Dwa lata temu czeski zespół Clarinet Factory przygotował album „Meadows”. Trafiłem na ten album dość przypadkowo, ale od tej chwili obserwuję kolejne muzyczne kroki zespołu ze sporą uwagą. Album był prezentowany w cyklu Płyta Tygodnia na antenie naszego radia. Muzycy zespołu kontynuują swoją muzyczną drogę w dość unikalnej formule czterech klarnetów już od ponad 10 lat. Ich twórczość trudno dopasować do jakiejkolwiek muzycznej kategorii, bowiem nawet nazwanie Clarinet Factory kwartetem klarnetowym nie sprawdza się w żadnym razie. Muzycy sięgają po inne instrumenty, niektórzy, kiedy trzeba są też wokalistami.
Radośnie improwizowana, a czasami starannie zaaranżowana muzyka zespołu bywa określana jako world music, czasem chamber music, folk albo modern european music. Niektórym potrzebne są takie etykiety. Dla mnie to radosna, bezkompromisowa, przełamująca muzyczne konwencje, niezwykle kolorowa, momentami zaskakująca i przebojowa muzyka dla wszystkich. Dla tych, którzy lubią, żeby coś grało w tle i dla tych, którzy uwielbiają analizować nietypowe harmonie i wnikliwie wyszukiwać cytaty z klasyków jazzu lub muzyki rozrywkowej.
Najnowszy album zespołu Clarinet Factory poszerza nieco unikalną formułę aranżacji ich muzyki. Na „Pipers” odnajdziecie więcej dźwięków elektronicznych i efektów. Dla mnie to spora dźwiękowa pułapka związana z nieznanym pochodzeniem dźwięków, co w mojej percepcji muzyki tworzy raczej barierę między odbiorcą i zespołem, a również sprawia, że kiedy wracam do tego rodzaju nagrań po latach, często brzmią one niezbyt dobrze. W skrócie – dźwięk klarnetu będzie tak samo dobry zawsze, a ten elektroniczny już niekoniecznie. Nie jestem w stanie przewidzieć przyszłości, choć czasem trochę tego żałuję, jednak mam wrażenie, że w przypadku Clarinet Factory i ich pomysłu na dołożenie odrobiny efektów do klasycznego brzmienia klarnetów, zużycie w czasie raczej nie nastąpi. Dołożenie wcześniej przygotowanych loopów pozwoli z pewnością też muzykom urozmaicić występy na żywo.
Brzmienie „Pipers” jest potężniejsze, może nawet momentami zbyt monumentalne, jak na kwartet klarnetowy, choć w tej dziedzinie ciężko jest znaleźć materiał porównawczy. W efekcie „Meadows” była dla mnie płytą na każdy dzień, a „Pipers” jest raczej albumem, na który muszę mieć ochotę. Często po intensywnym dniu zajęć, dziesiątkach telefonów i kilku godzinach spędzonych przed komputerem potrzebuję czegoś spokojniejszego i bardziej przewidywalnego. Wtedy warto sięgnąć po „Meadows”. Jeśli potrzebuję więcej energii i zaskoczenia, lepszy będzie najnowszy album zespołu, który jest również bardziej przebojowy i sporo utworów będzie trudna do zapomnienia.
Na płytach Clarinet Factory nie znajdziecie jazzowych standardów, bluesa, ani freejazzowych improwizacji. Jeśli jednak jesteście gotowi na muzyczne eksperymenty i wyprawę w nieznane, warto sięgnąć po ich nagrania. W dodatku przekonacie się, że zerwanie z wszelkimi muzycznymi konwencjami nie musi oznaczać braku melodii i rytmu oraz pozornego chaosu, w którym orientują się jedynie nieliczni oraz ci, którzy dobrze udają, że rozumieją intencje autorów. Clarinet Facory to unikalny zespół, któremu udaje się połączyć w jedno niezwykły skład instrumentalny i brzmieniowe eksperymenty elektroniczne z tworzeniem łatwo wpadających w ucho melodii i muzyki, przed którą nie będą uciekać nawet fani najbardziej prymitywnego popowego grania. A czy ich twórczość można nazwać jazzem – to zależy od definicji, których jest wiele i z pewnością do niektórych dopasujecie twórczość zespołu.
Clarinet
Factory
Pipers
Format: CD
Wytwórnia:
Supraphon
Data pierwszego
wydania: 2020
Numer: 099925659028
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz