Koncepcja stworzenia wirtualnych postaci rodziny Wilbury pozwoliła artystom uniknąć dyskusji na temat tego, kto jest tutaj ważniejszy. Nikt przecież nie robił w momencie wydania pierwszej płyty – Travelling Wilbury’s Volume 1 tajemnicy z tego, kto gra i śpiewa. Tego nie dałoby się i tak ukryć. Bob Dylan i Roy Orbisom operują niezwykle rozpoznawalną barwą głosu, której nie sposób nie rozpoznać.
Pomijając zawiłości prawne związane ze współpracą tak wielu znanych gwiazd związanych zapewne wieloletnimi kontraktami nagraniowymi można, i trzeba skupić się na finalnym produkcie muzycznym. Opisywane dziś wydawnictwo jest wspólną reedycją obu wydanych przez artystów płyt – Volume 1 i przewrotnie nazwanej Volume 3 drugiej płyty, wzbogaconą o zawierającą teledyski i film dokumentalny płytę DVD. Zawartość muzyczną wzbogacono odwa niepublikowane utwory z pierwszej sesji i dwa znane wcześniej z singli utwory z drugiej, których nie było w pierwotnym wydaniu długogrającym.
Zacznijmy więc od pierwszej płyty – Volume 1. Z muzycznego punktu widzenia, jeśli wierzyć informacjom z okładki, mamy do czynienia z kolektywnymi kompozycjami wszystkich członków zespołu. Być może tak jest, jednak w większości piosenek słychać dominujący styl wokalny Roya Orbisona, albo niezrównane mistrzostwo poetyckie nieco bardziej optymistycznego niż zwykle Boba Dylana.
Muzyka jest uniwersalna, ponadczasowa. Płyta powstała w końcu lat osiemdziesiątych, ale równie dobrze mogła zostać nagrana 20 lat wcześniej i 20 lat później. Taką muzykę albo się lubi, albo nie, trudno jej jednak odmówić uroku i walorów czysto użytkowych. Receptą na sukces tego rodzaju nagrań wydaje się być znalezienie złotego środka między banalną konfekcją muzyki ilustracyjnej a poetyckim mistrzostwem słowa wspartym dobrą melodią.
The Traveling Wilbury’s Volume 1 jest doskonałym przykładem jak można to zrobić. Ta płyta nie zmieni naszego życia, światopoglądu, spojrzenia na sztukę, czy historię muzyki. Nie każda płyta musi to jednak zrobić. Ta płyta robi coś dużo ważniejszego. Przynosi dużo przyjemności, tworzy dobry nastrój, nie jest ani przez chwilę banalna i zbyt prosta. To świetna muzyka na co dzień, dla każdego. Czy to możliwe? Widać, że tak, w takim składzie, przy doskonałej współpracy i bez żadnego komercyjnego przymusu to może się zdarzyć.
The Traveling Wilbury’s Volume 3 jest powtórką z rozrywki, drugą, gorszą częścią wybitnej pierwszej części. Gdyby istniała bez pierwszej, pewnie byłaby dużo lepsza… Bez Roya Orbisona jest uboższa. Jest też wyraźnie bardziej brytyjska. Wiele nagrań przypomina wczesnych The Beatles bardziej niż amerykański biały pop lat sześćdziesiątych.
A płyta DVD? Jak zwykle stanowi dodatek mający zainteresować kolekcjonerów. To nie zdarza się często – dodatek warty zainteresowania. Pomijając jakość rejestracji obrazu, którą można określić jako vintage, zawartość jest całkiem niezła. Owa wspomniana jakość obrazu może być zabiegiem celowym, bowiem z pewnością przynajmniej teledyski nakręcono w swoim czasie całkiem profesjonalnie. Zarówno film dokumentalny, jak i teledyski ogląda się z przyjemnością.
W sumie to dobrze wyceniony i starannie wydany zestaw, którym warto się zainteresować.
The Traveling Wilbury’s – Roy Orbison, Bob Dylan, Tom Petty, Jeff Lynne, George Harrison
The Traveling Wilbury’s Collection
Format: 2CD + DVD
Wytwórnia: Rhino
Numer: 081227998240
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz