13 marca 2017

Adam Pieronczyk – Digivoco

Do dwóch polskich płyt z przełomu wieków wracam szczególnie często. Obie uważam nie tylko za dokument swoich czasów, ale za jedne ze szczytowych osiągnięć muzyków, którzy je stworzyli. Jedną z nich jest album „Digivoco” Adama Pierończyka, a tą drugą nagranie koncertowe Leszka Możdżera i Adama Pierończyka zarejestrowane w Sofii – wydanme jako „Live In Sofia” przez prężnie w swoich czasach działającą wytwórnię Not Two Records.

„Digivoco” okazuje się dziś trudno dostępnym w nienaruszonym stanie kolekcjonerskim rarytasem. Do kolejnego już powrotu do tego albumu skłoniła mnie oferta odsprzedaży albumu złożona mi przez jednego z zaprzyjaźnionych japońskich kolekcjonerów. Prowadzona w wirtualnej przestrzeni rozmowa z być może największym w świecie fanem Gary Thomasa doprowadziła mnie do chęci udowodnienia człowiekowi na drugim końcu świata chcącym uzupełnić swoją kolekcję nagrań świetnego przecież saksofonisty, że nie bez przyczyny nazwisko Adama Pierończyka na okładce umieszczone jest na głównym miejscu, a Gary Thomas był wtedy tylko gościem…

Trochę potrwało, zanim udało mi się zdobyć nieużywany egzemplarz płyty i wysłać do Japonii. Nie było to łatwe, bowiem w japońskim kolekcjonerstwie jest pewna doza szaleństwa. Oprócz muzyki, wszystko musi być w stanie nienaruszonym, a najmniejsza rysa na okładce w zasadzie sprawia, że płyta nie jest już kandydatem do uzupełnienia kolekcji, nawet jeśli jest jedynym na świecie możliwym do kupienia egzemplarzem. Być może mój zaprzyjaźniony kolekcjoner nie zbliża się do swoich zasobów bez białych rękawiczek i chirurgicznej maseczki na twarzy.

Tak, czy inaczej, kiedy już album do Japonii dotarł, wspomniany adresat – fan Gary Thomasa przyznał nieco skruszony, że istotnie Adam Pierończyk poziomem od starszego o niemal dekadę amerykańskiego kolegi wcale nie odbiega. Otrzymałem zlecenie skompletowania jego dyskografii, znowu w stanie nienaruszonym, co pewnie zajmie mi trochę czasu i da okazję do uzupełnienia swoich zbiorów i powrotu do tak wyśmienitych dźwiękowych eksperymentów, jak „Digivoco”.

„Digivoco” to album poszukujący, z pozoru awangardowy, skupiony na eksploracji możliwości programowania przeróżnych elektronicznych instrumentów, choć zanurzony całkiem głęboko w jazzowej klasyce. To połączenie wody z ogniem, tworzy zderzenie akustycznych saksofonów i elektroniki, odpowiedzialnej za kreowanie improwizacyjnego pola do bitwy saksofonistów, do której w zasadzie nie dochodzi. Jeśli szukacie bitwy saksofonistów – szukajcie zupełnie na innej półce. Tu znajdziecie dwóch inspirujących się nawzajem saksofonistów i wykreowany przez nieocenionego eksperymentatora – Tadeusza Sudnika we współpracy z gitarzystą Gunnarem Geisse i całkiem interesującym perkusistą Maurice De Martinem dźwiękowy plener.

Gdybyście jednak przypuszczali, że Gary Thomas i Adam Pierończyk nie znają się na saksofonowych sztuczkach – posłuchajcie „Unlinear” i doceńcie kontrolę oddechu we wstępie do albumu. Całość tworzy intrygujący i w Polsce i w Japonii dźwiękowy obraz wykreowany przez poszukujących nowych brzmień artystów.

Adam Pieronczyk
Digivoco
Format: CD
Wytwórnia: PAO
Numer: 9006834102300

Brak komentarzy: