16 marca 2012

Matt Ulery’s Loom – Flora. Fauna. Fervor.


To nowość nieco już nienowa…  Jednak z całą pewnością warta prezentacji. Płyta ukazała się w zeszłym roku. Dostępna jest w formacie płyty analogowej i plików cyfrowych. Do mnie dotarła w formie płyty CD przeznaczonej dla prasy. Lepiej późno niż wcale. W dobie internetu jeśli komuś zależy, płytę analogową z pewnością sobie gdzieś w sieci odnajdzie i do swojej kolekcji sprowadzi. Zapewniam Was, że warto. Zresztą pojęcie nowości jest wieloznaczne. Nowością dla mnie jest to, czego wcześniej nie słyszałem. W przypadku dobrej muzyki, jeśli artysta ma coś do powiedzenia, jego przekaz pozostaje aktualny przez wiele lat. Tak więc „Flora. Fauna. Fervor.” to nowość, przynajmniej dla mnie. Tym z Was, którzy wyłowili te płytę z gąszczu często zupełnie bezwartościowych produkcji małych amerykańskich wydawców gratuluję refleksu i muzycznego smaku.

Matt Ulery to muzyk działający w Chicago. Jest przede wszystkim kompozytorem, niezwykle płodnym, a jednocześnie oryginalnym. Jego kompozycje, to nie tylko piękne harmonie, ale również, a być może przede wszystkim świetne aranżacje. Autor maluje filmowe niemal obrazy wykorzystując trafnie brzmienia instrumentów, mieszając brzmienia naturalne z syntetycznymi. Te syntetyczne, co warto podkreślić są najwyższej próby, to Wurlitzer i jakieś inne stare analogowe syntezatory. Jego kompozycje pozostają w ścisłym związku z brzmieniem instrumentów, z pewnością nie mają wielkich szans zostać jazzowymi standardami, jednak nie to jest celem lidera.

Nie mam wątpliwości, że to muzyka przemyślana, choć z pewnością muzycy uczestniczący w nagraniu dołożyli coś od siebie. Zespół zatrudniony przez kompozytora, który gra na płycie również na kontrabasie składa się w dużej części z muzyków jazzowej sceny Chicago. Muzycy często uczestniczą wzajemnie w swoich projektach, wspomagają się i rozumieją bez słów. Nie znam kulisów powstania płyty, ale mam wrażenie, że ta grupa muzyków razem może więcej, niż każdy z nich osobno. Umiejętność wykorzystania potencjału zgromadzonego w studio, to cecha dobrego lidera. Matt Ulery to potrafi. Tworzy wyśmienity zespół z dobrych muzyków, sprawia, że u niego grają swoje najlepsze partie. To przypomina mi wiele sesji Charlesa Mingusa…

W kompozycjach lidera słychać, że nie jest mu obca nie tylko amerykańska tradycja muzyczna, ale również wie wiele o muzyce europejskiej, zarówno tej nowej, jak i nieco starszej. Gdzieś z tle słychać echa bałkańskie. W „When I Think Of You” brzmienie trąbki (Thad Franklin) i aranżacja przypomina mi Chucka Mangione i jego „Children Of Sanchez”. Skrzypce w rękach Zacha Brocka brzmią jak najlepszy jazzowy europejski instrument („A Winds A Blowin’”). Akordeon Roba Clearfielda w „When I Think Of You” i saksofon Tima Haldermana w „Shadow Ballerina” też dostają od lidera chwilę dla siebie.

Sam lider nie chce być postrzegany (przynajmniej na tej płycie) jako wirtuoz kontrabasu. Jazzowi kontrabasiści niezbyt często nagrywają płyty, które nie są tylko popisem ich możliwości technicznych. Być wirtuozem jest dużo łatwiej, niż liderem i kompozytorem. Żeby być liderem trzeba umieć dowodzić, a przede wszystkim mieć własną historię do opowiedzenia. Matt Ulery z pewnością wie, czego chce. Jego kompozycje pobudzają wyobraźnie, skłaniają do myślenia, nie są oczywiste i przewidywalne, są inspirujące i wciągające. I znowu przychodzi mi na myśl porównanie z Charlesem Mingusem. On nagrywał zupełnie inną muzykę, ale też potrafił stworzyć wyśmienity zespół z mało znanych muzyków i miał oryginalne pomysły. Wiele z nich doceniami dopiero teraz. Chciałbym, żeby Matt Ulery nie musiał czekać tak wiele lat na należne jego muzyce uznanie…

Matt Ulery’s Loom
Flora. Fauna. Fervor.
Format: CD
Wytwórnia: 482 Music
Numer: 482-Pro-1072

Brak komentarzy: