Regina Carter ma już w tej chwili całkiem spory dorobek nagraniowy. Dzisiejsza płyta została wydana w 2002 roku. Moim zdaniem najciekawszą dotąd nagraną przez nią płytą jest duet z Kenny Barronem - Freefall. Również z udziałem Barrona powstała debiutancka płyta artystki - Rhythms Of The Heart z 1998 roku. Na wszystkich wielu płytach artystka sięga po popularne standardy jazzowe i muzyki rozrywkowej. Przykładem może być przebojowe wykonanie Papa Was A Roillin' Stone z debiutanckiej płyty, czy nastrojowe Fragile Stinga z Freefall. Na swojej trzeciej autorskiej płycie Regina Carter postanowiła zmierzyć się z klasycznym repertuarem skrzypcowym, a to niełatwe zadanie…
Niestety w tym repertuarze Regina Carter nie potrafiła zaproponować niczego ciekawego. Teoretycznie do nagrania zaangażowano wiele środków mających zapewnić płycie komercyjny sukces. Władze Genui, które zamieściły na płycie obszerny materiał multiumedialny o swoim mieście i organizowanych tam w okresie wydania płyty imprezach kulturalnych wypożyczyły artystce jeden z najcenniejszych zachowanych instrumentów Stradivariusa. To na płycie słychać. Dźwięk skrzypiec jest ciekawy, barwa bardzo pełna. Słychać, że instrument ma wielkie możliwości brzmieniowe. Niestety Regina Carter nie chce lub nie potrafi tych możliwości wykorzystać.
Repertuar płyty to dziwny zestaw 3 różnych stylów. Pierwszy zestaw to klasyczne utwory Ravella, Debussiego i Gabriela Faure. Tutaj aranżacje są nieciekawe, gra skrzypiec szablonowa, nie ma ani śpiewnego nastroju, który dość łatwo jest uzyskać korzystajac z tak doskonałego instrumentu, ani drapieżności należnej jazzowym skrzypkom młodego pokolenia. W rezultacie otrzymujemy zestaw banalnie, beznamiętnie zagranych znanych klasycznych melodii.
Druga grupa utworów to kompozycja Reginy Carter oraz napisany przez pianistę zespołu, Wernera Vana Gieriga specjalnie na tą płytę utwór Healing In Foreign Lands. Ten niewielki zestaw to już ciekawszy element całości. Warto zwrócić uwagę na ciekawą grę pianisty, sprawnego technicznie i panującego nad całościa swojej kompozycji. Skrzypce znowu wypadają bardzo szablonowo i nijako.
Trzecia i najciekawsza grupa utworów to trzy standardy z pogranicza jazzu i muzyki użytkowej: Black Orpheus Luisa Bonfy, Oblivion Astora Piazzolli i Cinema Paradiso Ennio Morricone. To najciekawsze momenty całego nagrania. Niebanalne aranżacje, ciekawa gra pianisty i basisty Chrisa Lightcapa. Dobrze znanych wszystkim melodii słucha się przyjemnie, do czasu, kiedy nie porównamy tych wykonań z którymś z wzorcowych. Jednak, gdyby cała płyta zagrana była w ten sposób mógłbym napisać, że to miła, pogodna muzyka do posłuchania w czasie nastrojowego zimowego wieczoru. Jednak jeśli to tylko trzy z dziewięciu utworów, to mogę jedynie powiedzieć, że zakup płyty nie będzie zbyt dobrą inwestycją.
Na okładce można znaleźć specjalną naklejkę obiecującą pierwsze jazzowe nagranie z użyciem legendarnych skrzypiec Paganiniego. To słychać, jednak całość pozostawia uczucie niedosytu, zarówno w warstwie budowania dźwięków przez artystkę, jak i umiejętności realizatora. Realizacja jest typowa dla produktu komercyjnego. Spora dawka obróbki studyjnej spowodowała zapewne zgubienie w trakcie pracy w studiu tych wszystkich mikrodetali, którymi nasycone jest brzmienie dobrych skrzypiec.
Regina Carter to jednak jazzowa skrzypaczka i takiego repertuaru powinna się trzymać. W przeciwnym wypadku pozostanie jej zająć w historii jazzowej wiolinistyki miejsce, jakie należne jest w historii saksofonu Kennemu G. Na After A Dream najciekawsze sa zdjęcia z Genui, muzyka niekoniecznie.
Regina Carter
Paganini: After A Dream
Format: CD
Wytwórnia: Verve
Numer: 065 554-2
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz