Druga część
cyklu „Liberetto” była naszą płytą tygodnia niemal równo 3 lata temu, na
przełomie listopada i grudnia 2014 roku. Do dziś nie udało mi się uzupełnić
moich zbiorów o część pierwszą, lista płyt, które należałoby koniecznie i
najlepiej jutro kupić jest tak długa, że w zasadzie nie da się nadrobić
straconego czasu. To nie tylko kwestia budżetu, ale również czasu, który warto
poświęcić na muzykę, na która wyda się pieniądze. Kupowanie płyt bez słuchania,
aczkolwiek wspomaga muzyków, z pewnością nie jest ty, co mają na myśli
nagrywając swoje kolejne albumy. Przynajmniej w przewarzającej większości.
Trzeci odcinek
cyklu przynosi dość istotną dla brzmienia zmianę. Miejsce egzotycznego Tigrana
Hamasyana na klawiaturą fortepianu zajął równie egzotyczny z punktu widzenia
skandynawskiej stylistyki lidera, pochodzący z Martyniki Gregory Privat.
Lars Danielsson
jest wyśmienitym kompozytorem i liderem, a dopiero potem kontrabasistą sięgającym
od czasu do czasu po wiolonczelę i grywającym (również na „Liberetto III” na
fortepianie). Mimo przynależności do drużyny ACT Music, co oznacza
„europejskość” muzycznych przekonań, jest jednym z tych jej członków, którzy
tworzą muzykę zdecydowanie większego formatu, niż skandynawski, czy nawet
europejski nowoczesny jazz.
Muzyka Larsa
Danielssona pełna jest przeróżnych kolorów, niezbyt dosłownych, ale jednak
czytelnych dla uważnego słuchacza cytatów i inspiracji. Jej ilustracyjny,
niemal malarski charakter tworzy niezwykle intrygujący, wciągający i zagadkowy
świat skłaniający do spędzania kolejnych wieczorów w towarzystwie autorskich
produkcji szwedzkiego kontrabasisty.
Współpraca
lidera z Magnusem Ostromem, a także upływ czasu spowodowały, że tego drugiego
nikt już chyba nie nazywa perkusistą e.s.t. Ostrom stał się jednym z
najlepszych jazzowych perkusistów pokolenia może już nie najmłodszego, ale z
pewnością ciągle mającego więcej przed sobą, niż w katalogu płyt już słuchaczom
przedstawionych.
Dźwięki trąbki
Arve Henriksen i Mathiasa Eicka przypominają momentami nagrania Tomasza Stańki
z końca lat dziewięćdziesiątych. Niezwykle zagadkowa kompozycja „Mr Miller” z
marszową perkusją daleko w tle, wspomnianą trąbką Mathiasa Eicka i gościnnym
występem Dominica Millera po dopisaniu angielskich słów mogłaby znaleźć się na
najlepszych płytach Stinga, albo posłużyć za ilustrację dźwiękową do sceny
sennych marzeń niejednego filmowego bohatera.
Większość
melodii pisanych przez Larsa Danielssona pozostaje na dłużej w pamięci, co
zwykle oznacza możliwość wyprodukowania światowego przeboju, jednak nie są to
banalne popowe melodie, lecz wysmakowane, osadzone głęboko w europejskiej
tradycji muzycznej, doskonale napisane kompozycje. Może to i lepiej, że nikt
nie robi z nich wielkich przebojów.
Tytuły
kompozycji czasem sugerują źródła muzycznych inspiracji („Taksim By Night”,
„Sonata In Spain”, czy „Lviv”), jednak nawet bez tych sugestii zabawa w „gdzieś
już to słyszałem” jest w przypadku każdego albumu Larsa Danielssona niezwykle
intrygująca. Ani przez chwilę nie mam wrażenia, że autor z czegoś pożyczył
sobie za dużo, to zawsze niezwykle twórcze, zagadkowe i subtelne przetworzenie
motywów z wielu różnych kultur i krain.
Lars Danielsson
Liberetto III
Format: CD
Wytwórnia: ACT Music
Numer: ACT 9840-2
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz