23 grudnia 2010

Lee Morgan - Taru

Wracając trochę do dawno nieobecnych klimatów jazzu dziś wybór padł na dość nietypową pozycję. Sesja do albumu Taru została zarejestrowana w 1968 roku, a na wydanie czekała aż do 1980 roku. Z pewnością przyczyną nie była jakość zarejestrowanego materiału. Muzyka jest bowiem wyśmienita.

Gdyby Lee Morgan dysponował w 1968 roku nazwiskiem choćby w połowie tak wszechmocnym, jak Miles Davis, to być może to właśnie Taru byłaby okrzyknięta kolejną jazzową rewolucją. Otwierający płytę utwór Avotcja One wyprzedza o kilka miesięcy pierwsze płyty Davisa z udziałem gitarzystów.

Unikalność tych nagrań to nie tylko doskonałe partie trąbki w połączeniu z nowocześnie brzmiącą gitarą George’a Bensona, ale także obecność Bennie Maupina, który już wtedy miał w głowie nuty, które grał później na jazz – rockowych albumach Milesa Davisa.

Część utworów brzmi jednak bardziej konwencjonalnie. Może właśnie brak stylistycznej spójności kompozycji wysłał te nagrania na ponad 10 lat do przepastnych archiwów Blue Note. Ta płyta miała szansę zaistnieć na rynku w 1968 roku, w latach siedemdziesiątych, kiedy sprzedać można było właściwie tylko przeróżne mieszanki rocka z jazzem nie miała właściwie żadnych szans.

Na co warto zwrócić uwagę na tej płycie? Przede wszystkim na doskonałe kompozycje lidera, łączące niebanalne harmonie z chwytliwymi melodiami. Inwencja w konstruowaniu melodii Lee Morgana dorównuje mistrzostwu Herbie Hancocka i Paula Desmonda. To właśnie na bazie harmonicznych eksperymentów kompozytora muzycy konstruują swoje partie solowe.

Taru to również świetny, jazzowy George Benson. A co chyba najważniejsze, partie grane przez trąbkę i saksofon to wyborne porozumienie Morgana i Maupina, muzyków współpracujących ze sobą jedynie sporadycznie.

Taru to wybitny i na pewno niedoceniany album w dorobku tego wybitnego, przedwcześnie zmarłego muzyka. Często pewnie ginie na półce z nagraniami Lee Morgana obok takich albumów jak Sidewinder, Standards, Serach For The New Land. Zupełnie niepotrzebnie, bo to niezwykle ciekawa, wypełniona świetnymi kompozycjami zagranymi przez wybitnych muzyków płyta.

Lee Morgan zmarł w 1972 roku, wtedy jeszcze nie potrafiłem utrzymać w ręce aparatu fotograficznego. Jako ilustrację niech więc posłuży wyciągnięte z archiwum zdjęcie Bennie Maupina, postaci numer dwa z dzisiejszej płyty, wykonane w czasie jednego plenerowych koncertów w Sulęczynie:



Lee Morgan
Taru
Format: CD
Wytwórnia: Blue Note
Numer: 72435226702

Brak komentarzy: