Płyty Rhody Scott nie są łatwą zdobyczą, nawet dla uważnego kolekcjonera. Większość chyba nigdy nie została wznowiona, ani wydana w postaci cyfrowej. Pozostaje więc poszukiwanie w płytowych antykwariatach albo na internetowych aukcjach. Wyjątek stanowi kilka płyt z lat siedemdziesiątych wydanych w serii „Jazz In Paris” przez wytwórnię Gitanes, która jest dla francuskiego jazzu niezwykle zasłużona. W tej serii ukazały się płyty nagrania Rhody Scott z Kenny Clarke’m (Volume 34) i „Live At The Olympia” – Volume 68. Najnowsze pozycje też ukazują się oczywiście w formie płyt CD, choć artystka nie należy z pewnością do tych, którzy zasypują fanów nowymi wydawnictwami.
Być może ten brak wznowień, to celowy wybór artystki, która właściwie nigdy nie goniłą za komercyjną popularnością i sukcesami wydawniczymi, albo brak dostępu do oryginalnych taśm z nagraniami. Tak, czy inaczej, płyty Rhody Scott to towar niezwykle rzadki i bardzo poszukiwany. O jednej z nich pisałem tutaj:
Dzisiejsza płyta została wydana w 1981 roku we Francji przez wytwórnię Barclay. Rhoda Scott już od lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku rezyduje we Francji i tam wydaje swoje nagrania.
Zestaw utworów jest dość typowy dla płyt artystki. To trzy kompozycje własne i trzy standardy, w tym jeden z partią wokalną. Artystce i jej organom Hammonda towarzyszy perkusista Steve Phillips.
Rhoda Scott zna swój, niełatwy przecież instrument jak mało kto. Potrafi wykorzystać wszystkie jego możliwości brzmieniowe i możliwe techniki gry. Potrafi zagrać delikatnie, wykorzystać charakterystyczny wibrujący dźwięk głośnika Leslie. Wie, jak wykrzesać z Hammonda całą potęgę brzmienia. Potrafi zagrać z funkowym pulsem – jak w „Mighty Nice”, zastępując jednocześnie samej sobie akompaniament kontrabasu, który mniej wprawny słuchacz może pozornie odnaleźć w momentami zdaje się niemożliwej ilości dźwięków wygenerowanych przez artystkę za pomocą jednego instrumentu. To właśnie ta kompozycja Rhody Scott jest najbardziej wirtuozerską częścią płyty „Stay”.
Rhoda Scott nie jest jednak wyłącznie wirtuozem swojego instrumentu. „Stay” to nie jest album szkoleniowy, pokazujący brzmieniowe możliwości Hammonda przeznaczony dla innych muzyków. To świetna, gęsta, pełna chwytliwych melodii i ciekawych pomysłów aranżacyjnych płyta. To jedna z najbardziej europejskich form bluesa, funky i soulu, jakie znam.
Część utworów – na przykład tytułowa kompozycja Rhody Scott „Stay”, to dobra szkoła gry na organach Hammonda, ta wywodząca się wprost od tego, co wymyślił Jimmy Smith. Posłuchajcie jednak choćby wspomnianego już „Mighty Nice”, czy otwierającego drugą stronę płyty „Fantasy”. To niezwykle nowoczesne,nowatorskie podejście do instrumentu, operowanie barwami krótkich akordów, rzuczanych w muzyczną przestrzeń czasme pozornie bez większego łądu, jednak składające się w całość już po krótkiej chwili zastanowienia. Z kolei w otwierającym pierwszą stronę standardzie „Just The Two Of Us” Hammond Rhody Scott brzmi jak ogromne kościelne organy piszczałkowe.
Czy „Stay” wyróżnia się czymś na tle innych nagrań Rhody Scott? Chyba nie, Rhoda Scott nie nagrała słabej płyty, albo ja jeszcze na taką nie trafiłem. Wszystkie, które znam są świetne. To, że do niektórych wracam częściej niż do innych, to raczej kwestia repertuaru. Jeśli dzisiejszej płycie należałoby przydzielić jakiś wyróżnik w katalogu nagrań artystki, to jest ona najbardziej różnorodna technicznie, jest jakby pokazem możliwości brzmieniowych instrumentu, jednocześnie pozostając świetną muzyczną propozycją zarówno dla znawców i wielbicieli niezwykłego brzmienia Hammonda, jak i dla każdego, kto lubi dobrego bluesa, soul i funk. Na deser dostajemy też świetnie zaśpiewany tema „Sometimes I Fell Like A Motherless Child”, co powinno zachęcić słuchaczy do poszukiwania tych płyt artystki, na których można znaleźć więcej próbek jej możliwości wokalnych.
Rhoda Scott
Stay
Format: LP
Wytwórnia: Barclay
Numer: BA-253 / 200273
1 komentarz:
Płyty Rhody Scott zostały wznowione na cd,przynajmniej kilka.Sama kupiłam kilka korzystając z usług sklepu wysyłkowego tu,gdzie obecnie mieszkam-w Holandii.Poza tym jej nagrania,także te najnowsze,są dostępne w Itunes.Na całe szczęście :).Jest jeszcze francuska wytwórnia Mustrecord,oferująca min. dvd.Miałam okazję kilkakrotnie być na koncertach p.Scott.Nie ma słów,żeby je opisać.I pomyśleć, że jeszcze parę lat temu nie miałam pojęcia o jej istnieiu..Pozdrawiam serdecznie, Ewa
Prześlij komentarz