Wzorcem
duetu fortepianowego w mojej głowie na zawsze chyba pozostanie płyta „An
Evening With Herbie Hancock & Chick Corea In Concert”. Na „Orvieto”
znajdziemy połowę tego niezwykłego duetu – Chicka Corea i trudnego do
sklasyfikowania włoskiego pianistę – Stefano Bollani.
Sylwetki
Chicka Corea z pewnością fanom jazzu przedstawiać nie trzeba. Stefano Bollani
to dużo młodszy, klasycznie wykształcony pianista, nagrywający od kilku lat dla
ECM. We Włoszech jest jedną z ważniejszych osobowości jazzowego fortepianu.
Potrafi zagrać wszystko, ma na koncie zarówno nagrania muzyki klasycznej,
awangardowego jazzu, czy włoskiego popu. We wszystkich jego nagraniach, które
znam słychać klasyczne wykształcenie i doskonałą technikę pianisty.
Z
pewnością Chick Corea mógłby zagrać z każdym pianistą. Co sprawiło, że zagrał
właśnie ze Stefano Bollanim? Czyżby to znowu magiczna intuicja Manfreda
Eichera? Ileż to już z pozoru nie mogących się udać układów personalnych udało
się dzięki niemu…
„Orvieto”
to zupełnie świeża nowość. Album ukazał się we wrześniu, a muzyka została
zarejestrowana 30 grudnia 2010 roku w Orvieto we Włoszech – zgodnie z tytułem
albumu.
Część
zagranego na koncercie, bowiem „Orvieto” to nagranie koncertowe, materiału jest
w całości improwizowana, część wcześniej zaaranżowana. Bez trudu można te części
płyty od siebie odróżnić. Wspólna improwizacja du pianistów to sztuka niezwykle
trudna. W wykonaniu Chicka Corea i Stefano Bollani nie sprawdziło się to zbyt
dobrze. Zdecydowanie lepiej wypadają znane tematy, w dużej części o mnie lub
bardziej południowoamerykańskim rodowodzie. Te są zagrane z dużą klasą, zaś
improwizacje sprawiają wrażenie nieco chaotycznych i pozbawionych myśli
przewodniej.
Między
muzykami nie ma jednak takiego magicznego porozumienia, jak pomiędzy Chickiem
Corea, a Herbie Hancockiem, czy Gonzalo Rubalcabą. Jednak porównanie do takich
absolutnych wzorców fortepianowych duetów jest dla „Orvieto” nieco krzywdzące.
To jednak wyśmienita płyta, której brakuje sporo do bycia genialną, ale takie
albumy nie powstają na zawołanie. To nie jest wina ani Stefano Bollaniego, ani
Chicka Corea.
„An Evening With Herbie Hancock &
Chick Corea In Concert” to płyta jedyna w swoim rodzaju, a „Orvieto” tylko
wyśmienita.
Moim
ulubionym fragmentem jest „Armando’s Rhumba”. Który to już raz ta kompozycja
sprawdza się wyśmienicie w autorskim wykonaniu. Przez lata ten utwór stał się
znakiem rozpoznawczym artysty i żelaznym repertuarem jego koncertów.
W
realizacji technicznej nagrania brakuje nieco mikrodetali pochodzących z sali,
jedynie między utworami pojawiają się krótkie oklaski. Słuchacz zostaje
usadowiony gdzieś w pobliżu stojących blisko siebie fortepianów. Całość jest
też zrealizowana wyjątkowo cicho w stosunku do innych płyt fortepianowych. To
nie jest wadą, chyba, że słuchacz dysponuje wzmacniaczem pracującym lepiej na
niskich poziomach wzmocnienia.
W
wielu realizacjach duetów fortepiany są podzielone pomiędzy kanały stereo.
Tutaj, prawdopodobnie celowo nagranie zrealizowano inaczej, prawdopodobnie w
celu zbliżenia, realizacyjnego sklejenia dźwięków. Technika pianistów jest
jednak różna i mimo tego wnikliwi słuchacze bez trudu podzielą sobie w głowie
dźwięki między obu wykonawców.
„Orvieto”
nie jest albumem powalającym na kolana od pierwszych dźwięków. Wymaga od
słuchacza nieco poświęcenia i uwagi, jednocześnie wciągając nieco nieśmiało w
świat świetnie zagranych dźwięków. Płyty chce słuchać się wiele razy, a to
znak, że to dobrze zagrana muzyka.
Spodziewałem
się po tej płycie nieco więcej, a to jest tylko bardzo dobra płyta…
Chick
Corea & Stefano Bollani
Orvieto
Format:
CD
Wytwórnia:
ECM
Numer:
602527796925
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz