Album, będący debiutem nagraniowym Clifforda Jordana docierał do mojej muzycznej świadomości dość długo. Dawno temu uznałem go za niepotrzebny pojedynek saksofonistów i ciekawe wczesne nagranie Horace Silvera. To prawda, że album „Blowing From Chicago” nagrany w 1957 roku jest wczesnym nagraniem Horace Silvera, który debiutował w początkach lat pięćdziesiątych i cieszył się dobrą muzyczną formą aż do końca XX wieku. Dla Silvera nagranie z Cliffordem Jordanem i Johnem Gilmore’em okazało się być jednym z ostatnich momentów, kiedy wystąpił w roli pianisty do wynajęcia. Później był już raczej tylko liderem swoich własnych składów.
Dość dziwne zestawienie muzyków wiązało się z chęcią przedstawienia przez producentów Blue Note zespołu pochodzącego z Chicago. Istotnie obaj liderze swoje muzyczne doświadczenia zbierali w Chicago. Jordan grając z Maxem Roachem i Sonny Stittem, a John Gilmore głównie w Sun Ra Archestra. W ten sposób powstał saksofonowy duet tenorowy, co było w 1957 sytuacją raczej dość awangardową, szczególnie w katalogu Blue Note. Jeśli szukacie saksofonowych pojedynków z epoki, to warto zajrzeć do katalogu konkurencyjnej wtedy wytwórni Prestige. Tam odnajdziecie Johna Coltrane’a z Hankiem Mobleyem albo z Sonny Rollinsem i jeszcze kilka ciekawych saksofonowych pojedynków. Spora część tych płyt powstała w tym samym miejscu, co album „Blowing In Chicago”. W katalogu Blue Note znajdziecie oczywiście „A Blowing Session” Johnny Griffina z Hankiem Mobleyem i Johnem Coltrane’em, jednak moim zdaniem trzech tenorzystów na jednej płycie to za dużo. Duet Jordana z Gilmorem uważam za najdoskonalszy w kategorii saksofonowych pojedynków, choć wcale nie jest typowym pojedynkiem, w którym stojący naprzeciw siebie muzycy coś usiłują sobie udowodnić.
Partie obu liderów są dość łatwe do zidentyfikowania. Bardziej uporządkowane nuty i miękki ton oznacza z dużym prawdopodobieństwem partie Jordana, a szorstki ton i niekoniecznie oczywisty układ nut to z pewnością dźwięki zagrane przez Gilmore’a. W nagraniu albumu wirtualnie, w roli kompozytora wziął udział jeszcze jeden tenorzysta z Chicago, nieco mniej znany John Neely, autor otwierającego płytę utworu „Status Quo”. Dla mnie ozdobą tej płyty, zbudowanej wokół dwu saksofonistów jest jednak gra Horace Silvera. Solo w „Bo-Till”, kompozycji Clifforda Jordana należy do najlepszych w karierze Silvera. Tylko dla tego utworu warto poświęcić wieczór na spotkanie z albumem „Blowing In From Chicago”.
Wbrew tytułowi, album powstał w studiu Rudy Van Geldera w Engelwood Cliff wtedy na przedmieściach Nowego Jorku, gdzie już wtedy na stałe przeprowadzili się z Chicago obaj saksofoniści. Wróciłem do tej płyty ostatnio po kilku latach, żeby przygotować audycje z cyklu Kanon Jazzu i przez kilka dni zastanawiałem się skąd ja znam brzmienie, które słyszę na tym albumie w chwilach, kiedy brakuje saksofonów. Sam nie odgadłem, pomogłem sobie poszukując podobieństw w składzie. Doskonała sekcja Art Blakey – Curly Russell – Horace Silver nie spotkała się po raz pierwszy, żeby nagrać „Blowing In From Chicago”. To właśnie ta trójka muzyków, razem z Lee Morganem i Lou Donaldsonem nagrała w Birdland niemal trzy lata wcześniej materiał znany dziś z płyt „A Night At Birdland” Arta Blakeya. Te albumy są genialne, a płyta Jordana i Gilmore’a wcale nie jest gorsza. Szkoda, że nie zachowały się (albo do dziś jeszcze nie odnalazły) żadne nagrania na żywo zespołu w tym składzie. Klubowa publiczność z pewnością stworzyłaby okazję do dłuższych i bardziej żywiołowych solówek obu saksofonistów. Nie wiem, czy kiedykolwiek grali gdzieś w takim składzie, ale jeśli to się zdarzyło, to żałuję, że nie ma nagrań z takiego występu. Pozostaje cieszyć się płytą studyjną, która kilkakrotnie była wznawiana i jest dostępna w katalogu reedycji Blue Note w wersji odświeżonej technicznie przez samego Rudy Van Geldera w 2003 roku.
Clifford Jordan / John Gilmore
Blowing In From Chicago
Format: CD
Wytwórnia: Blue
Note / EMI
Data pierwszego
wydania: 1957
Numer: 724354230622
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz