Charles
Lloyd w 1967 roku był człowiekiem sukcesu, jednym z tych nielicznych jazzowych
artystów, którzy potrafili zmienić swoją muzykę tak, aby spodobała się rockowej
publiczności Zachodniego Wybrzeża, jednocześnie nie wyrzekając się swoich
hard-bopowych korzeni. Udane połączenie rockowej energii i jazzowej estetyki
pozwoliło zespołowi w doborowym składzie koncertować tam, gdzie grały zespoły
rockowe po obu stronach Atlantyku. W owym czasie Fillmore Auditorium w San
Francisco (miejsce często nazywane również zwyczajnie The Fillmore) prowadzone
przez Billa Grahama było ważnym miejscem na rockowej mapie świata. Tu
koncertowali wszyscy, The Doors, Jimi Hendrix, Janis Joplin, Carlos Santana, a
także zespoły brytyjskie, które chciały zdobyć Amerykę – The Who, Led Zeppelin,
Cream i inni. Grał tam też w 1967 roku Charles Lloyd ze swoim zespołem.
Tak
przy okazji – dziś globalny organizator koncertów – firma Live Nation uczyniła
z nazwy Fillmore markę znaną w całym USA, tworząc i utrzymując przy życiu te
istniejące od pół wieku sale widowiskowe noszące nazwę pochodzącą od ulicy
Fillmore w San Francisco. Powszechnie w przeróżnych materiałach biograficznych,
książkach, reedycjach płyt wielu historyków nazywa każdą salę prowadzoną przez
Billa Grahama w San Francisco nazwą Fillmore West, dla odróżnienia od
nowojorskiego Fillmore East. Ten błąd występuje w wielu miejscach. Fillmore
West to bowiem zupełnie inne miejsce niż Fillmore Auditorium. Sala w której
„Journey Within” nagrał Charles Lloyd działa niemal nieprzerwanie od 1954 roku
do dzisiaj. Fillmore West – całkiem inne miejsce w San Francisco, działalo
tylko przez 3 lata od 1968 roku. Album Charlesa Lloyda z pewnością powstał więc
w Fillmore Auditorium.
To
jednak tylko ciekawostka historyczno – dokumentalna. Ważniejsza jest muzyka –
pełna hippisowskiej energii, przeróżnych egzotycznych inspiracji i radosnego
poszukiwania pozytywnej energii. Muzyka wyzwolona od jazzowej formy,
klasycznego bluesowego układu kompozycji, w dużej części improwizowana.
Angaż
w zespole Charlesa Lloyda był również pierwszym utrwalonym obszernie na płytach
epizodem w bogatej muzycznej karierze Keitha Jarretta, wciąż wtedy
poszukującego swojej muzycznej tożsamości (jeśli nie liczyć mało znaczącego
nagrania „Buttercorn Lady” zespołu Jazz Messengers). W okresie kilkunastu
miesięcy współpracy z Charlesa Lloyda z Keithem Jarrettem powstało co najmniej
9 albumów w tym te najczęściej dziś wznawiane i najbardziej udane – „Journey
Within”, „Forest Flower” i „Charles Lloyd In Europe”. Debiutancki album
autorski Keitha Jarretta – „Live Between The Exit Signs” został nagrany 3
miesiące po rejestracji „Journey Within”. To co Keith Jarrett zagrał u Charlesa
Lloyda doprowadziło go do debiutu w gwiazdorskim składzie z Paulem Motianem i
Charlie Hadenem, a wkrótce potem do współpracy z Milesem Davisem.
Kolekcjonerską
ciekawostką jest jedna z nielicznych obszernych rejestracji koncertowych Keitha
Jarretta grającego całkiem składnie na saksofonie sopranowym, dla którego
porzuca fortepian w finale koncertu, choć z perspektywy czasu nikt nie ma
wątpliwości, że lepiej się stało, że porzucił ten instrument bezpowrotnie.
Wciągająca,
transowa, otaczająca słuchacza ze wszystkich stron muzyka podobała się
publiczności w 1967 roku, potrafi wciągnąć w egzotyczny świat również teraz.
Dziś to nie jest już odejście od jazzowego idiomu, tanie poszukiwanie
popularności i puszczanie oka do rockowej publiczności. Z perspektywy lat
muzyka, którą grał zespół Charlesa Lloyda w końcówce lat sześćdziesiątych stała
się jazzowym mainstreamem.
W
1967 roku w Fillmore Auditorium zespół Charlesa Lloyda pełnił rolę dodatkowej
atrakcji, otwierającej występy uwielbianego w Kalifornii Butterfield Blues
Band. Był jednym z pierwszych jazzowych składów, które tam zagrały. Dziś trudno
wyobrazić sobie promotora, który zdecydowałby się na takie połączenie. Otwartość
słuchaczy w Kalifornii była zadziwiająca. Wtedy liczyła się muzyka, a nie
nazwisko i sceniczne efekty. A ta jeśli prawdziwa, nie zna stylistycznych
podziałów i podoba się wszystkim, którzy pozwolą się unieść energii płynącej ze
sceny.
Gdybyście
nabrali ochoty na obejrzenie Keitha Jarreta grającego na sopranie – z łatwością
odnajdziecie obszerne fragmenty programu Ralpha Gleasona „Jazz Casual” z
występem zespołu Lloyda w składzie identycznym jak ten, który zagrał „Journey
Within” – polecam.
The Charles Lloyd Quartet
Journey Within
Format: CD
Wytwórnia: Atlantic / Rhino / Warner Bros.
Numer:
WPCR-27107
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz