Umieszczenie
jednej płyty Tomasza Stańko w Kanonie Polskiego Jazzu to w zasadzie
przedsięwzięcie niemożliwe do wykonania. Wybór pomiędzy „Balladyną”, „Litanią”
i „Twetem” jest w zasadzie niemożliwy. Są też piękne pozycje nagrane dla ECM w
ostatnich latach i awangardowe realizacje z początków kariery muzyka. Są
występy gościnne i nagrania nieco zapomniane, jak choćby mój ulubiony album z Freelectronic
nagrany na festiwalu w Montreux w 1987 roku czy fragmenty muzyki do filmu
„Reich”. Jest jeszcze „Peyotl” i wiele innych.
„Balladynę”
wybieram dlatego, że jest na niej Tomasz Szukalski, chociaż on akurat pojawia
się też na „Twet”. Również dlatego, że to produkt międzynarodowy. Pierwszy
album nagrany przez Stańkę dla ECM, z udziałem muzyków już wtedy w tej wytwórni
zadomowionych – Dave Hollanda i Edwarda Vesali. Choć argumentów można znaleźć
jeszcze kilka, to wybór dalej pozostaje trudny. Stańko awangardowy,
elektroniczny, mainstreamowy, polski albo zagraniczny – każdy znajdzie w jego
bogatej dyskografii coś dla siebie. Tomasz Stańko był również jednym z tych
trębaczy, który w zasadzie od pierwszego nagrania – a był nim album Krzysztofa
Komedy – „Astigmatic” miał niezwykle rozpoznawalny sound.
Tak więc wybór
„Balladyny” nie oznacza, że to najlepsza płyta Tomasza Stańko, jest tak samo
doskonała jak kilka innych, do których równie często wracam. Album nagrany w
1975 roku wcale nie miał łatwego życia. Jeśli odnajdziecie w sieci recenzje z
1976 roku, nie będą one jakoś szczególnie entuzjastyczne. Być może dlatego na
kolejne nagrania Tomasza Stańko dla ECM trzeba było czekać 20 długich lat.
Zastanawiająca
ciekawostką wydawniczą jest fakt systematycznego wznawiania „Balladyny” w
szarej okładce z czerwonym tytułem zamiast oryginalnego zdjęcia, zabarwionej na
czerwono łąki, które zostało użyte w pierwszym analogowym wydaniu tego albumu.
Jedynym logicznym wytłumaczeniem może być brak możliwości odnowienia praw do
użycia tej fotografii. Dziś pierwsze wydanie z unikalną okładką jest więc
poszukiwanym kolekcjonerskim rarytasem, choć jedynie z powodu poligrafii,
bowiem muzyka brzmi tak samo dobrze we wszystkich kolejnych edycjach.
Przy okazji
apel skierowany właściwie nie wiadomo do kogo, to chyba zresztą przyczyna
konieczności jego stworzenia. Spadkobiercy katalogu fińskiej wytwórni Leo
Records należącej do Edwarda Vesali nie są chyba znani… Wznowienie „Almost
Green” – wybitnej płyty kwartetu, który nagrał „Balladynę” jest absolutnie
konieczne. W podobnym składzie powstały 4 albumy – „Balladyna”, „Live In
Remont” z Antti Hytti zamiast Dave Hollanda na basie, „Almost Green” z Palle
Danielssonem na tym instrumencie i „Twet” z Peterem Warrenem. Jak widać muzycy
poszukiwali basisty.
Z tych 4
albumów „Balladyna” jest z dzisiejszej perspektywy albumem najbardziej
kompletnym muzycznie, ale też, co istotne najlepiej zrealizowanym, tym samym
pasującym do całej zagranicznej dyskografii Tomasza Stańki. Ten album jest też
łatwo dostępny, czego nie da się powiedzieć o wielu jego albumach, nit tylko
tych wymienionych, ale również innych wydanych przez Leo Records (w tym
legendarnej wręcz płycie „Music From Taj Mahal And Karla Caves”), a także
części nagrań z lat osiemdziesiątych.
Pomysł na kwartet
bez fortepianu z pewnością wynikał z wcześniejszych doświadczeń Stańki z muzyką
Ornette Colemana. „Balladyna” rozpoczyna u Stańki okres, który umownie można
określić jako twórcze użycie przestrzeni między dźwiękami. Ta przestrzeń i
oszczędne gospodarowanie czasem i luźne traktowanie sekcji rytmicznej miały
pozostać jedną z unikalnych cech większości jego późniejszych nagrań.
„Balladyna” jest
dla mnie pełna skrajności. Z jednej strony wymagająca skupienia i posiadająca
mistrzowski rodzaj magnetyzmu i oczekiwania na każdy kolejny dźwięk. Z drugiej
strony to jeden z najbardziej lirycznych albumów Stańki, pełen pięknych
melodii, chociaż czasem odbieram go jako niezwykle niepokojący. Nigdy jednak,
od dziesiątków lat nei potrafię przejść koło niego obojętnie. Niewiele znam
takich płyt.
Tomasz Stańko
Balladyna
Format: CD
Wytwórnia: ECM
Numer: 731451928925
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz