Album „The
Avant-Garde” to jedna z najbardziej osobliwych płyt w bogatym katalogu nagrań
Johna Coltrane’a. Niektórzy uważają, że powinna być raczej umieszczona w
dyskografii Dona Cherry i że nazwisko Coltrane’a znalazło się na pierwszym
miejscu jedynie z powodów czysto marketingowych. To oczywiście jest pewne
nadużycie, bowiem album powstał w czasie, kiedy John Coltrane miał kontrakt z
wytwórnią Atlantic i choć nie był od razu zaplanowany do wydania, to od samego
początku nazwisko Coltrane’a było na pierwszym miejscu na okładce. Znam też
osoby, które uważają, że to w zasadzie album Ornette Colemana, tylko akurat
jego – lidera zespołu zabrakło na tej konkretnej sesji. W tym stwierdzeniu
prawdy jest już trochę więcej, bowiem trzy z pięciu utworów na tej krótkiej
płycie napisał Coleman, a kolejny – „Cherryco” Don Cherry, który w momencie
powstania tego materiału w 1959 i 1960 roku nagrywał i koncertował z Colemanem.
John Coltrane
nigdy niczego oficjalnego z Ornette Colemanem nie nagrał, tak więc album „The
Avant-Garde” jest do dziś najbardziej doskonałym zbliżeniem muzycznych światów
tych dwu wielkich muzyków. Dla fanów Coltrane’a album jest również ważny z
wielu innych względów. To pierwsze nagranie Johna Coltrane’a po sesji do „Giant
Steps”, choć płyta ukazała się dopiero po 6 latach, do dziś jest historycznie
pierwszym studyjnym oficjalnym nagraniem Johna Coltrane’a grającego na
sopranie, co prawda tylko w dwóch utworach, ale jednak to premiera nowego
(przynajmniej w studiu) dla Coltrane’a instrumentu, zapowiadające nagrania w
rodzaju „My Favourite Things”.
Kiedy zabrakło
pomysłów na repertuar, muzycy sięgnęli, co dla mnie brzmi do dziś zaskakująco
po „Bemsha Swing” Theloniousa Monka i Denzila Besta. Kiedy całkiem niedawno
przygotowywałem odcinek cyklu CoverToCover o tej kompozycji, sięgnąłem po album
„The Avant-Garde”, który w mojej muzycznej pamięci był czymś strasznie
skomplikowanym i należącym do gatunku spontanicznego hałasu, za którym nie
przepadam. Fakty są jednak inne, pewnie nie słyszałem tej płyty od kilkunastu
lat. Dziś przypuszczam, że jedynie początek albumu – kompozycja Dona Cherry
„Cherryco” jest częścią całkowicie zespołowo improwizowaną, reszta robi dziś na
mnie wrażenie nieco bardziej przygotowanych i zorganizowanych partii oddanych
do dyspozycji obu liderom.
Dalej trochę
razi mnie brzmienie, które kojarzy mi się z nagrywaniem w kompletnej ciemności,
bez wiedzy na temat miejsca ustawienia mikrofonów przeznaczonych dla trąbki i
saksofonu. Chciałbym wierzyć, że przyczyną była ciemność w studiu, a nie
nadmiar używek zmieniający w losowy sposób pozycję instrumentów w relacji do
mikrofonów. Jednak jakość dźwięków rekompensuje te techniczne niedoskonałości.
Zastanawiam się też i nawet próbowałem odnaleźć jakieś tropy w stosownych
publikacjach, dlaczego Atlantic czekał aż 6 lat na publikację tak doskonałego
materiału nagranego przez dwóch muzyków, z których każdy gwarantował wysoką,
oczywiście jak na jazzowe standardy sprzedaż?
Z dzisiejszej
perspektywy tytuł albumu wydaje się niezbyt dobrze oddawać charakter nagrania,
„The Avant-Garde” to dziś raczej jazzowy mainstream. Nawet w 1966 roku, kiedy
album po raz pierwszy się ukazał, materiał na nim umieszczony był raczej dość
konserwatywny, jednak początek lat sześćdziesiątych to dużo zmian w muzyce
Johna Coltrane’a i równie dużo nowych pomysłów w muzyce improwizowanej. Na osi
czasu sesji Trane’a album należy umieścić krótko po „Giant Steps”. Zaledwie
kilka miesięcy później powstał „Africa/Brass”, a kiedy album ukazał się po raz
pierwszy w 1966 roku Coltrane nagrywał „Meditation” i „Expression”, a wydanie
„The Avant-Garde” pewnie w ogóle go nie interesowało, bowiem o kontrakcie z
Atlantic już dawno zapomniał, a muzycznie był już w zupełnie innym miejscu.
Z punktu
widzenia fanów Ornette Colemana i Dona Cherry, muzyka na tej płycie może
również wydawać się konserwatywna, będąc dobrym wstępem do muzycznego świata
Colemana, który nie jest łatwy, ale z pewnością niezwykły i inspirujący. Tak
więc „The Avant-Garde” z pewnością jest doskonałym uzupełnieniem każdej
jazzowej kolekcji, choć często w zestawieniach najlepszych płyt lat
sześćdziesiątych jest pomijany, bo zarówno w dyskografii Johna Coltrane’a, jak
i Dona Cherry z tego okresu znajdziecie ciekawe płyty o większym znaczeniu
historycznym.
John Coltrane & Don Cherry
The Avant-Garde
Format: CD
Wytwórnia: Atlantic
/ Rhino / WEA
Data pierwszego
wydania: 1966
Numer: SD 1451
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz