Czytam sporo
jazzowych biografii. Zdecydowanie częściej wybieram muzykę, jednak z czasem
przychodzi również potrzeba zrozumienia okoliczności powstania określonych dźwięków,
a także zwyczajna ciekawość i chęć zajrzenia za kulisy tam, gdzie nie da się
już zajrzeć osobiście. Część jazzowych książek jest moim zdaniem warta
polecenia. Dlatego powstał nowy cykl recenzji jazzowych książek, który pod
hasłem #czytamJAZZ znajdziecie na naszym radiowym kanale w serwisie YouTube.
Skoro o muzyce można mówić i pisać, to o książkach można opowiadać na wizji.
W większości
biografii wielkich amerykańskich gwiazd jazzu istnieje przynajmniej jedna
opowieść o ważnym nauczycielu. Co dość symptomatyczne, gatunkowy ciężar
opowieści o nauczycielach, tych formalnych związanych ze szkolną edukacją i
tych zwykle ważniejszych – nieformalnych, których muzycy spotykają często już
po rozpoczęciu profesjonalnej kariery rośnie wprost proporcjonalnie do
„oficjalności” danej biografii. Jeśli książka jest oficjalna i powstała na
podstawie wywiadów sporządzonych przez autora z muzykiem, lub, co jest
zdecydowanie najlepsze – muzyk sam napisał swoją historię – wtedy rola mentora,
często tylko odrobinę starszego i bardziej doświadczonego, ale zawsze mającego
dar przekazywania trudnej do zdefiniowania istoty jazzu jest bardzo ważna.
W zasadzie nie
spotkałem historii ogólnie znanej jazzowej postaci, która nie wymieniłaby
choćby jednego z legendarnych muzyków, lub zupełnie nieznanych szerszej
publiczności, ale wśród muzyków znanych powszechnie nauczycieli gry na
instrumencie, jako niezwykle ważnych w ich rozwoju artystycznym.
W nieco mniejszym polskich środowisku jazzowym częściej słyszę historie o naszej doskonałej formalnej edukacji muzycznej. Historie o relacji mistrza z uczniem nie zdarzają się często. Polskie środowisko jest co najmniej o jedną generację młodsze niż amerykańskie. Sporo potencjalnych kandydatów na legendarnych edukatorów i nauczycieli zanim dorobili się takiej pozycji opuściło Polskę i nie mieli szansy wychować swoich następców. Pewnym wyjątkiem od tej historii jest działalność Janusza Muniaka. O jego podejściu do młodych muzyków i działalności związanej z krakowską piwnicą u Muniaka, która nosi dziś nazwę Jazz Club u Muniaka, słyszałem wiele historii. Na paru płytach znajdziecie nawet dedykacje i podziękowania za cenne wskazówki dla Janusza Muniaka.
W nieco mniejszym polskich środowisku jazzowym częściej słyszę historie o naszej doskonałej formalnej edukacji muzycznej. Historie o relacji mistrza z uczniem nie zdarzają się często. Polskie środowisko jest co najmniej o jedną generację młodsze niż amerykańskie. Sporo potencjalnych kandydatów na legendarnych edukatorów i nauczycieli zanim dorobili się takiej pozycji opuściło Polskę i nie mieli szansy wychować swoich następców. Pewnym wyjątkiem od tej historii jest działalność Janusza Muniaka. O jego podejściu do młodych muzyków i działalności związanej z krakowską piwnicą u Muniaka, która nosi dziś nazwę Jazz Club u Muniaka, słyszałem wiele historii. Na paru płytach znajdziecie nawet dedykacje i podziękowania za cenne wskazówki dla Janusza Muniaka.
Sam Janusz
Muniak niestety nie udzieli już wskazówek żadnemu z młodych muzyków, zmarł w
2016 roku, jednak wielu zawdzięcza mu całkiem sporo. W tej grupie są autorzy płyty
„To Muniak With Love” - Tomasz Grzegorski, Marcin Ślusarczyk, Tomasz
Białowolski, Maciej Adamczak i Arek Skolik. Na nagranej przez nich niemal rok
temu i wydanej jesienią ubiegłego roku płycie znajdziecie garść jazzowych
standardów, zgaduję, że granych zgodnie ze wskazówkami ich mistrza, a może
nawet granych kiedyś z nim, lub pod jego czujnym okiem w krakowskiej piwnicy,
którą przez wiele lat artystycznie dowodził. Oczywiście każdy z tych
wyśmienitych wielkich jazzowych utworów został wcześniej nagrany setki razy
przez wszystkich wielkich improwizatorów. Na płycie „To Muniak With Love” nie
znajdziecie przełomowych aranżacji, brawurowych solówek, czy jakiś
zaskakujących dźwięków. Ten album to jazzowy klasyk, pokaz możliwości
warsztatowych i muzycznej świadomości historii gatunku muzyków, którzy z
pewnością jeszcze nie raz zaskoczą nas swoimi autorskimi dźwiękami. Ten album
to symboliczne podziękowanie dla mistrza Muniaka, jego muzycznego świata i
tego, co zrobił dla członków zespołu. Jak słychać, nauczył ich bardzo wiele.
Nauczył ich przede wszystkim świadomości tego, że jazz to nie tylko dźwięki,
ale też to co między nimi. Nauczył ich również tego, że jazz to gra zespołowa i
że dzisiejsze nowoczesne granie nie powstało wczoraj. Nie jestem przeciwnikiem
nowych dźwięków, ale one zawsze z czegoś wynikają.
Album „To
Muniak With Love” to zbiór świetnie zagranych jazzowych klasyków. Podejrzewam,
że mistrz byłby dumny ze swoich uczniów. Nazwiska autorów wpisuję na moją listę
muzyków, których trzeba obserwować, a Tomaszowi Białowolskiemu gratuluję
świetnie napisanej tytułowej ballady. Wielu światowej sławy jazzowych
kompozytorów zaczynało właśnie w ten sposób – grając standardy i umieszczając
jednocześnie swoje pierwsze utwory gdzieś na końcu dziś uważanych za klasyki
jazzowych albumów sprzed lat.
Tomasz
Grzegorski / Marcin Ślusarczyk / Tomasz Białowolski / Maciej Adamczak / Arek
Skolik
To Muniak With
Love
Format: CD
Wytwórnia: Jazz
Sound
Data pierwszego
wydania: 2019
Numer: 5908254159879
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz