Ta płyta to totalna porażka. W założeniu miał powstać album o koncepcji analogicznej do wydanego już ponad 20 lat temu, bardzo wtedy nowatorskiego Back On The Block. Od kilku lat takie produkcje pojawiają się w większej ilości. Pomysł polega w największym skrócie na wykorzystaniu nazwisk znanych młodym słuchaczom i nagraniu z ich udziałem czegoś muzycznie ciekawszego, niż muzycy ci tworzą i sprzedają w ilościach, o jakich weteranom się nigdy nawet nie śniło.
Z pozoru to dobry pomysł, bo i młodzież może się wykazać i wpisać do życiorysu współprace z wielkimi mistrzami, a nadzieja na sprzedaż pozwoli liczyć na nadzwyczajne zyski. Czasem takie projekty udaja się lepiej, czasem trochę gorzej. Quincy Jonesowi udało się nagrać chyba jak dotąd najgorszy z nich.
Wśród tych bardziej znanych wykonawców na dzisiejszej płycie znajdziemy Wyclef Jeana, LL Cool J’a, Taliba Kweli, Mary J. Blige, Johna Legenda, Snoop Dogga, Ushera i Amy Winehouse. Z gwiazd starszej daty Barry White’a. Jest też wielu artystów, których nazwiska usłyszałem po raz pierwszy. I pewnie ostatni…
Ta płyta to słabe kompozycje, banalne aranżacje i kolejka pchających się do mikrofonu pseudogwiazd. Żadna z nich nie pokazuje niczego nadzwyczajnego. Żadna z nich nie odkrywa przed nami swojego ciekawszego muzycznie oblicza. Najczęściej udział tzw. nazwiska ogranicza się do odśpiewania w miare poprawnie słabego refrenu. I to właśnie największa wada tej płyty. Zaletą udanych projektów tego rodzaju jest odkrywanie nowych twarzy artystów znanych raczej z MTV, niż z nagrywania dobrej muzyki. Dzięki takim projektom dowiedzieliśmy się, że Christina Aguilera potrafi śpiewać – to dzięki Herbie Hancockowi i jego projektowi Possibilities. Również Hancockowi i innej płycie – The Imagine Project zawdzięczamy być może pierwszą zaśpiewaną z sensem piosenkę P!nk. Carlos Santana odkrył kiedyś dla nas Dave Matthewsa dzięki Supernatural. Shamans przyniosła z kolei prezentację całemu światu takich talentów jak Musiq, czy Michelle Branch. Dzisiejszy bohater – Quincy Jones pokazał kiedyś światu zupełnie inne oblicze Glorii Estefan – na płycie Q’s Jook Joint. Takich przykładów zaskakująco dobrych występów artystów, po których raczej tego byśmy się nie spodziewali możnaby podać jeszcze wiele, wiele więcej.
Sam Quincy Jones będąc wybitnym aranżerem i producentem, odpowiedzialnym między innymi za komercyjny sukces Michaela Jacksona w stopniu o wiele większym niż sam dawca nazwiska do tego produktu już nic nie musi światu udowadniać. W dziedzinie małojazzowych projektów specjalnych zrobił już swoje tworząc kategorię tego rodzaju albumów w 1989 roku wydając wyśmienity Back On The Block. Dzisiejsza płyta to cień tamtej produkcji.
Na siłe poszukując jej lepszych fragmentów można wskazać utwory oddane we władanie Snoop Dogga – Get The Funk Out Of My Face i Amy Winehouse – It’s My Party. Na siłę za lepszy moment można jeszcze uznać otwierający album Ironside z udziałem Taliba Kweli.
Cała reszta to banalny pop, słabe kompozycje i brak koncepcji na prezentację zaproszonych gości. Żaden z nich nie daje nic od siebie. W niektórych utworach gości jest za dużo, przez co zamiast inspirującego pomieszania konwencji otrzymujemy jedynie długą listę płac wypełnioną muzykami, którzy zaśpiewali kilka wersów. Powstaje więc produkt w rodzaju We Are The World, a nie numerów zaplanowanych i napisanych pod poszczególne gwiazdy, tak jak na swoich płytach tego rodzaju czynią to choćby Carlos Santana, czy Herbie Hancock.
Jeśli ktoś lubi takie pomieszanie gatunków w połaczeniu z perfekcyjna produkcją – polecam Back On The Block i Q’s Jook Joint samego Quincy Jonesa, Possibilities, River i The Imaginary Project (ze wskazaniem na dwa pierwsze) Herbie Hancocka, większość ostatnich płyt Carlosa Santany (za wyjątkiem wyjatkowo słabej Guitar Heaven). Można też poszukać dobrych projektów firmowanych przez tzw. Różnych Wykonawców – np. A Love Affair: The Music Of Ivan Lins, A Twist Of Marley: A Tribute i wiele innych.
Dzisiejszą płytę omijajcie z daleka. A jeśli już chcecie przekonać się, że mam rację, nie kupujcie polskiej edycji, bo z niej nie dowiecie się nawet, kto gra w poszczególnych utworach – co uważam za wydawniczy skandal w tego typu projektach.
Quincy Jones
Soul Bossa Nostra
Format: CD
Wytwórnia: Kwest / Interscope
Numer: 602527391977
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz