Świat
jest duży, ale wszędzie jest blisko. Jak odnalazła mnie wytwórnia Lumo – nie
mam pojęcia. Jednak już pierwsza przesyłka zawierająca dwa albumy Liny Allemano,
artystki, o której istnieniu jeszcze kilka tygodni temu nie miałem pojęcia
okazała się niezwykle interesująca. Album „Squish It!” z pewnością znajdzie się
na naszej radiowej antenie już wkrótce, jednak zachowując chronologiczną
kolejność, postanowiłem jako pierwszą zaprezentować nagraną nieco wcześniej
płytę „Sometimes Y”. Nie pytajcie o znaczenie tytułu, bowiem zwyczajnie nie mam
żadnego racjonalnego pomysłu. Wiem jednak, że Lina Allemano jest niezwykle
kreatywną trębaczką (to rodzaj żeński od trębacza, choć brzmi dziwnie – jak
każde nie używane często słowo).
Zespół
Lina Allemano Four działa w niezmiennym składzie już prawie dekadę, jeśli
wierzyć źródłom internetowym, bowiem ich pierwszy album ukazał się już w 2006
roku („Pinkeye”). Od czasu debiutu powstało kilka albumów, a zespół sporo
koncertuje, choć o jego koncertach ani tych zagranych, ani planowanych w
okolicach Warszawy nic mi nie wiadomo. Jeśli chcecie posłuchać zespołu na żywo,
zaglądajcie za naszą zachodnią granicę, bowiem oprócz rodzimego Toronto, to
Berlin jest miejscem, gdzie grają najczęściej.
Zespół
Four to jeden z dwu muzycznych projektów prowadzonych przez Linę Allemano.
Drugim jest równie ciekawy, ale istotnie różny brzmieniowo skład nazywany
Titanium Riot z udziałem Ryana Drivera – muzyka grającego na analogowych
syntezatorach. Ten skład nagrał niedawno album „Squish It!”, do którego z
pewnością niedługo wrócę.
Istotą
funkcjonowania zespołu Lina Allemano Four jest doskonała współpraca liderki z
grającym na saksofonie altowym Brodie Westem. To właśnie ta para tworzy siłę i
rozpoznawalne brzmienie formacji. Kontrapunkty, kolektywna improwizacja,
eksperymenty z rytmem, to coś, co pół wieku temu było muzycznym eksperymentem
zwiastującym nadejście jazzu free, dziś wydaje się być opatrzonym muzycznym
mainstreamem. To oznacza brak kontrowersji, ale jednocześnie utrudnia zadanie.
Stworzenie interesującego, łatwego do rozpoznania i atrakcyjnego dla słuchacza
brzmienia nie jest zadaniem łatwym – nie wystarczy już bowiem szok wywołany
nieoczekiwanymi zmianami dynamiki muzycznej akcji, ani łamanie kolejnych reguł.
One już bowiem wszystkie zostały wyeliminowane przez poprzedników. Nie
wystarczy zagrać inaczej niż wszyscy – bo to w zasadzie niewykonalne. Trzeba to
zrobić dobrze i z sensem.
Wolna
i nieskrępowana żadnymi muzycznymi teoriami grupowa improwizacja, to nie jest
mój ulubiony rodzaj muzykowania. Dlatego, jeśli jakaś płyta takiego rodzaju
zwraca moją uwagę, musi być w niej naprawdę coś nadzwyczajnego. Tak właśnie
jest z najnowszym albumem Liny Allemano i jej formacji Four. Doskonała
realizacja w jedynym sensownym w przypadku takiej spontanicznej muzyki formacie
nagrania studyjnego na żywo pozwoliła uchwycić wiele z przypuszczalnie jeszcze
bardziej spontanicznych występów na żywo zespołu. Album zachęcił mnie do
jeszcze częstszego zaglądania na strony internetowe licznym berlińskich klubów
w poszukiwaniu najbliższych koncertów zespołu.
Grupowa
improwizacja wymaga doskonałego porozumienia pomiędzy uczestnikami nagrania.
Muzycy zespołu Liny Allemano grają ze sobą niezmiennie już ponad 10 lat i to z
pewnością pomaga im w kreowaniu niezwykłych dźwięków w jednej z najbardziej
ogranych jazzowych formuł – składzie z trąbką i saksofonem uzupełnionym sekcją
rytmiczną. Lubię czuć się zaskakiwany nowościami w świecie muzyki, w którym
często wydaje mi się, że wszystko już było.
Lina Allemano Four
Sometimes Y
Format: CD
Wytwórnia: Lumo
Numer:
LM 2017-7
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz