubiegłego wieku. Jednak od zawsze niezwykle ważną częścią jego dyskografii były
duety. Te nowsze – jak choćby wyśmienite nagrania koncertowe z pianistą - Alanem Broadbentem z początków XXI wieku,
jak i te starsze, z Marcialem Solalem z lat osiemdziesiątych, z Redem
Mitchellem z lat siedemdziesiątych i te najstarsze – jak album poświęcony takim
składom – „The Lee Konitz Duets” z 1967 roku.
Album „The Lee Konitz Duets” pokazuje jak wszechstronnym artystą jest Lee Konitz.
Znajdziecie tu odrobinę dixielandu, be-bopu, hard bop i free jazz w przeróżnych
odmianach. Lider u boku Marshalla Browna gra wyśmienitą wersję „Struttin' With
Some Barbecue” – kompozycji drugiej żony Louisa Armstronga – Lil Hardin
Armstrong. Po chwili otwiera się na zdecydowanie bardziej nowoczesne granie w
znakomitym saksofonowym duecie z Joe Hendersonem w „You Don’t Know What Love
Is”. Szkoda, że nie powstał nigdy cały album tej dwójki.
Free jazzową formę przybiera muzyczne spotkanie Lee Konitza ze skrzypkiem
Ray Nance’m. Do tego jeszcze obiecujący wiele abstrakcyjny duet z Jimem Hallem
(znowu należy żałować, że nie nagrali więcej razem), a także swingowy
„Checkerboard” z pianistą Dickiem Katzem. Duety z pianistami miały już niedługo
stać się znakiem rozpoznawczym Lee Konitza.
Przy okazji tej sesji Lee Konitz spotkał też starego znajomego, jeszcze z
czasów, kiedy razem grali w orkiestrze Stana Kentona na początku lat
sześćdziesiątych – Richie’ego Kamuca. W ich wykonaniu „Tickle Toe” brzmi trochę
jak duet Lestera Younga z samym sobą. Nic w tym dziwnego, dla obu saksofonistów
Prez był przecież muzycznym idolem we wczesnym okresie ich kariery. Specjalnie
dla tego utworu Lee Konitz zamienił swój ulubiony alt na saksofon tenorowy.
Lee Konitz nagrał wiele wybitnych płyt. Kiedy wracam od czasu do czasu do
„The Lee Konitz Duets”, zawsze pozostaje oprócz zachwytów żal, że nie powstało
więcej nagrań lidera z muzykami, których zaprosił do wspólnego zrealizowania
tego dość niezwykłego projektu.
Lee Konitz
The Lee Konitz Duets
Format: CD
Wytwórnia: Milestone / Fantasy
/ Universal
Numer: 60075338462 (część
zestawu „The Milestone Albums”)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz